Krzysztof Miruć: staram się być najlepszym architektem

2021-09-23 15:36:02(ost. akt: 2021-09-25 08:37:10)
Krzysztof Miruć gościł w Giżycku na zaproszenie Marty Dąbrowskiej, dyrektora GCK

Krzysztof Miruć gościł w Giżycku na zaproszenie Marty Dąbrowskiej, dyrektora GCK

Autor zdjęcia: Renata Szczepanik

Krzysztof Miruć pochodzący z Giżycka architekt na co dzień jest uśmiechniętym optymistą, perfekcjonistą i detalistą, który dużo wymaga od siebie i innych. Ceni szczerość i uczciwość. Jak mówi: najważniejsze jest, żeby nikogo nie udawać, być sobą. Chodzi też o to, żeby ścigać się z samym sobą. Staram się być najlepszym architektem, jakim mogę być...
Spełnia Pan dziecięce marzenia?
Tak. Od zawsze wiedziałem, że będę architektem, to mnie kręci. Zafascynowałem się pracą stryja architekta. On wywarł na mnie duży wpływ, podpowiadał mi, jak trzeba nauczyć się rysunku, którego trzeba się nauczyć pomimo posiadanych zdolności.

Pasja do architektury zapoczątkowała wspaniałą karierę...
Kiedy dostałem się do Liceum Sztuk Plastycznych w Supraślu, zamieszkałem u dziadków na Podlasiu. Potem były studia na wydziale architektury Politechniki Warszawskiej. Na trzecim roku studiów wyjechałem na roczne stypendium do Szkoły Architektury w Paryżu, gdzie przydała mi się znajomość języka francuskiego z liceum. W Polsce uczono technicznie, we Francji intuicyjnie. Z perspektywy lat to cenne doświadczenie. Po powrocie dokończyłem studia. Proza życia.

Krzysztof Miruć
Fot. Borys Synak
Krzysztof Miruć

Jak zostać sławnym i bogatym?
Przede wszystkim trzeba lubić to, co się robi, mieć odrobinę szczęścia i być pracowitym...i najlepiej (red. uśmiech) urodzić się w Giżycku, gdzie jest fantastyczne powietrze, są cudowne jeziora, przecudni ludzie. Tylko tutaj jest taki wyjątkowy klimat. Dlatego lubię tu wracać.

Często wraca Pan na Mazury? Do Giżycka?
Staram się na tyle, na ile mam wolnego czasu. Dużo pracuję, prowadzę własną firmę, programy w telewizji, magazyn Cztery kąty, współpracuję charytatywnie z kilkoma fundacjami, między innymi fundacją Jolanty Kwaśniewskiej Porozumienie bez Barier, czy fundacją Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Mam bardzo dużo zajętych dni, a w wolnych chwilach staram się tutaj przyjeżdżać. Jestem z Giżycka i jestem z tego dumny. Tutaj spędziłem dzieciństwo. Mam bardzo miłe wspomnienia.

Krzysztof Miruć
Fot. Borys Synak
Krzysztof Miruć

Co Pan sądzi o architekturze miasta?
W Giżycku bardzo dużo się zmieniło. Mam nadzieję, że teren miasta i nadbrzeża Niegocina od strony Warszawy zostanie zagospodarowany. Wówczas będzie to ładna część Giżycka. Bardzo fajnie wpisał się w tkankę miejską i lokalizację nad Kanałem Łuczańskim Hotel St. Bruno. Przebudowa i rozbudowa starego zamku przyniosła wspaniały efekt. W mieście jest kilka ciekawych budynków, które zostały odrestaurowane, co jest niezwykle miłe. Jestem zafascynowany Grotą. Muszę pogratulować właścicielom i architektowi. Jestem fanem tego obiektu. Wygląda niesamowicie. To jest piękna inwestycja, ładnie zaaranżowana, świetnie wpisująca się w lokalizację, dodającą kawałek nowej architektury, wykorzystująca miejsce, połączenie z kanałem. Brawo. Moim zdaniem jest to najlepsze miejsce w Giżycku. Oby tak właśnie to miasto się rozbudowywało. Fajnie wygląda też nowa kładka nad kanałem. Uwielbiam, kiedy nowa architektura wpisuje się w kontent miejsca, wykorzystuje to, dodaje coś od siebie, zmienia. To są dobre przykłady. Podoba mi się nasze Giżycko, ma klimat, stara architektura jest wyjątkowa i niezwykle interesująca. Wydaje mi się, że budując nowe obiekty można się wzorować na dawnej architekturze miasta.

Jest Pan współzałożycielem prestiżowego studia architektonicznego i głównym projektantem w L'AB architekci, dyrektorem kreatywnym magazynu „Cztery kąty”, a od czterech lat prowadzącym popularne programy telewizyjne w stacjach Grupy TVN-Discovery...
Przypadek sprawił, że trafiłem do mediów. Znajoma z okresu studiów potrzebowała planu zdjęciowego jakiejś budowy. Przyjechała ekipa. Przy okazji odegrałem rolę złego budowlańca. To było ciekawe doświadczenie i bardzo fajne. Po jakimś czasie zadzwonił do mnie producent Piotr Wawrzyniak, który jest dzisiaj producentem moich wszystkich programów. Zaproponował mi spotkanie, a potem propozycję poprowadzenia programu „Garaż moich marzeń” w TVN Turbo. Nakręciliśmy pilot odcinka i potem poszła cała seria. Nakręciliśmy programy do kanałów tematycznych HGTV, programy z Agata Młynarską, Weekendowa metamorfoza, Patent na dom i wiele innych.

Krzysztof Miruć po 25 latach zobaczył swoje szkice twierdzy Boyen, które wykonał będąc studentem architektury
Fot. Renata Szczepanik
Krzysztof Miruć po 25 latach zobaczył swoje szkice twierdzy Boyen, które wykonał będąc studentem architektury

Dla niektórych urządzenie mieszkania jest koszmarem. Co podpowie Pan tym, którzy szukają stylu i pomysłu?
Przede wszystkim trzeba przemyśleć własne oczekiwania. Bardzo ważne jest określenie własnych potrzeb. Czasami jest to duża zmiana, a czasami reanżaracja, zmiana dekoracji wystroju wnętrza. Remontu nie można robić na łapu capu. Najpierw trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czego się chce, a potem to realizować. Wtedy urządzenie mieszkania jest proste.

Wygodniej, łatwiej zaprojektować i urządzić biuro, dom czy apartament? Od czego zacząć w 50-metrowym mieszkaniu przy niewielkim budżecie?
To tak nie działa. Tak samo podchodzimy do zaprojektowania małego mieszkania, jak domu czy rezydencji. Zmienia się tylko skala. Najważniejsze jest, jak będą żyli mieszkańcy w tym wnętrzu, dla kogo to jest dedykowane. Najpierw trzeba określić potrzeby, potem ustalić budżet, który trzeba podzielić na części: ekipa remontowa, materiały budowlane, aranżacja. Bardzo często inwestorzy zapominają o tym ostatnim elemencie. Naprawdę warto skonsultować się z architektem. Żeby wnętrze fajnie wyglądało, trzeba mieć pomysł, pieniądze i wówczas swój plan zrealizować. Najgorsze są zmiany na różnych etapach remontu czy urządzania wnętrza, pochłaniają dużo czasu, pracy i pieniędzy.

Krzysztof Miruć podczas pobytu w twierdzy Boyen wpisał się do pamiątkowej księgi
Fot. Renata Szczepanik
Krzysztof Miruć podczas pobytu w twierdzy Boyen wpisał się do pamiątkowej księgi

Pan nie ma zbyt wiele wolnego czasu. Od kilku lat ma Pan mnóstwo pracy w firmie, telewizji, redakcji. Kiedy i jak Pan odpoczywa?
Niestety, mam bardzo mało wolnego czasu. A lubię żyć bardzo szybko. Mam grupę przyjaciół, z którymi jeżdżę na motocyklach. To mnie bardzo odpręża. Chodzę na siłownię, gdzie mogę odreagować i jest to dla mnie odpoczynek. Z przyjaciółmi wyjeżdżamy i poznajemy różne miejsca. Latem są to między innymi mazurskie jeziora i skutery czy motorówki. Zawsze staram się odpoczywać aktywnie.

Pana wymarzone miejsce na ziemi?
Buduje się pod Warszawą. A Mazury? No cóż może kiedyś tu wrócę...

A więc do zobaczenia! Dziękuję za rozmowę
Renata Szczepanik

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. czesz #3076125 25 wrz 2021 10:56

    Wszyscy tak mówimy,może kiedyś tu wrócimy,ja jeszcze nikogo nie spotkałem który by wrócił,owszem wracamy na kilka dni, a potem szybciutko wracamy ale do obecnych miejsc zamieszkania,coś tu nie gra

    odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5