Zdaliśmy egzamin z miłosierdzia

2023-02-22 08:41:59(ost. akt: 2023-02-24 13:09:56)

Autor zdjęcia: Caritas Diecezji Ełckiej

W piątek, 24 lutego, mija rok od wybuchu wojny w Ukrainie. Z jednej strony to czas zadumy i refleksji. Z drugiej strony czas podsumowań. — Do tej pory wyjechało od nas 1 150 ton darów — podsumowuje ksiądz Ryszard Sawicki, wicedyrektor Caritas Diecezji Ełckiej.
Jak ksiądz wspomina 24 lutego 2022 roku?

Dla mnie wydawało się to po prostu niemożliwe. Było słychać, że jest napięta sytuacja polityczna, dyplomatyczna, ale wydawało mi się, że to się nie wydarzy. Natomiast tą atmosferę wojny było czuć u nas, w Caritas bardzo szybko. Spotkaliśmy się z ogromną hojnością darczyńców, ludzi, którzy zaczęli urządzać prywatne zbiórki. Zaangażowało się w to wiele organizacji, szkół, parafii. Te wszystkie dary trafiały do nas. W tych pierwszych dniach potrzebne było wszystko, bo przyjeżdżali do nas ludzie dosłownie z niczym.

Skala pomocy była ogromna, bo - jak ksiądz wspomniał - potrzebne było dosłownie wszystko. Jak udało się do wszystko koordynować?

Pracuję w Caritas 6 rok i to, co się działo, te gesty solidarności - nie doświadczyłem czegoś takiego. Takiego zrywu serc. Pomoc była udzielana dwutorowo. Przekazywaliśmy dary u nas, na miejscu, tym którzy do nas dotarli i z drugiej strony wysyłana była pomoc tam na miejsce. Pierwszy transport humanitarny wyjechał z Ełku 4 marca i potem były kolejne. Łącznie do tej pory wyjechało od nas 66 tirów i 48 busów. W sumie 1 150 ton. Na początku wyjeżdżały od nas 2-3 tiry tygodniowo. Ta intensywność pomocy zmniejszała się, darczyńców było mniej. Może społeczeństwo się trochę zmęczyło tą pomocą, wojną. Wszyscy myśleliśmy, że ten koszmar skończy się szybciej. Spotkałem się z opinią, że niektórzy bardzo szybko zapalili się do pomocy i równie szybko zgaśli. My, jako organizacja, staramy się ciągle tą pomoc nieść. Nie ma tygodnia, żeby ktoś nie przyjeżdżał do nas po dary i nikt nie wyjechał z pustymi rękami.

Jak wiele osób otrzymało pomoc tu, na miejscu?

Mieliśmy uruchomione trzy ośrodki dla uchodźców. W ubiegłym roku w Augustowie schronienie znalazło 49 osób. w Ełku 113, a w Orzyszu 79. Teraz ośrodek w Orzyszu przestał już działać. Część osób wyjechała, inni się usamodzielnili. Pomagamy też w inny sposób. Około 2 tysięcy osób skorzystało z prowadzonego przez Caritas Diecezji Ełckiej programu pomocy żywieniowej, organizowaliśmy akcje przygotowywania paczek przez polskie rodziny rodzinom z Ukrainy. Wspierają nas w działaniach również inne organizacje jak chociażby Kancelaria Prezydenta czy fundacja Biedronki.

Ksiądz również wyjeżdżał na Ukrainę razem z darami. Czy ksiądz doświadczył również wojny?

Byłem dwukrotnie na Ukrainie. Pierwszy raz to był bodajże 13-15 marca. Był to początek wojny. Byliśmy w Obwodzie Lwowskim. Zawieźliśmy tira z pomocą, rozładowaliśmy go i nie bardzo chcieliśmy tam nawet nocować. Ale przyszło nam na granicy stać 26 godzin w drodze powrotnej, a w tym czasie, kilkanaście kilometrów od nas, było bombardowanie bazy wojskowej w Jaworowie. Było słychać odgłosy, błyski. Nie do końca wówczas wiedzieliśmy, co się dzieje. Drugi raz byłem w czerwcu w miejscowości Borysław. W nocy był alarm bombowy. Zamknąłem okno, odmówiłem Koronkę do Miłosierdzia Bożego i tyle. Bo dokąd było uciekać?

Czy ten rok nas zmienił?

Jako Polacy zdaliśmy egzamin z miłosierdzia w praktyce. Za każdym razem spotykamy się z ogromną wdzięcznością osób, które tą pomoc otrzymują. Oni cały czas czekają na nas.

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B