Ewa odnalazła swoją drogę w bikini fitness

2022-11-20 09:00:00(ost. akt: 2023-04-07 21:46:36)
Ewa Wojciechowska ćwiczy już wiele lat, ale swoją drogę odnalazła w bikini fitness

Ewa Wojciechowska ćwiczy już wiele lat, ale swoją drogę odnalazła w bikini fitness

Autor zdjęcia: Ewa Wojciechowska

Zaczynała jako nastolatka i jakkolwiek zawsze do treningów podchodziła sumiennie i doskonale poznała swoje ciało oraz różne metody treningowe, to tak naprawdę swoją drogę odnalazła niedawno. 26-letnia Ewa Wojciechowska z Ełku bierze udział w zawodach bikini fitness i już może pochwalić się sukcesami.
Za dwa lata minie dekada, odkąd Ewa wkroczyła na ścieżkę zdrowego życia.

— Ćwiczę około 8 lat i przed podjęciem decyzji o starcie w zawodach nie miałam żadnego trenera, byłam samoukiem. Podpatrywałam dobrych trenerów (online), aby mieć dobry przykład. Przychodziłam na siłownię – trochę pobiegać, a to jakieś ćwiczenia na pośladki, ćwiczenia z gumami itd. Tak naprawdę porządne treningi, gdzie naprawdę ćwiczyłam wszystkie partie mięśniowe, zaczęły się na studiach, gdy wyjechałam do Białegostoku. Praktycznie po każdych zajęciach, codziennie, jechałam prosto na trening, z treningu do domu, robiłam sobie posiłki i kładłam się spać — opowiada Ewa, która studiowała wówczas w stolicy Podlasia filologię angielską, a ukończyła… kryminologię.

Jakkolwiek fitnesska z Ełku nie pracuje stricte w zawodzie i nie analizuje sprawców przestępstw, ich przyczyn oraz warunków, w jakich są dokonywane (tym właśnie zajmuje się kryminologia), to wysportowanie i żelazna kondycja przydają się jej w codziennej pracy. Ewa jest strażniczką miejską.

— Siła wypracowana dzięki treningom przydaje się w patrolu, szczególnie podczas interwencji z nietrzeźwymi osobami, gdy zachodzi potrzeba podniesienia takiej osoby lub pomocy w przemieszczeniu się. Zauważyłam też, że jak jest się w patrolu z mężczyzną i ma się do czynienia z nietrzeźwym panem, to często zachowuje się on w sposób agresywny w stosunku do nas, a jak w patrolu są dwie kobiety, jest zupełnie inaczej – taki pan jest miły, uprzejmy i nierzadko podnosi się też o własnych siłach — śmieje się strażniczka Wojciechowska i dodaje, że do tej pory nie miała na szczęście niebezpiecznych sytuacji.

3 psy i 2 koty

Ewa ma bardzo wdzięczny jak na kobietę wzrost, bo 164 cm, ale w tych nieco ponad 1,5 metra kryje się sporo energii. To zasługa sumiennych treningów i zdrowego trybu życia, jaki prowadzi 26-letnia ełczanka. Gdy studiowała, trenowała 5 dni w tygodniu. Oczywiście pojawiały się efekty, tym bardziej że Ewa zaczęła też bawić się z ciężarami i nie odmawiała sobie jedzenia. Rozbudowała sylwetkę, ale po pewnym czasie uznała, że to nie było to, czego chciała.

Ewa Wojciechowska z Ełku (26 l.) ćwiczy już 8 lat, ale dopiero w sportach sylwetkowych odnalazła swoje powołanie.

— Byłam troszeczkę większa i „zauważalna”. Doszłam do takiego etapu, że uznałam, że chcę jednak być mniejsza i muszę schudnąć.
Sumienne treningi i pomoc specjalisty sprawiły, że teraz Ewa realizuje się w nowej dla siebie formie – bikini fitness.

— Pozowanie na scenie i układ jest po to, aby uwydatnić to, co mam dobre, co dobrze wygląda. W bikini fitness liczą się przede wszystkim dobre proporcje. Mój trener – Norbert Tymczak – doskonale wie, co liczy się w danych kategoriach, dlatego mój plan układa w taki sposób, aby jak najlepiej przygotować mnie do zawodów. To profesjonalista pod każdym względem.

Ewa Wojciechowska pracuje z poznańskim trenerem w dużej mierze drogą online. Przyjeżdżał też na jej zawody wraz ze swoją narzeczoną Eweliną Szalą, która uczy ją pozowania.

— Wszystko, co pokazuję na scenie, zawdzięczam jej. Zdobyła kartę pro i stawała już na scenie w USA obok największych sław bikini fitness — tłumaczy ełczanka, która ma w stolicy Mazur sporą rodzinę. Oprócz pomagających w spełnianiu jej marzeń rodziców i równie zaangażowanego chłopaka stanowią ją również zwierzaki: 3 psy i 2 koty.

— Pierwszego pieska znalazłam, wiem, że został wyrzucony przez pewną panią. Zaczęłam też jeździć do schroniska pod Augustów, gdzie wyprowadzałam psy i patrząc na nie, pewnego razu powiedziałam sobie „nie wrócę bez jakiegoś”. Wzięłam najstarszą (ok. 12 lat) jamnikowatą staruszkę. Miała też guza, którego jej zoperowałam. Jest z nami do dzisiaj już od 3 lat — opowiada Ewa, dodając że zwierzęta kocha bardziej niż ludzi.

Profesjonalistka od A do Z

Kocha też gotować i przygotowywać sobie posiłki, a od czasu gdy podjęła współpracę z trenerem, rozpoczęła restrykcyjną dietę i wszystkie posiłki przyrządzała sobie sama według określonego schematu. Zmieniło się także jej podejście do treningu.

— Wcześniej zajeżdżałam się na siłowni totalnie i spędzałam na niej codziennie po 3-4 godziny, robiłam po 2 godziny cardio, 2 godziny treningu siłowego itd. Uznałam, że pędzę donikąd, że nie mam właściwie w tym celu i zadałam sobie pytanie, po co się tak zajeżdżam. Pomyślałam, że jeżeli mam coś takiego robić, to mogłabym to spożytkować, idąc w zawody sylwetkowe. Dlatego podjęłam współpracę z trenerem. On mi ułożył plan od A do Z – cały trening i dietę.

Treningi pod okiem fachowca wpłynęły również na jej mental. Nabrała pewności, potrzebnej śmiałości. Był ten ktoś, kto dał jej impuls i zachętę do pokazania, na co ją stać. Pomógł wyznaczyć cel.

Ewa Wojciechowska realizuje się w bikini fitness

— Nie byłam osobą pewną siebie, nie lubiłam – i w sumie do dzisiaj nie lubię – atencji i być w centrum uwagi. Totalnie nie wyobrażałam sobie siebie na scenie, gdzie tak naprawdę o to chodzi, by być w centrum uwagi i walczyć o to, aby nawiązać kontakt wzrokowy z sędziami, publicznością itd. Zmieniło się to od czasu, gdy podjęłam współpracę z moim trenerem. On mnie podbudowywał i motywował, bo patrząc w lustro, nie widziałam tego, co on widział. Gdyby nie on, to bym tego nie osiągnęła. Mam za sobą już trzy zawody i za każdym razem, gdy wychodziłam na scenę, nabierałam pewności siebie i teraz czuję się na niej jak ryba w wodzie. Robię to, co lubię i to, co czuję — podkreśla nadal nieśmiała dziewczyna z Ełku.

Inwestycja w siebie

Udział w zawodach i zaprezentowanie sylwetki wypracowanej w pocie czoła wydawał się dla Ewy naturalną koleją rzeczy. We wrześniu tego roku, w trakcie nadarzyńskich targów kulturystycznych FIWE (fitness trade show) Ewa zdobyła pierwsze doświadczenia i tytuły w bikini fitness: I miejsce w kategoriach OPEN i „NOVICE”; II miejsce w kat. „Beginners” oraz IV w kat. „First Timers”. Występ w pełni się udał, a okazję do podtrzymania świetnej passy fitnesska z Ełku miała już kilka dni później.

— Drugie zawody były dokładnie tydzień później (18 września) i walczyłam już o kartę pro, czyli zawodowca — tłumaczy Ewa Wojciechowska, która wywalczyła na nich V miejsce w kat. OPEN; II w kat. „Beginners” i I miejsce w kat. „Novice”.

Jak do tej pory ełczanka wzięła udział w jeszcze jednych zawodach bikini fitness, które – jak zastrzega – uznaje za najcenniejszy sukces. 29 X w niemieckim Frankfurcie nad Menem zdobyła II miejsce w kategorii – OPEN.

Teraz Ewa Wojciechowska zbiera fundusze na kolejne. Udział w zawodach bikini fitness – na czele z przygotowaniami i procesem treningowym – jest bardzo kosztownym hobby. Bardzo ważną rolę pełni dieta oraz odpowiednia suplementacja. Tutaj przydaje się kreatyna, glutamina, zdrowe kwasy tłuszczowe oraz witaminy i minerały. Inwestuje w siebie.

— To jest obecnie moja największa ambicja; zebrać środki na kolejny występ i pokazać się w jeszcze lepszej formie niż poprzednio — śmieje się 26-latka.

Ewa Wojciechowska zdobywa cenne tytuły jako adeptka bikini fitness, a jednocześnie jest doskonałym przykładem na to, że czasami warto „wyjść” ze swoją pasją do ludzi i się nią pochwalić. Zwłaszcza gdy poświęciło się jej mnóstwo cennego czasu i dokonało na jej rzecz wielu wyrzeczeń. Na końcu zawsze okazuje się, że było warto.

Ewa Wojciechowska ćwiczy już wiele lat, ale swoją drogę odnalazła w bikini fitness

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5