Śpiewający inżynier kroczy własną muzyczną ścieżką
2022-10-26 14:03:00(ost. akt: 2022-11-07 21:03:54)
Urodził się w Białymstoku, ale mieszka i tworzy w Ełku. Z wykształcenia jest inżynierem budownictwa, co nie przeszkodziło mu rozwijać z sukcesami karierę muzyczną. Teraz Piotr Karpienia – finalista „Mam Talent” i irlandzkiego „You’re a Star” kroczy własną ścieżką – realizuje się muzycznie w różnych formatach, na czele z zespołem BOHIKA, założonym wraz z przyjaciółmi.
Ełczanie znają Piotra Karpienię od dawna, a szerszej – ogólnopolskiej – społeczności dał się poznać doskonale z występów w irlandzkim programie rozrywkowym „You’re a Star” oraz z naszego polskiego „Mam Talent!”. W tym pierwszym formacie Piotr w 2008 r. dotarł do finału (z utworem „Piano Man” Billy’ego Joela). To był też dla niego osobisty test odporności na pokusę łechtania własnego ego, ponieważ nagle stał się tam popularny.
— Nie doświadczyłem jakiejś mega sławy, chociaż jak mieszkałem w Irlandii – a to mały kraj – i przez kilka miesięcy występowałem w „You’re a Star”, to rzeczywiście popularność była odczuwalna. Ludzie podbiegali do samochodu, podchodzili porozmawiać, prosili o autografy podczas wizyty w sklepie itd. Ale ja już byłem na tyle dojrzały, że przyjmowałem to spokojnie i na chłodno.
W 2011 roku Karpienia wziął udział w polskiej edycji „Mam Talent!”, gdzie zdobył 2. miejsce. Ale tak naprawdę po raz pierwszy „świat” usłyszał o ełckim muzyku już w 2003 r. kiedy został zwycięzcą konkursu „Przebojem na Antenę”.
Na fali sukcesu w „Mam Talent!” Piotr Karpienia wydał swój autorski album „Mój świat” (2012 r.), gdzie do współpracy zaprosił Witolda Cisło, cenionego muzyka współpracującego m.in. z Krzysztofem Kiljańskim (piosenkarz jazzowy i popowy; laureat nagrody Fryderyka). Wydawnictwo ukazało się nakładem potężnej wytwórni płytowej Sony Music Entertainment. To pozwoliło przedostać się Piotrowi ze swoją muzyką do mainstreamu i otwierało przed nim nowe możliwości artystyczne. Ale nie wszystko ułożyło się tak, jak on sam zakładał.
— Byłem związany zobowiązaniami wynikającymi z kontraktu, który nie bardzo mi się podobał, ponieważ nie miałem za bardzo wolności koncertowej, a wytwórnia nie dostarczała mi zbyt wielu koncertów. Dlatego postanowiłem że rozwiążę ten kontrakt i podążę własną ścieżką — tłumaczy Piotr Karpienia, który w muzycznym mainstreamie zabłysnął jeszcze w 2015 r. singlem „Partyzant” - jeden z letnich przebojów radia RMF FM; oraz w 2017 r. gdy wraz z „Karooselą” wystąpił na trasie Żywiec Męskie Granie.
Teraz Piotr Karpienia realizuje się w kilku muzycznych projektach, na czele z zespołem BOHIKA, który tworzy obecnie wraz z lokalnymi, również rozpoznawalnymi ełckimi muzykami.
— Mam kapelę z trójką przyjaciół. Graliśmy we czwórkę, ale nasz gitarzysta Bogdan Topolski (dyrektor Suwałki Blues Festiwal) gra teraz od kilku lat z synem Gary’ego Moore’a (Jack Moore) i fajnie się w tym spełnia. A my we trójkę z Piotrkiem Mikulskim i Rafałem Lemieszko (muzycy m.in. rozpoznawalnego Sandaless) gramy w różnych formatach: utwory autorskie oraz coverowe. Mamy kilka oblicz tego naszego trio. Autorska muzyka to głównie bluesowe koncerty zagraniczne, a u nas w kraju gramy bardziej coverowe imprezy zamknięte i sezonowe. Oczywiście czasami gramy również koncerty sezonowe dla otwartej publiki, głównie na Mazurach — opowiada.
Piotr Karpienia posiada sporą wiedzę teoretyczną, co zawdzięcza edukacji muzycznej. Jakkolwiek najbardziej kojarzony jako gitarzysta i wokalista, tak naprawdę jest multiinstrumentalistą.
— Skończyłem 6-letnią klasę fortepianu w Szkole Muzycznej w Ełku, a po muzycznej podstawówce zacząłem sam nad sobą pracować fortepianowo i – przede wszystkim – gitarowo. Gitara pojawiła się w moim życiu gdy miałem 13 lat. Później także inne instrumenty — precyzuje Piotrek i szybko zastrzega: — Wirtuozem nie jestem na żadnym, ale zawsze można coś tam zagrać i na akordeonie, skrzypcach, czy saksofonie. Jest tych instrumentów kilka, ale najlepiej chyba radzę sobie na gitarze i fortepianie, chociaż muszę odkurzyć palce, bo już dawno nie ćwiczyłem.
Jako aktywny muzyk jest oczywiście również jej fanem. Zwraca uwagę na przeróżne gatunki, a lata doświadczenia, praktyki, obycia i osłuchania muzycznego pozwalają mu cały czas odkrywać i doceniać przeróżne dźwięki. Co go inspiruje?
— Ostatnio wchodzi mi mocno Jeff Beck, z racji oryginalności i niemożności podrobienia jego barwy i sposobu grania. Jak kiedyś powiedział Eric Clapton „Jeff Beck ma najwyraźniej na gitarze jakieś dźwięki, których ja nie potrafię znaleźć”. Jeżeli chodzi o gitarowe granie to oczywiście John Mayer. Na pewno cały czas Sting i Peter Gabriel. Ale też teraz z chłopakami (z BOHIKA) wrzuciliśmy sobie w repertuar Rage Against The Machine, mamy też parę numerów Nirvany.
Co ciekawe, Piotr nie ma dobrej opinii o kondycji współczesnej zachodniej sceny muzycznej, zwłaszcza pop’owej. Tutaj w kontraście do niej chwali naszych krajowych artystów, sugerując, aby fani muzyki zwrócili uwagę właśnie na ich twórczość.
— Polscy młodzi wykonawcy – Daria Zawiałow, Kaśka Sochacka czy Podsiadło – robią lepszą muzę, niż to co się ukazuje teraz gdzieś tam na zachodnich bilboardach — mówi zastrzegając, iż to jego prywatne zdanie.
Gdy Piotr Karpienia w pełni realizował się muzycznie ze swoimi projektami, nadeszła epidemia koronawirusa, a dokładniej wprowadzone wraz z nią obostrzenia, które z dnia na dzień odcięły go od koncertowania. A pozostały przecież przeróżne finansowe zobowiązania i jakoś na chleb trzeba było zarobić.
— Wyciągnąłem z szuflady dyplom inżyniera budownictwa — mówi muzyk, który z racji zgoła nie muzycznego wykształcenia zawodowego jest nazywany często „śpiewającym inżynierem”. — Odświeżyłem wiedzę i zrobiłem sobie w trakcie pandemii jakieś szkolenia, aby nie siedzieć i tylko narzekać.
Muzycznie też udało się mu wraz z kolegami przetrwać czas pandemii i zakazów koncertowania. BOHIKA wróciła do grania, co jak zastrzega Piotr, nie było łatwe. Ełckie trio nie ma czasu na próby, ponieważ min. raz w tygodniu (a zdarza się że nawet pięć) muzycy mają występy.
— Teraz się trochę ten intensywny czas uspokoił, bo jesteśmy po sezonie, ale niestety sytuacja gospodarcza też przekłada się negatywnie na naszą działalność. Jesteśmy jak zwykle na końcu łańcucha potrzeb – śmieje się Piotr Karpienia. — Ale gramy dalej, bo to kochamy. To nasze powołanie i dlatego to robimy — dodaje.
Obecnie BOHIKA pracuje nad nowym materiałem, który zostanie zaprezentowany być może wiosną. Muzycznie Piotr Karpienia realizuje się również z autorską muzą w Bang On Blues (z Bogdanem Topolskim). Utwory kapeli można odsłuchać na popularnym ReverbNation.
Piotr ma żonę oraz dwójkę dzieci, które – co ciekawe – już ujawniają muzyczny talent. Tata śmieje się, że będą lepsze od rodziców i dodaje, że starają się z żoną inwestować w ich rozwój na tym polu. Muzyk bardzo ceni swoje życie prywatne. Cieszy sie również z obecnego etapu swojej przygody muzycznej. Ale jednocześnie nadal ma – jak przystało na szanującego się artystę – swoje ambicje zawodowe.
— Jestem zadowolony. Oczywiście że chciałoby się, aby nasze piosenki pokazywały się częściej w rozgłośniach radiowych, ale też jednocześnie nie chcemy robić nic pod modę i na siłę. Pracujemy nad tym. Ważne że ludzie cały czas przychodzą na nasze koncerty. Nie spoczywamy na laurach, staramy się być na bieżąco zarówno w sprzęcie, jak i w brzmieniu — podkreśla Piotr Karpienia, ełcki muzyk instrumentalista, który świadomie zrezygnował z perspektyw mainstreamowej kariery, aby realizować się w muzyce po swojemu, krocząc własną niezależną ścieżką.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez