Olimpijczyk z samorządowym zacięciem

2022-11-05 12:06:28(ost. akt: 2022-11-11 10:22:28)

Autor zdjęcia: arch. prywatne Sebastian Kosiorek

Sebastian Kosiorek to dwukrotny olimpijczyk (Ateny 2004 i Pekin 2008), który po zakończeniu kariery zawodniczej nie porzucił sportu i zajął się trenowaniem młodych wioślarzy w macierzystym klubie. Jest także radnym Powiatu Ełckiego, bo chce mieć wpływ na swoją małą ojczyznę.
— Zacząłem trenować w 1996 roku. Najpierw było żeglarstwo, ale szybko trafiłem do sekcji wioślarskiej — wspomina trzydziestodziewięcioletni dzisiaj Sebastian Kosiorek. Wychowanek Uczniowskiego Klubu Sportowego Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego pierwsze sukcesy zaczął odnosić, startując w „dwójce”, a następnie już jako bardziej doświadczy zawodnik w „ósemce”. Jak mówi, w świecie wioślarzy to właśnie „ósemka” jest najtrudniejszą, ale i najbardziej prestiżową z osad. Panuje przekonanie, że jeśli dany kraj ma mocny skład w „ósemce”, to reszta reprezentacji też jest mocna.

Ełczanin na swoim koncie ma wiele startów i sukcesów w Mistrzostwach Polski, Europy i Świata. W 2004 roku po raz pierwszy wystartował na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach.

— Miałem 21 lat i było to niesamowite przeżycie. I to z kilku względów. Przede wszystkim były to igrzyska. Coś z jednej strony nieprawdopodobnego, a z drugiej wspaniałego. Wielkie wydarzenie i nadzieje, marzenia o medalu, który jest ukoronowaniem całego sportowego życia. Nasza „ósemka” zakwalifikowała się na igrzyska po wielu latach nieobecności na najważniejszej imprezie czterolecia. Sama kwalifikacja była więc już ogromnym sukcesem. Poza tym do mojego startu w Atenach przez ponad 20 lat nie było żadnego ełczanina na igrzyskach — mówi Kosiorek.

W 2004 roku w stolicy Grecji „ósemka” mężczyzn zajęła 8. miejsce. Po olimpiadzie Sebastian rozpoczął studia w Bydgoszczy i tam kontynuował treningi w klubie LOTTO-Bydgostia Bydgoszcz. W międzyczasie były kolejne zawody, zwycięstwa i porażki. Przyszedł rok 2008 i igrzyska w Pekinie. Również z udziałem ełczanina.

— Zarówno ja, jak i koledzy z kadry byliśmy już innymi zawodnikami. Bardziej doświadczonymi, dojrzałymi. Wraz z każdym startem rósł apetyt na kolejny sukces, na medal. Udało nam się poprawić wynik z Aten i w Pekinie zajęliśmy 5. miejsce. Były to moje ostatnie igrzyska. W 2011 roku zakończyłem sportową karierę i pojawiło się pytanie, co dalej. Część rodziny przekonywała mnie, żebym został w Bydgoszczy. Mówili, że jest to większe miasto i przez to większe możliwości. Jakoś tego nie czułem. Chciałem wrócić do Ełku. Stąd pochodzę ja, moja żona. Miałem już wówczas jednego syna. Zawsze zresztą starałem się mieć kontakt z ełczanami, ze swoim klubem, z władzami miasta czy lokalnymi mediami, żeby relacjonować to, co się działo — opowiada Sebastian Kosiorek.

Real ważniejszy od wirtuala

Od nieco ponad 10 lat Sebastian Kosiorek jest instruktorem wioślarstwa w swoim macierzystym klubie, czyli Międzyszkolnym Ośrodku Sportowym. Bardzo ceni sobie pracę z dziećmi i jak mówi, wbrew pozorom chętnych do trenowania nie brakuje.

— Jak przeprowadzałem pierwszy nabór do naszej sekcji w 2012 roku, to przyszło około 40 dzieci. Cały czas mamy młodych zawodników. Nie wszyscy ze względu na wiek mogą jeszcze startować w zawodach, ale są zaangażowani w to, co robią — podkreśla były olimpijczyk. — Zależy nam, aby dzieci przychodziły do nas z własnej woli. Nie z przymusu, bo ktoś im kazał, bo trzeba. Powtarzamy im, razem z innymi trenerami, że mogą do klubu przyjść, nawet jeśli nie mają siły na trening, bo miały ciężki dzień w szkole, bo są zmęczone. Mamy piłkarzyki, tenis stołowy, mogą pograć na boisku. Najważniejsze, aby chciały spędzić trochę czasu w świecie realnym, a nie wirtualnym.

Ważnym wydarzeniem w życiu ełczanina był rok 2018. Wtedy to w wyborach samorządowych uzyskał mandat radnego Powiatu Ełckiego.
— Startowałem również we wcześniejszych wyborach, ale nie zostałem wybrany — wspomina ełczanin. — Do rozpoczęcia przygody z samorządem zachęcił mnie Robert Klimowicz (również radny - red.). Poznaliśmy się kiedyś na siłowni, nieraz rozmawialiśmy na różne tematy. Na początku nie byłem przekonany do tego pomysłu. Ale w końcu zdecydowałem się spróbować, bo zawsze byłem związany ze swoim miastem.

Wielu z nas samorząd kojarzy głównie przez pryzmat miast i gmin. Często zapominamy o powiatach. Jak można się zatem odnaleźć w roli radnego powiatowego?

— Powiat rzeczywiście bardzo różni się od miasta czy gminy. Zajmujemy się przede wszystkim realizowaniem zadań zleconych, do których niestety musimy dokładać. Nasze główne wydatki, jako samorządu powiatowego, to przede wszystkim oświata, pomoc społeczna i drogi. Powiaty nie mają terenów inwestycyjnych, nie mają wpływów z podatków. Mamy dużo mniej środków własnych, dlatego nie możemy porównywać się z miastem czy gminą, co nie oznacza, że nic się u nas nie dzieje — zaznacza radny. — Ale dzięki współpracy zarówno radnych, zarządu powiatu, jak i naszej skarbnik, powiat ełcki radzi sobie naprawdę dobrze. Nie tylko udaje się nam realizować różne inwestycje, ale zachowujemy również bardzo przyzwoity wynik finansowy. Porównując się do innych samorządów powiatowych, widzę, że nasze finanse, zadłużenie powiatu, jakie jest planowane na koniec tego roku, jest na bardzo rozsądnym poziomie.

Z dala od personalnych zagrywek

Jak dodaje Sebastian Kosiorek, praca każdego radnego, wójta, prezydenta czy starosty powinna być ukierunkowana na działania na korzyść samorządu, bo raz podjęte decyzje rzutują na kolejne lata.

— Patrząc z perspektywy czasu, uważam, że decyzja podjęta już wiele lat temu, dotycząca zmian w ełckim szpitalu, była bardzo dobra. Wiele samorządów powiatowych ma od lat problemy z prowadzeniem i finansowaniem służby zdrowia. Bo to jest właśnie jedno z zadań powiatów. Dzięki temu, że jako jedni z pierwszych w Polsce zdecydowaliśmy się na powołanie spółki, która do dziś z powodzeniem prowadzi szpital, było strzałem w dziesiątkę. Teraz korzystamy na tym wszyscy. Mieszkańcy powiatu ełckiego i również ościennych miejscowości mają zapewniony dostęp do nowoczesnej opieki medycznej, a powiat nie musi dokładać do bieżącego funkcjonowania placówki czy spłacania długów sprzed lat, tak jak dzieje się to w wielu polskich miastach — ocenia decyzje swoich poprzedników sprzed kilkunastu lat Sebastian Kosiorek.

Jeden z przełomowych momentów w dotychczasowej karierze samorządowej Sebastiana Kosiorka wydarzył się na początku ubiegłego roku. Przypomnijmy, że doszło wówczas do odejścia kilku członków z klubu Dobro Wspólne. Ma ono swoich przedstawicieli w radzie miasta i powiatu. Z Dobra Wspólnego wywodzi się również obecny prezydent miasta i starosta. Jednym z radnych, którzy zdecydowali się na taki krok, był właśnie Sebastian Kosiorek. W Radzie Powiatu taką samą decyzję podjęło jeszcze troje radnych: Joanna Porucznik, Łukasz Pachucki i Andrzej Wiszowaty. Razem utworzyli Klub Radnych Polska 2050.

— Moja decyzja nie wynikała z nieporozumień czy konfliktów. Chciałem, aby mój głos, nasze pomysły były bardziej słyszalne. Jako radni zyskaliśmy podmiotowość. Wcześniej byliśmy częścią koalicji rządzącej powiatem. Nie zawsze mieliśmy wystarczającą siłę przebicia. Teraz, kiedy rozmawiamy w Radzie Powiatu, jesteśmy na innej pozycji. Mamy więcej argumentów. Mamy swoje projekty uchwał, swoje propozycje i chcemy, żeby weszły w życie. Do tej pory zdarzało się tak, że inne były ważniejsze. Teraz to się zmieniło. I zyskali na tym mieszkańcy — wyjaśnia radny. — Wychodząc wówczas z koalicji, istniała możliwość zmiany całego zarządu powiatu i starosty. Rozmawialiśmy na ten temat i stwierdziliśmy, że chociaż będziemy działać oddzielnie, to dalej będziemy wspierać starostę. Z jednej strony dlatego, że dobrze oceniamy jego pracę. Z drugiej zaś weszliśmy do rady z list Dobra Wspólnego, z którego też wywodzi się starosta i nie zależy nam na personalnych zagrywkach. Zależy nam jedynie na mieszkańcach.

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B