To nie są warunki do życia

2025-04-27 14:00:00(ost. akt: 2025-04-25 14:09:39)
Pani Renata jest 5 miesiącu ciąży.

Pani Renata jest 5 miesiącu ciąży.

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Z piecem w kącie, bez łazienki i z dzieckiem na rękach. Tak wygląda życie pani Renaty, ciężarnej matki pięciolatka, która w Mrągowie otrzymała od miasta mieszkanie socjalne. — To nie są warunki do życia — mówi.
Z zewnątrz niepozorny, niski, parterowy budynek przy ulicy Roosevelta 28a w Mrągowie. W środku mieszkanie socjalne o powierzchni 24 metrów, które według jego lokatorki bardziej przypomina ruinę niż miejsce do życia. W jednym pokoju mieszkają razem matka, pięcioletni syn z problemami kardiologicznymi i alergią oraz nienarodzone jeszcze dziecko, które przyjdzie na świat w najbliższych miesiącach.

Zamiast łazienki piec kaflowy
— Nie mam łazienki, tylko piec kaflowy, który dymi i zagraża zdrowiu. Dach przecieka. Gdyby pan zobaczył, to by pan nie uwierzył, że to XXI wiek i mieszkanie, nawet w standardzie mieszkania socjalnego, bo takie właśnie dostałam — opowiada pani Renata Boehm. — Zgłaszałam usterki, pisałam pisma o zamianę lokalu. Miasto milczy. TBS twierdzi, że „wszystko działa” — mówi, bezradnie rozkładając ręce.

Mieszkanie, które pani Renata otrzymała od miasta w lutym tego roku, miało być rozwiązaniem kryzysu mieszkaniowego, w jakim znalazła się po wypowiedzeniu najmu przez prywatnego właściciela. Okazało się dramatem. — Wcześniej wynajmowałam mieszkanie z łazienką, kuchnią i dwoma pokojami. Płaciłam 3000 zł miesięcznie, ale dawałam radę. Teraz jestem w ciąży, nie mogę pracować, więc zostałam bez dochodu — mówi.

Błędne koło
Obecnie pani Renata żyje z alimentów, świadczenia 800+ oraz drobnych oszczędności.

— Staram się, jak mogę. Sama wyremontowałam ten lokal. Malowałam ściany, kupiłam z drugiej ręki meble. Ale bez łazienki i z kaflowym piecem to i tak nie są warunki, w których mogę wychowywać dzieci — wylicza załamana.

Według kobiety stan techniczny mieszkania zagraża zdrowiu. Zaalarmowała TBS. I trzeba przyznać, że urzędnicy przysłali specjalistę, żeby wszystko sprawdził. — Po rozpaleniu w piecu dym wraca do środka, robi się siwo w pokoju. Dziecko kaszle całe noce, ja nie śpię. Lekarz potwierdził, że jego objawy nasilają się w tych warunkach. Kominiarz mówi, że wszystko w porządku, ale ja czuję, że coś jest nie tak — stwierdza.

Dach budynku również pozostawia wiele do życzenia.
— Na strychu są dziury. Można tam wpaść do środka. Kiedy pada, przecieka. Zgłoszono to do miasta, ale do tej pory nie podjęto żadnych działań — mówi. Na pytanie, dlaczego nie otrzymała lokalu komunalnego, odpowiada z pewnym zawstydzeniem. — Bo nie mam dochodu. A nie mam go, bo jestem w ciąży zagrożonej i nie mogę pracować. To błędne koło — wyjaśnia.

Ale dokąd?
Do niedawna pani Renata radziła sobie samodzielnie. Przez ostatnie lata pracowała zarówno w kraju, jak i za granicą.

— Byłam w Warszawie, potem w Niemczech. Pracowałam w hotelach, w recepcji, w gastronomii. W Mrągowie prowadziłam zmiany w Żabce, potrafiłam ogarnąć sklep od otwarcia do zamknięcia. Nie boję się pracy, tylko teraz zdrowie nie pozwala — opowiada.

Pani Renata nie ukrywa, że czuje się całkowicie bezradna.
— W TBS-ie mówią, że mam się cieszyć, że w ogóle mam dach nad głową. Że jak mi się nie podoba, to mogę się wyprowadzić. Ale dokąd? Na ulicę? — Kobieta załamuje ręce.

Zresztą pytanie dokąd wraca w jej głowie jak echo. Teoretycznie w Mrągowie funkcjonują rozwiązania interwencyjne. MOPS oferuje wsparcie dla kobiet w ciąży i matek z dziećmi, w tym możliwość skierowania do ośrodków zapewniających całodobowe schronienie, jak choćby dom w Kętrzynie, z którym współpracuje Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie.

— To nie jest realna propozycja. To jest ucieczka, a ja chcę godnie żyć w swoim mieście — mówi pani Renata.

Chcę działania
Najbliżsi jej nie wspierają. Pod górkę miała też w miłości. Ojciec pięciolatka nie uczestniczy w wychowaniu dziecka. Drugi partner, z którym planowała wspólną przyszłość, zostawił ją, gdy była już w ciąży.

— Myśleliśmy, że stworzymy rodzinę. A potem wyszło, że miał romans z o wiele starszą kobietą, zamożną. Powiedział, że będzie walczył o dziecko. O to, żeby mi je zabrać. To się po prostu nie mieści w głowie. To jest koszmar — mówi drżącym głosem.

Trzydziestopięcioletnia kobieta nie szuka współczucia. Chce działania.
— Ja nie wstydzę się tego, jak żyję. Chcę tylko, żeby ktoś wreszcie zareagował. Żeby moje dzieci miały ciepłe, bezpieczne miejsce do życia. Nie proszę o luksus. Proszę o godność — apeluje

Zdjęcia, które pani Renata przekazała redakcji, pokazują dramatyczne warunki i stan mieszkania.
— Mam też zdjęcia sprzed remontu, żeby było widać, w jakim stanie mi je przekazano. Niech ludzie zobaczą, co miasto daje rodzinom w potrzebie — dodaje.

Co mówią urzędnicy?
Władze Mrągowa, do których w piątek skierowaliśmy pytania dotyczące tej sytuacji, do momentu zamknięcia tego wydania nie odpowiedziały. Pod wskazane w Biuletynie Informacji Publicznej numery telefonów, czy to do rzecznika prasowego UM Mrągowo, czy do sekretariatu Towarzystwa Budownictwa Społecznego „Karo” w Mrągowie, nie udało się nam dodzwonić. TBS drogą mailową otrzymał od nas pytania w sprawie pani Renaty.

Jan Berdycki, SK

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B