Harleyem przez USA, z głową przez samorząd

2022-11-26 12:00:00(ost. akt: 2022-11-26 16:41:38)
Wielką przygodą dla państwa Dawidowskich było przemierzanie harleyem USA - 3 tys. km ze st. Michigan aż do Nowego Meksyku

Wielką przygodą dla państwa Dawidowskich było przemierzanie harleyem USA - 3 tys. km ze st. Michigan aż do Nowego Meksyku

Autor zdjęcia: Robert Dawidowski

Robert Dawidowski zbiera doświadczenie na niwie samorządowej już piątą kadencję. Na przestrzeni lat pełnił funkcje odpowiedzialne i dające szeroką perspektywę na lokalną i regionalną politykę. To bogata kariera jak na stosunkowo młodego samorządowca.
Tak naprawdę wszystko zaczęło się od ulicy — śmieje się obecny wicestarosta ełcki Robert Dawidowski. — Pochodzę i mieszkam na os. Zatorze i gdy byłem na studiach, zauważyłem, że na naszym osiedlu jest sporo do zrobienia, z ulicami na czele. Chciałem, aby została wykonana jedna z nich, zależało mi na tym. Gdy pytałem ludzi o opinię, mówili, że mnie poprą i abym startował na radnego. Podjąłem decyzję, wystartowałem do rady powiatu ełckiego i tak się zaczęło — tłumaczy.

Samorząd go wciągnął. W swojej drugiej kadencji był już społecznym członkiem zarządu. Po dwóch kadencjach w powiecie pojawiła się możliwość spróbowania sił w roli radnego wojewódzkiego i mimo że w sejmiku województwa ma się nieco mniejszy wpływ na nasze miasto, to Robert Dawidowski nabrał tam cennego doświadczenia. Nawiązał sporo kontaktów oraz poznał strukturę wojewódzkiego „sejmikowania”, co przydało się mu w kolejnych latach. Odwiedzał inne samorządy, dzięki czemu miał właściwą skalę porównawczą, gdy wrócił po epizodzie wojewódzkim do ełckiej polityki powiatowej, ponownie zostając radnym i zastępcą starosty ełckiego. Procentowało też doświadczenie w roli kierownika działu technicznego w Powiatowym Zarządzie Dróg. W międzyczasie miał możliwość do zdobywania kolejnych kompetencji, będąc przez prawie rok sekretarzem w gminie Prostki.

Ten czas pozwolił mi spojrzeć na samorządy z perspektywy gminy, a nie powiatu czy województwa — podkreśla Robert Dawidowski.

Obecnie jest już piątą kadencję w samorządzie. Dwie w powiecie, jedną w sejmiku wojewódzkim i – do teraz – kolejne dwie w powiecie ełckim.

Moim oczkiem w głowie są inwestycje, a zebrane doświadczenie i kompetentni pracownicy starostwa pomagają mi w przeprowadzaniu i nadzorowaniu projektów. Dzięki temu nie ma u nas problemów z wykonywaniem i rozliczaniem inwestycji, co spotykamy czasami w innych samorządach. Dużą satysfakcję daje mi również to, że jako powiat jesteśmy jednym z liderów w pozyskiwaniu środków zewnętrznych.

Robert Dawidowski pełni obecnie funkcję wicestarosty ełckiego

Wiedza związana z funkcjonowaniem mechanizmów i arkanów polityki samorządowej oraz przekładania jej na niwę praktyczną na pewno ułatwiają współzarządzanie powiatem ełckim. Pomaga również niekonfliktowa natura wicestarosty, który sam z siebie nie szuka wrogów, a życie polityczne nauczyło go, że zawsze należy starać się koncentrować na zagadnieniach merytorycznych, co jest zdrową platformą do kompromisu i wymiany argumentów. Być może Robertowi Dawidowskiemu towarzyszy również jakaś szczęśliwa aura – co widać, gdy przyjrzymy się niektórym etapom jego życia.

Pamiętam, jak na studiach z kolegami wybieraliśmy specjalizację. Było wiele wątpliwości czy damy radę na konstrukcjach inżynierskich. Pomyślałem sobie: „wiem, co chcę robić i się zapisuję”. Kto nie podejmie walki, nie ma szans jej wygrać, prawda? — wspomina.

Po studiach uzyskałem różne uprawnienia budowlane, między innymi kierownika budowy czy inspektora nadzoru budowlanego. Gdy pracowałem w firmie na Strefie (SSSE w Ełku), nauczyłem się biegle obsługi programów graficznych do projektowania. Przez 3 lata byłem też inżynierem na budowie, pracując głównie przy kosztorysach; gdy byłem w Zarządzie Dróg, odpowiadałem za sprawy techniczne.

Szczęście sprzyja wicestaroście Dawidowskiemu również na polu rodzinnym. Wraz z żoną, którą poznał tuż po studiach, wychowują zgodnie dwie córki.

Starsza jest na pierwszym roku studiów w Gdańsku (Politechnika). Tam również rozwija swoją pasję do siatkówki, w którą grała jako licealistka I LO im. Stefana Żeromskiego w Ełku. Młodsza rozpoczęła naukę w ogólniaku.

Robert Dawidowski jest bardzo dumny z rodziny i dzielnych córek. Gdy jedna z nich była mała, miała problemy zdrowotne, które na szczęście udało im się przezwyciężyć. To właśnie w tym okresie wraz z żoną uświadomili sobie, jak dużo znaczy właściwa pomoc i możliwość jej zapewnienia.

— Będąc w wielu szpitalach, widzieliśmy dużą ilość sprzętu dostarczonego przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Od tego czasu wspieramy co roku WOŚP, przekazując jakieś gadżety. Sami również bierzemy udział w różnych licytacjach — podkreśla.

Gdy pociągnie się wicestarostę Dawidowskiego za język, to okazuje się, że o ile generalnie sprzyja mu szczęście, to być może większą „szczęściarą” jest jego żona. Na studiach wzięła udział w pewnym konkursie i wygrała cały zestaw do windsurfingu. Już „nie student” Robert bardzo szybko zaraził się tym sportem wodnym. Kiedyś pruł fale wraz z grupą zapalonych ełczan, teraz zamienił deskę z żaglem na spokojniejsze żaglówki. Lubi też biegać, czego przykładem może być udział w kilku „runmageddonach” czy ulicznych biegach.

Pasją Roberta Dawidowskiego są biegi terenowe; tu na Runmaggedonie w towarzystwie aktorki Katarzyny Glinki

Od tamtej pory małżonka wicestarosty podtrzymuje zwycięską passę i regularnie stara się angażować w ciekawe tematycznie konkursy organizowane przez rozpoznawalne marki. Dzięki wygranej w jednym z nich państwo Dawidowscy mieli okazję przeżyć dużą i ciekawą przygodę – przemierzali amerykańskie drogi na harleyu.

Podróżowaliśmy w towarzystwie kilku youtuberów. Codziennie jechaliśmy po 500 km, w sumie ponad 3 tys. km, a na całą wyprawę mieliśmy 11 dni. Wyjechaliśmy z Chicago (Michigan), a skończyliśmy w Albuquerque (Nowy Meksyk; miasto znane z serialu „Breaking Bad”). Niewiele nam zabrakło do Kanionu Kolorado — tłumaczy Robert Dawidowski.

Pełnię „szczęścia” w rodzinie państwa Dawidowskich dopełnia domowy zwierzak. Wicestarosta wyjątkowo kocha owczarki niemieckie.

To już nasz drugi pies w rodzinie. Bardzo chętnie towarzyszy nam w długich spacerach po okolicy — podkreśla właściciel nikogo innego, jak samego Messiego, nazwanego tak na cześć żywej legendy piłki nożnej.

Wielką przygodą dla państwa Dawidowskich było przemierzanie harleyem USA - 3 tys. km ze st. Michigan aż do Nowego Meksyku

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5