Polska lekka atletyka jest kobietą
2022-08-23 10:48:50(ost. akt: 2022-08-23 10:55:21)
LEKKA ATLETYKA\\\ 14 miejsc na podium i szósta lokata w klasyfikacji medalowej - dorobek polskich lekkoatletów podczas mistrzostwa Europy w Monachium robi wrażenie, chociaż trzeba przyznać, że na ten sukces przede wszystkim zapracowały panie.
Po igrzyskach olimpijskich w Tokio, gdzie polscy lekkoatleci zdobyli 9 medali (4 złote, 2 srebrne i 3 brązowe), nieco na wyrost ogłosiliśmy się światową potęgą. Wprawdzie liczby robiły wrażenie, ale wiadomym było, że w najbliższych latach ciężko będzie ten wynik poprawić. No i niedawne mistrzostwa świata w Eugene dobitnie to potwierdziły: dwa srebrne medale Katarzyny Zdziebło w chodzie na 20 i 35 km plus dublet Polaków w rzucie młotem (złoto Pawła Fajdka i srebro Wojciecha Nowickiego) wyraźnie ostudziły nasze mocarstwowe plany.
Brak spektakularnych wyników na amerykańskim stadionie sprawił, że z pewnym niepokojem wyczekiwano startu biało-czerwonych na europejskim podwórku. Jak się finalnie okazało, zupełnie niepotrzebnie, bo zmagania o tytuł mistrza Starego Kontynentu to jednak niższa półka niż mistrzostwa świata, a poza tym wykreślenie Rosji i Białorusi z międzynarodowej rywalizacji spowodowało, iż w wielu konkurencjach o medal było o niebo łatwiej.
Brak spektakularnych wyników na amerykańskim stadionie sprawił, że z pewnym niepokojem wyczekiwano startu biało-czerwonych na europejskim podwórku. Jak się finalnie okazało, zupełnie niepotrzebnie, bo zmagania o tytuł mistrza Starego Kontynentu to jednak niższa półka niż mistrzostwa świata, a poza tym wykreślenie Rosji i Białorusi z międzynarodowej rywalizacji spowodowało, iż w wielu konkurencjach o medal było o niebo łatwiej.
Historyczna Ola
Mistrzostwa rozpoczęliśmy z wysokiego C, czyli od medalu w konkurencji, w której żadna Polka przez 30 lat nawet nie otarła się o podium - do tej pory mogliśmy się jedynie pochwalić 10. miejscem Izabeli Trzaskalskiej w 2018 roku. Zwycięstwo Aleksandry Lisowskiej w maratonie (2:28.36) powszechnie odczytano jako gigantyczną sensację, niejako zapominając, że rekord życiowy reprezentującej barwy AZS UWM Olsztyn zawodniczki to bardzo dobre 2:26.08. Pochodząca z Braniewa biegaczka w Monachium była klasą sama dla siebie. Zdobyła złoto i osiągnęła największy sukces w historii olsztyńskiej lekkoatletyki.
Lisowska do indywidualnego złota dołożyła brąz w drużynie, w której wystąpiły Angelika Mach (19. miejsce z czasem 2:35.03) i Monika Jackiewicz (26. miejsce z czasem 2:37.15). Biegu nie ukończyły Katarzyna Jankowska i Izabela Paszkiewicz (wcześniej Trzaskalska), która uznała jednak, że na medal zasługuje i jak gdyby nigdy nic, udała się na dekorację. Tam Paszkiewicz uświadomiono, że krążek dostają tylko te panie, które ukończyły bieg. Nasza maratonka chwilę później oświadczyła więc, że dobiegłaby do mety, gdyby wiedziała, że jest to warunek otrzymania medalu…
Mistrzostwa rozpoczęliśmy z wysokiego C, czyli od medalu w konkurencji, w której żadna Polka przez 30 lat nawet nie otarła się o podium - do tej pory mogliśmy się jedynie pochwalić 10. miejscem Izabeli Trzaskalskiej w 2018 roku. Zwycięstwo Aleksandry Lisowskiej w maratonie (2:28.36) powszechnie odczytano jako gigantyczną sensację, niejako zapominając, że rekord życiowy reprezentującej barwy AZS UWM Olsztyn zawodniczki to bardzo dobre 2:26.08. Pochodząca z Braniewa biegaczka w Monachium była klasą sama dla siebie. Zdobyła złoto i osiągnęła największy sukces w historii olsztyńskiej lekkoatletyki.
Lisowska do indywidualnego złota dołożyła brąz w drużynie, w której wystąpiły Angelika Mach (19. miejsce z czasem 2:35.03) i Monika Jackiewicz (26. miejsce z czasem 2:37.15). Biegu nie ukończyły Katarzyna Jankowska i Izabela Paszkiewicz (wcześniej Trzaskalska), która uznała jednak, że na medal zasługuje i jak gdyby nigdy nic, udała się na dekorację. Tam Paszkiewicz uświadomiono, że krążek dostają tylko te panie, które ukończyły bieg. Nasza maratonka chwilę później oświadczyła więc, że dobiegłaby do mety, gdyby wiedziała, że jest to warunek otrzymania medalu…
Nowicki i Skrzyszowska
W Monachium powodów do radości było jednak co nie mara. Wojciech Nowicki, jak na mistrza olimpijskiego przystało, wygrał konkurs rzutu młotem, który posłał na imponującą odległość 82 m. Paweł Fajdek tym razem uplasował się tuż za podium. Sfrustrowanemu mistrzowi świata najwidoczniej ciężko było przełknąć gorycz porażki, bowiem tuż po konkursie wypalił: „Ja mam wygrywać mistrzostwa świata i igrzyska, bo igrzysk jeszcze nie wygrałem. Mistrzostwa Europy mnie nie interesują na ten moment. Nic z tego nie ma, nikt się tym nie interesuje”.
Trzeba przyznać, że jest coś na rzeczy, bowiem medaliści mistrzostw Europy nie mogli w Monachium liczyć na nagrody finansowe - tymczasem w Eugene złoto wyceniono na 70 000, srebro na 35 000, a brąz na 22 000 dolarów. Ale to nie koniec, bo przewidziano także premie dla zawodników, którzy pobiją rekordy świata. Każdy z nich mógł liczyć na, bagatela, 100 000 dolarów! Natomiast w Monachium dodatkiem do medali i rekordów był jedynie uścisk dłoni i bukiet kwiatów.
Mimo to w niedzielny wieczór Pia Skrzyszowska okazała się bezkonkurencyjna w biegu na 100 m przez płotki (12,53). Swoją drogą na medal w tej konkurencji czekaliśmy … 40 lat. W 1982 roku płotkarską rywalizację na 100 m wygrała Lucyna Langer-Kałek. 21-letnią Pia to z pewnością wielka nadzieja polskiej królowej sportu, przed którą drzwi do światowej czołówki stoją otworem. Poza tym ktoś w końcu musi pobić rekord kraju Grażyny Rabsztyn, która 42 lata temu pobiegła 12,36.
W Monachium powodów do radości było jednak co nie mara. Wojciech Nowicki, jak na mistrza olimpijskiego przystało, wygrał konkurs rzutu młotem, który posłał na imponującą odległość 82 m. Paweł Fajdek tym razem uplasował się tuż za podium. Sfrustrowanemu mistrzowi świata najwidoczniej ciężko było przełknąć gorycz porażki, bowiem tuż po konkursie wypalił: „Ja mam wygrywać mistrzostwa świata i igrzyska, bo igrzysk jeszcze nie wygrałem. Mistrzostwa Europy mnie nie interesują na ten moment. Nic z tego nie ma, nikt się tym nie interesuje”.
Trzeba przyznać, że jest coś na rzeczy, bowiem medaliści mistrzostw Europy nie mogli w Monachium liczyć na nagrody finansowe - tymczasem w Eugene złoto wyceniono na 70 000, srebro na 35 000, a brąz na 22 000 dolarów. Ale to nie koniec, bo przewidziano także premie dla zawodników, którzy pobiją rekordy świata. Każdy z nich mógł liczyć na, bagatela, 100 000 dolarów! Natomiast w Monachium dodatkiem do medali i rekordów był jedynie uścisk dłoni i bukiet kwiatów.
Mimo to w niedzielny wieczór Pia Skrzyszowska okazała się bezkonkurencyjna w biegu na 100 m przez płotki (12,53). Swoją drogą na medal w tej konkurencji czekaliśmy … 40 lat. W 1982 roku płotkarską rywalizację na 100 m wygrała Lucyna Langer-Kałek. 21-letnią Pia to z pewnością wielka nadzieja polskiej królowej sportu, przed którą drzwi do światowej czołówki stoją otworem. Poza tym ktoś w końcu musi pobić rekord kraju Grażyny Rabsztyn, która 42 lata temu pobiegła 12,36.
W pogoni za ikoną
A propos długowiecznych rekordów, to przez lata wydawało się, że wynik Ireny Szewińskiej w biegu na 400 m z igrzysk olimpijskich Montrealu (49,29) jest nie tylko poza możliwościami Polek, ale nawet poza granicami ich wyobraźni. Wyniki uzyskiwane w tym roku przez Natalię Kaczmarek i Annę Kiełbasińską pokazały jednak, że wszystko jest możliwe. Nasze panie po twardej walce zdobyły odpowiednio srebrny i brązowy medal w biegu na jedno okrążenie. Optymizmem napawają także osiągnięte przez sprinterki rezultaty. 49,94 i 50,29 to znak, że nad Wisłą przedstawicielki płci pięknej potrafią biegać na 400 m. Biorąc pod uwagę, że Iga Baumgart-Witan również znalazła się w finale tej konkurencji, to przed sztafetą 4x400 m mogliśmy zakładać walkę o wszystko. Ostatecznie Polki w składzie Kiełbasińska, Baumgart-Witan, Święty i Kaczmarek nie bez trudno wywalczyły srebrny medal. Wygrały Holenderki, które miały w swoim składzie supergwiazdę mistrzostw – Femke Bol (3 złote medale: 400 m, 400 m przez płotki i sztafeta 4x400 m).
Jeżeli jesteśmy przy multimedalistkach, to nie sposób nie wspomnieć o Annie Kiełbasińskiej, która pobiegła również w sztafecie 4x100 m. Pia Skrzyszowska, Marika Popowicz, Ewa Swoboda i wspomniana Kiełbasińska dość niespodziewanie zajęły drugie miejsce i ustanowiły rekord Polski, który od 2 sierpnia 2022 roku wynosi 42,61. Sukces ten był efektem pokerowej zagrywki trenera Jacka Lewandowskiego, który niespodziewanie - nawet dla samych zawodniczek - postawił na taki właśnie skład sztafety. Przecież Skrzyszowska zaledwie dwie godziny wcześniej cieszyła się ze zdobycia złota w biegu na 100 m przez płotki, a mimo to selekcjoner postawił na nią. I miał rację, bo Polki minęły metę na drugiej pozycji.
W ślady pań poszli panowie, których brązowy medal był jeszcze większym zaskoczeniem niż sukces sprinterek. Adrian Brzeziński, Przemysław Słowikowski, Patryk Wykrota i Dominik Kopeć uzyskali 38,15 (rekord kraju) i w nagrodę stanęli na najniższym stopniu podium.
A propos długowiecznych rekordów, to przez lata wydawało się, że wynik Ireny Szewińskiej w biegu na 400 m z igrzysk olimpijskich Montrealu (49,29) jest nie tylko poza możliwościami Polek, ale nawet poza granicami ich wyobraźni. Wyniki uzyskiwane w tym roku przez Natalię Kaczmarek i Annę Kiełbasińską pokazały jednak, że wszystko jest możliwe. Nasze panie po twardej walce zdobyły odpowiednio srebrny i brązowy medal w biegu na jedno okrążenie. Optymizmem napawają także osiągnięte przez sprinterki rezultaty. 49,94 i 50,29 to znak, że nad Wisłą przedstawicielki płci pięknej potrafią biegać na 400 m. Biorąc pod uwagę, że Iga Baumgart-Witan również znalazła się w finale tej konkurencji, to przed sztafetą 4x400 m mogliśmy zakładać walkę o wszystko. Ostatecznie Polki w składzie Kiełbasińska, Baumgart-Witan, Święty i Kaczmarek nie bez trudno wywalczyły srebrny medal. Wygrały Holenderki, które miały w swoim składzie supergwiazdę mistrzostw – Femke Bol (3 złote medale: 400 m, 400 m przez płotki i sztafeta 4x400 m).
Jeżeli jesteśmy przy multimedalistkach, to nie sposób nie wspomnieć o Annie Kiełbasińskiej, która pobiegła również w sztafecie 4x100 m. Pia Skrzyszowska, Marika Popowicz, Ewa Swoboda i wspomniana Kiełbasińska dość niespodziewanie zajęły drugie miejsce i ustanowiły rekord Polski, który od 2 sierpnia 2022 roku wynosi 42,61. Sukces ten był efektem pokerowej zagrywki trenera Jacka Lewandowskiego, który niespodziewanie - nawet dla samych zawodniczek - postawił na taki właśnie skład sztafety. Przecież Skrzyszowska zaledwie dwie godziny wcześniej cieszyła się ze zdobycia złota w biegu na 100 m przez płotki, a mimo to selekcjoner postawił na nią. I miał rację, bo Polki minęły metę na drugiej pozycji.
W ślady pań poszli panowie, których brązowy medal był jeszcze większym zaskoczeniem niż sukces sprinterek. Adrian Brzeziński, Przemysław Słowikowski, Patryk Wykrota i Dominik Kopeć uzyskali 38,15 (rekord kraju) i w nagrodę stanęli na najniższym stopniu podium.
Niespodzianki i pewniaki
Szczęśliwa Monachium opuszczała na pewno młociarka Różańska, która pod nieobecność Anity Włodarczyk uratowała honor kobiecych rzutów. Skądinąd srebrny medal sympatycznej Ewy, która rzuciła 72,12, był bodajże największą polską sensacją.
Swoje zrobiła także Katarzyny Zdziebło, która 20 km przeszła w czasie 1:29.20 i jako druga minęła linię mety. Trzeba przyznać, że pani doktor maszerowała całkiem żwawo, bo każdy kilometr pokonywała w 4 minuty i 28 sekund.
Na słowa uznania zasłużyła także charakterna Adrianna Sułek, która po czwartym miejscu w siedmioboju na mistrzostwach świata w Eugene pokazała, że niestraszny jest jej ból i zdrowotne dolegliwości. 6532 punkty tym razem dały Adriannie srebrny medal i nadzieję na kolejne sukcesy w niedalekiej przyszłości.
„Do żywych” powróciły Anna Wielgosz i Sofia Ennaoui. Zmagające się z kontuzjami biegaczki na monachijskiej bieżni zrobiły prawdziwą furorę, sięgając po brązowe medale w biegach na 800 i 1500 m. O ile w przypadku Ennaoiu miejsca na podium byliśmy niemal pewni, o tyle trzecie miejsce Wielgosz z wynikiem 1.59,87 należy uznać za wyjątkowo miłą niespodziankę.
Szczęśliwa Monachium opuszczała na pewno młociarka Różańska, która pod nieobecność Anity Włodarczyk uratowała honor kobiecych rzutów. Skądinąd srebrny medal sympatycznej Ewy, która rzuciła 72,12, był bodajże największą polską sensacją.
Swoje zrobiła także Katarzyny Zdziebło, która 20 km przeszła w czasie 1:29.20 i jako druga minęła linię mety. Trzeba przyznać, że pani doktor maszerowała całkiem żwawo, bo każdy kilometr pokonywała w 4 minuty i 28 sekund.
Na słowa uznania zasłużyła także charakterna Adrianna Sułek, która po czwartym miejscu w siedmioboju na mistrzostwach świata w Eugene pokazała, że niestraszny jest jej ból i zdrowotne dolegliwości. 6532 punkty tym razem dały Adriannie srebrny medal i nadzieję na kolejne sukcesy w niedalekiej przyszłości.
„Do żywych” powróciły Anna Wielgosz i Sofia Ennaoui. Zmagające się z kontuzjami biegaczki na monachijskiej bieżni zrobiły prawdziwą furorę, sięgając po brązowe medale w biegach na 800 i 1500 m. O ile w przypadku Ennaoiu miejsca na podium byliśmy niemal pewni, o tyle trzecie miejsce Wielgosz z wynikiem 1.59,87 należy uznać za wyjątkowo miłą niespodziankę.
Warmiński ślad
Na monachijskim stadionie wystąpiło czterech reprezentantów Warmii i Mazur, a mówiąc ściślej olsztyńskiego AZS UWM. Oprócz Aleksandry Lisowskiej byli to Karol Zalewski, Konrad Bukowiecki i Kacper Lewalski. Olsztynianie starowali ze zmiennym szczęściem. Najlepszy polski czterystumetrowiec Karol Zalewski w finale biegu na 400 m na niewygodnym pierwszym torze zajął 6. pozycję z czasem 45,62. Medal gwarantował wynik 45,17, który teoretycznie zdawał się być w zasięgu szybkobiegacza z Reszla. Karol pobiegł także w sztafecie 4x400 m, która rywalizację zakończyła na 9. pozycji.
Z kolei kulomiot Konrad Bukowiecki w Monachium bronił tytułu wicemistrza Europy. Aktualna forma zawodnika pozostawia jednak wiele do życzenia, dlatego 6. miejsce z rezultatem 20,74 należy uznać za przyzwoity wynik.
Brutalne zderzenie z dorosła lekkoatletyką zaliczył natomiast 19-letni Kacper Lewalski. Uzdolniony ośmiusetmetrowiec w swoim biegu eliminacyjnym zajął odległe 7. miejsce z wynikiem 1.48,43 i nie awansował do półfinału.
Lekkoatletyczne emocje przeszły do historii. Polacy pokazali, że w Europie - poza skokami - liczą się niemalże we wszystkich konkurencjach. Można więc z optymizmem czekać na kolejne święta królowej sportu.
MICHAŁ MIESZKO PODOLAK
Na monachijskim stadionie wystąpiło czterech reprezentantów Warmii i Mazur, a mówiąc ściślej olsztyńskiego AZS UWM. Oprócz Aleksandry Lisowskiej byli to Karol Zalewski, Konrad Bukowiecki i Kacper Lewalski. Olsztynianie starowali ze zmiennym szczęściem. Najlepszy polski czterystumetrowiec Karol Zalewski w finale biegu na 400 m na niewygodnym pierwszym torze zajął 6. pozycję z czasem 45,62. Medal gwarantował wynik 45,17, który teoretycznie zdawał się być w zasięgu szybkobiegacza z Reszla. Karol pobiegł także w sztafecie 4x400 m, która rywalizację zakończyła na 9. pozycji.
Z kolei kulomiot Konrad Bukowiecki w Monachium bronił tytułu wicemistrza Europy. Aktualna forma zawodnika pozostawia jednak wiele do życzenia, dlatego 6. miejsce z rezultatem 20,74 należy uznać za przyzwoity wynik.
Brutalne zderzenie z dorosła lekkoatletyką zaliczył natomiast 19-letni Kacper Lewalski. Uzdolniony ośmiusetmetrowiec w swoim biegu eliminacyjnym zajął odległe 7. miejsce z wynikiem 1.48,43 i nie awansował do półfinału.
Lekkoatletyczne emocje przeszły do historii. Polacy pokazali, że w Europie - poza skokami - liczą się niemalże we wszystkich konkurencjach. Można więc z optymizmem czekać na kolejne święta królowej sportu.
MICHAŁ MIESZKO PODOLAK
Klasyfikacja medalowa ME
1. Niemcy 7-7-2
2. Wielka Brytania 6-6-8
3. Hiszpania 4-3-3
4. Grecja 4-1-0
5. Holandia 4-0-2
6. Polska 3-6-5
7. Włochy 3-2-6
8. Norwegia 3-1-2
9. Ukraina 2-1-2
10. Finlandia 2-1-1
Polscy medaliści ME
* Złoto – Aleksandra Lisowska (maraton), Wojciech Nowicki (rzut młotem), Pia Skrzyszowska (100 m przez płotki)
* Srebro – Natalia Kaczmarek (400 m), Ewa Różańska (rzut młotem), Adrianna Sułek (siedmiobój), Katarzyna Zdziebło (chód na 20 km), sztafeta 4x400 m (Natalia Kaczmarek, Anna Kiełbasińska, Iga Baumgart-Witan, Justyna Święty-Ersetic), sztafeta 4x100 m (Pia Skrzyszowska, Ewa Swoboda, Anna Kiełbasińska, Marika Popowicz-Drapała)
* Brąz – Aleksandra Lisowska, Angelika Mach, Monika Jackiewicz (maraton, klasyfikacja drużynowa), Anna Kiełbasińska (400 m), Sofia Ennaoui (1500 m), Anna Wielgosz (800 m), sztafeta 4x100 m (Adrian Brzeziński, Przemysław Słowikowski, Patryk Wykrota, Dominik Kopeć)
1. Niemcy 7-7-2
2. Wielka Brytania 6-6-8
3. Hiszpania 4-3-3
4. Grecja 4-1-0
5. Holandia 4-0-2
6. Polska 3-6-5
7. Włochy 3-2-6
8. Norwegia 3-1-2
9. Ukraina 2-1-2
10. Finlandia 2-1-1
Polscy medaliści ME
* Złoto – Aleksandra Lisowska (maraton), Wojciech Nowicki (rzut młotem), Pia Skrzyszowska (100 m przez płotki)
* Srebro – Natalia Kaczmarek (400 m), Ewa Różańska (rzut młotem), Adrianna Sułek (siedmiobój), Katarzyna Zdziebło (chód na 20 km), sztafeta 4x400 m (Natalia Kaczmarek, Anna Kiełbasińska, Iga Baumgart-Witan, Justyna Święty-Ersetic), sztafeta 4x100 m (Pia Skrzyszowska, Ewa Swoboda, Anna Kiełbasińska, Marika Popowicz-Drapała)
* Brąz – Aleksandra Lisowska, Angelika Mach, Monika Jackiewicz (maraton, klasyfikacja drużynowa), Anna Kiełbasińska (400 m), Sofia Ennaoui (1500 m), Anna Wielgosz (800 m), sztafeta 4x100 m (Adrian Brzeziński, Przemysław Słowikowski, Patryk Wykrota, Dominik Kopeć)
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez