Zasłużony, zakatowany, zapomniany

2023-03-14 22:08:04(ost. akt: 2023-03-17 10:11:50)
Pomnik Bogumiła Linki w Olsztynie

Pomnik Bogumiła Linki w Olsztynie

Autor zdjęcia: S. Czachorowski / wikipedia

29 marca mija rocznica śmierci Gottlieba (Bogumiła) Linki mazurskiego działacza społeczno-narodowego, który po I wojnie światowej poniósł srogą karę za wysiłki na rzecz przyłączenia regionu do odradzającej się wówczas Polski.
Linka padł ofiarą tzw. „krwawej środy” 21 I 1920 r., kiedy to został okrutnie skatowany przez oprawców z niemieckiej bojówki i finalnie zmarł w olsztyńskim szpitalu, opuszczony i pozbawiony rzetelnej opieki lekarskiej. Postać tego mazurskiego działacza wydaje się delikatnie zapomniana współczesnym generacjom mieszkańców Warmii i Mazur, a szkoda, bo z pewnością swoim życiorysem zasługuje na uwagę.

Świetną okazją do przypomnienia jego osoby jest zbliżający się event organizowany przez Muzeum Historyczne w Ełku i Ełckie Centrum Kultury. Mowa o „Sprawie Gottlieba Linki, czyli Plebiscycie 1920” – projekcji filmu dokumentalnego traktującego o problematyce Plebiscytu na Warmii, Mazurach i Powiślu 1920, połączonej z dyskusją wokół obrazu. Organizatorzy zapraszają na nią w piątek, 17 marca, o godz. 18:00 do Sali Kameralnej ECK. Wstęp wolny. Autorem scenariusza filmu jest Andrzej Wojnach, a za reżyserię i zdjęcia odpowiadała Weronika Wojnach. W zaplanowanej dyskusji, oprócz scenarzysty, udział wezmą prof. dr hab. Robert Traba – historyk, politolog PAN w Warszawie oraz przedstawiciele ełckiego muzeum: dyrektor dr Rafał Żytyniec oraz Jakub Knyżewski.

STARY RODZONY MAZUR

Kim był Gottlieb (Bogumił) Linka? Urodził się 5 II 1865 r. we wsi Górki, w rolniczej rodzinie. W 1895 r. przybył do szczycieńskich Wawroch, gdzie zajmował się 11 ha gospodarstwem i wraz z żoną Reginą wychowywał 4 synów i 3 córki. Z racji czynnego zaangażowania w życie wsi i jej mieszkańców zyskał ich szacunek oraz uznanie. Jako jeden z nielicznych umiał pisać oraz czytać, stąd właśnie do niego zwracano się o pomoc z różnymi – drobnymi i większymi – sprawunkami. Sam Linka nigdy jej nie odmawiał i szybko wkomponował się w tamtejsze środowisko. Angażował się również politycznie. Od 1903 r. był członkiem Mazurskiej Partii Ludowej (pierwsza organizacja polityczna Mazurów, założona w grudniu 1896 r. w Ełku). Bogumił Linka był również prekursorem oświaty rolniczej – w trakcie spotkań czytał polskie książki i ówczesne czasopisma, otwierając wielu mieszkańcom Mazur szerszą perspektywę na ich tożsamość narodową. W 1910 r. Linka został członkiem Rady Nadzorczej Banku Ludowego w Szczytnie, a dwa lata później tamtejszego Kółka Rolniczego. Jako rodowity Mazur związany z ziemią, w swojej działalności społecznej postulował poprawę stanu rolniczych warstw mieszkańców Mazur, czemu dawał dowód wygłaszając odczyty, w których prezentował propolski przekaz płynący z ówczesnego „Mazura”.

WYPRAWA DO WERSALU

Intensywna aktywność Linki i jego propolskość zwróciły uwagę niemieckich władz. Linka był nieustannie obserwowany oraz inwigilowany, ale nie porzucił swojej sprawy. Mało tego, gdy zwycięzcy I wojny światowej ustalali w Wersalu nowy porządek Europy, wraz z trójką innych działaczy (Józef i Adam Zapatka oraz Zenon E. Lewandowski) wyruszył w wielkiej tajemnicy do Francji prosić o to, aby Mazury oraz Warmia zostały przyłączone do Rzeczypospolitej. Celem delegacji było również uświadomienie Europejczykom, że – wbrew temu co mówiła niemiecka propaganda – Mazury i jego mieszkańcy wcale nie są etnograficznie Niemcami. Wielcy ówczesnego świata zadecydowali inaczej – w zawartym w 1919 r. wersalskim traktacie pokojowym postanowiono, że przynależności Warmii, Mazur i Powiśla zostanie rozwiązana plebiscytem. Jak pokazał czas, skończył się on dla zwolenników polskości dużą klęską.

Wyprawa Linki rozzłościła niemieckie władze ówczesnych Prus Wschodnich. Po powrocie został wraz z kompanami aresztowany za zdradę stanu i skazany na 1,5 roku więzienia. Wyszedł z niego po 3 miesiącach, dzięki wstawiennictwu i stanowczym żądaniom samego marszałka Ferdynanda Focha.

— Witam was, którzy cierpieliście jako pierwsi Mazurzy za polską sprawę. Witam imieniem całego narodu polskiego. Są ludzie, którzy was obrzucają obelgami, ale tych jest mała liczba. Miliony naszych rodaków wiedzą o waszej kaźni więziennej i ci stoją za wami i za waszą sprawą. Niechaj cierpienia wasze przyniosą dobry owoc i niech będą wiosną lepszej, przyszłości dla ludu mazurskiego — takimi słowami przywitał feralną delegację w siedzibie „Mazura” jego ówczesny redaktor Kazimierz Jaroszyk. Nie wiedział, że prawdziwe cierpienia Bogumiła Linki miały dopiero nadejść.

ZBIĆ LINKĘ, ALE GO NIE ZABIJAĆ

21 stycznia 1920 r. Mazurska Rada Ludowa i Mazurski Związek Ludowy zwołały zgromadzenie dotyczące nadchodzącego plebiscytu. Oburzone tym faktem niemieckie władze odpowiedziały swoistą kontrmanifestacją. Do tego nie zapomniały Lince jego propolskości i postanowiły go skarcić. Zorganizowano bojówkę, nakarmiono ją oraz wyposażono w łomy, żerdzie, szpadle i sprężyny z ołowianymi kulami. Tak uzbrojona grupa wyłamała drzwi oraz okna do sali obrad MRL i MZL i rozbiła zgromadzenie zmuszając ludzi do ucieczki. Szukano Linki, którego wskazał oprawcom jego własny sąsiad z Wawroch, niejaki Mazuch.

— Na podwórzu ci bandyci złapali tymczasem pana Linkego z Wawroch i wciągnąwszy go w środek pomiędzy tych rozbójników – Da ist der Hund, der in Paris gewesen (To ten pies, który był w Paryżu) – i tego starca bezbronnego człowieka bili i jeden rozbójnik z łopatą szedł na niego i mu żebra przebił temu staremu rodzonemu Mazurowi. Mężnie i dumnie, jak prawdziwy bohater, Linka zniósł te bóle i obelgi, choć krew się jemu lała z głowy i szyi. Ledwie żył, wtenczas policjant miał łaskę pomyśleć, że już dostał dość i go poprowadził precz z tego miejsca — tak owe wydarzenia zostały opisane w ówczesnym „Mazurze”.

OSTATNIA PROŚBA

Skatowany Linka został ukryty w tajemnicy w Wawrochach, ale ponieważ jego stan był zły i szukali go niemieccy żandarmi, trafił finalnie do katolickiej lecznicy w Olsztynie. Tam lekarze całkowicie zignorowali jego obrażenia zewnętrzne i stwierdzili, że działacz ma raka. Podobno miał przejść operację, ale po otworzeniu jamy brzusznej uznano, że jego stan jest krytyczny i od niej odstąpiono. Konający Linka zwrócił się do żony, aby pochowała go w Olsztynie, ponieważ obawiał się, że jego grób w rodzinnych Wawrochach mógłby zostać sprofanowany. To była jego ostatnia prośba. O ile żona ją spełniła, Niemcy nie uszanowali spokoju zmarłego. Zbezczeszczono jego grób na cm. ewangelickim przy ul. Wojska Polskiego, mszczono się również na rodzinie działacza. Na przykład jego dwaj synowie zostali skazani na 10 lat więzienia za rzekome kłusownictwo.

W 1953 r. odsłonięto odnowiony nagrobek Bogumiła Linki, a w 1975 r. przy terenie ówczesnej nekropolii pojawił się pomnik poświęcony odznaczonemu pośmiertnie Orderem Krzyża Grunwaldu III klasy (1946) za „wybitne w zasługi w pracy narodowej, społecznej i kulturalno-oświatowej na Warmii i Mazurach” propolskiemu działaczowi rodem z Mazur.

Maciej Chrościelewski


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5