Modelem był syn mazurskiego poety

2022-09-21 23:44:06(ost. akt: 2022-10-23 16:03:29)
Pomnik Michała Kajki dłuta Balbiny Świtycz-Widackiej odsłonięty w stulecie urodzin poety w 1958 r. — wygląd obecny
Paweł Tomkiewicz

Pomnik Michała Kajki dłuta Balbiny Świtycz-Widackiej odsłonięty w stulecie urodzin poety w 1958 r. — wygląd obecny Paweł Tomkiewicz

Autor zdjęcia: Paweł Tomkiewicz

To była największa uroczystość na Warmii i Mazurach w 1958 roku. 28 września 64 lata temu został odsłonięty, z udziałem setek ludzi, pomnik Michała Kajki w Ełku. Autorką pomnika była olsztyńska rzeźbiarka Balbina Świtycz-Widacka. Pozował jej syn poety Adolf Kajka.
Zapowiadała się wielka uroczystość. W 1958 roku przypadało 100-lecie urodzin Michała Kajki. Już rok wcześniej z inicjatywy Związku Literatów Polskich w Olsztynie powołano Komitet Obchodów Setnej Rocznicy Urodzin Poety Mazurskiego Michała Kajki. Organizatorzy zdecydowali, że rocznicę trzeba uczcić m.in. postawieniem pomnika upamiętniającego poetę w Ełku. Było to miasto położone najbliżej jego miejsca urodzenia — wsi Skomack Wielki. Zapadła decyzja, że pomnik powstanie dzięki społecznej zbiórce.

Cegiełki w kopertach
— Mój tato Kazimierz Pacer, przedwojenny nauczyciel polskiej szkoły w Skajbotach i działacz, zaangażował się w zbiórkę, którą organizował dr Władysław Gębik ze Związku Literatów Polskich w Olsztynie — wspomina Jadwiga Piskorska. — Wyszukiwał w książkach telefonicznych adresy rzemieślników w całej Polsce i wysyłał im kartki z informacją o „cegiełkach” na budowę pomnika Kajki. Dziś powiedzielibyśmy, że szukał sponsorów. Moi bracia i ja pakowaliśmy te kartki do kopert i dołączaliśmy niewielkie tomiki poetów z Warmii i Mazur, także Michała Kajki. Bracia szli na pocztę, ciągnąc mały wózeczek z listami.
Pani Jadwiga mówi, że w domu często słyszała nazwisko Balbiny Świtycz-Widackiej. To właśnie przedwojenna absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, uczennica prof. Konstantego Laszczki, jedyna kobieta rzeźbiarka na tych terenach w tamtych latach, miała wykonać pomnik. Zaledwie sześć lat wcześniej przyjechała na Warmię i Mazury. Było to z pewnością docenienie jej wszechstronnego talentu.
Rzeźbiarką zainteresowała się w tym momencie też prasa. W „Gazecie Białostockiej” w artykule pt. ”Kobieta – twórca piękna” artystka mówiła:
— Pracę nad pomnikiem rozpocznę dopiero wiosną. Rodzi się jednak nowe zagadnienie — gdzie mam to robić? Nie mam pracowni – w tym jednym pokoju?
— A może w łazience — podpowiedziałem — blisko woda…
— Cóż z tego, kiedy łazienka wspólna…
Zdaje mi się, że władze powinny dołożyć swoją cegiełkę do budowy pomnika Kajki, udostępniając p. Świtycz-Widackiej jakieś pomieszczenie, dobrze oświetlone, gdzie mogłaby pomnik wykonać.

Adolf jako model
Akcja sprzedaży cegiełek powiodła się, zebrano w ten sposób 400 tysięcy złotych. Starczyło na pomnik i wydanie dwóch tomików wierszy Kajki.
Rzeźbiarce pozował syn poety Adolf. Ten pomysł podsunęła pisarka i działaczka Emilia Sukertowa-Biedrawina, która znała i Michała, i Adolfa. Zdumiało ją podobieństwo syna do ojca. W „Panoramie Północy” we wrześniu w 1958 roku przypomniała ten moment: „Kiedy zdecydowano na jednym z zebrań organizacyjnych związanych z uroczystością urodzin Kajki odsłonięcie w Ełku pomnika „wieszcza i nauczyciela mazurskiego ludu”, poddałam myśl, aby artystce rzeźbiarce p. Świtycz-Widackiej do postaci na pomniku pozował syn Michała. Artystka uznała mój wniosek za słuszny. Wykonała istotnie głowę, twarz, ręce i całą postać, tak jak ja go widziałam i widzę oczyma duszy”.
Popiersie poety (nie pomnik) opisywał w „Głosie Olsztyńskim” dziennikarz Edward Bonusiak, który zobaczył je na wystawie w zamku w Olsztynie: „Głowa Kajki. Uśmiecha się do nas jowialnie dobrotliwa twarz staruszka, przymknięte oczy, lekko pochylona głowa do przodu – oddają jakieś zażenowanie, a może zadowolenie lub znużenie. W jednej tylko rzeźbie udało się Świtycz-Widackiej wiele powiedzieć o Kajce jako o człowieku. Niewątpliwie rozumie go ona dobrze, jak i jego poezję. Stara się przybliżyć go ludziom. W pełni jej się to udaje”.
Przed samą uroczystością Adolfa Kajkę odwiedzali dziennikarze, którzy pisali reportaże wspomnieniowe o jego ojcu. Jednego z nich Adolf zapytał: „Co z pomnikiem?”, ale nie wiadomo, jaką otrzymał odpowiedź.
Sama rzeźbiarka wspominała Adolfa Kajkę w rozmowach z wnukiem Kamilem Solarskim. — Gdy byłem dzieckiem, uwielbiałem podróże koleją i namawiałem Baję, bo tak nazywałem babcię, na wyjazd pociągiem – pretekstem zawsze było oglądanie jej prac. Gdy jechaliśmy do Ełku, by zobaczyć Kajkę, zawsze mówiła z goryczą, że syn tak zasłużonego mazurskiego poety stara się o wyjazd do Niemiec.

Ze znakiem Rodła
Pomnik Kajki nadnaturalnej wielkości wykonany z naturalnego piaskowca stanął na postumencie, a u stóp poety przykucnęły wpatrzone w niego dzieci: dziewczynka i chłopiec. Kajka trzyma znak Rodła — symbol Związku Polaków w Niemczech.
— Kajka nie należał do tego związku, ale symbol polskości na pomniku można uzasadnić — poeta sympatyzował ze Związkiem Towarzystw Młodzieży w Prusach Wschodnich — mówi dr Jan Chłosta, znawca historii regionalnej. — Jak pisał prof. Janusz Jasiński, Kajka „wspierał związek młodzieży sercem, układał na jego cześć odpowiednie wiersze, od czasu do czasu jako honorowy gość uczestniczył w jego zebraniach lub akademiach”.
— Ta kompozycja wpisywała się w ducha tamtych czasów, miała wyrazistą symbolikę — pokazała w postaci mazurskiego poety polskość tych ziem, ale była w innym stylu niż dotychczasowe rzeźby artystki — mówi Krystyna Koziełło-Poklewska, historyk sztuki z Olsztyna, która znała Balbinę Świtycz-Widacką, pisała o jej wystawach i była na odsłonięciu pomnika.
Na uroczystość przyjechał pisarz Melchior Wańkowicz, był to jego pierwszy pobyt na Warmii i Mazurach od czasu przedwojennej wyprawy w 1935 roku, podczas której poznał Kajkę i „rozsławił” w Polsce poetę z Prus Wschodnich poprzez opisanie go w reportażu „Na tropach Smętka”. Jednak nie przemawiał – odmówił, bo „nie było mnie na Mazurach ćwierć wieku”.
„Ełk nie pamięta chyba tylu gości, ilu zjechało w ubiegłą niedzielę, by uczestniczyć w uroczystości odsłonięcia pomnika ludowego poety i działacza, wielkiego Mazura — Michała Kajki”— pisał na pierwszej stronie „Głos Olsztyński” o „uroczystościach Kajkowskich”. I wyliczał: „Zgromadzili się działacze polityczni, naukowcy, literaci, przedstawiciele prasy i radia z całego kraju, działacze plebiscytowi, a przede wszystkim młodzież”. Tłumy ludzi widać na zdjęciach dziennikarza Włodzimierza Mamińskiego. Relacje z wydarzenia opublikowały też inne pisma: „Warmia i Mazury”, „Panorama Północy”, „Gazeta Białostocka” i wiele innych.
I co najważniejsze — w większości publikacji pojawiało się nazwisko autorki. Czy ona sama była na uroczystości? Nie wiadomo. Na żadnym zdjęciu jej nie widać.

Odsłonięcie pomnika Michała Kajki w Ełku,wrzesień 1958 roku
Fot. Włodzimierz Mamiński
Odsłonięcie pomnika Michała Kajki w Ełku,wrzesień 1958 roku

Kayka czy Kajka?
Na pomniku widnieje napis: „Michałowi Kayce rodacy 1958”. Pytam prof. Zbigniewa Chojnowskiego, dyrektora Instytutu Literaturoznawstwa UWM w Olsztynie, znawcę biografii i twórczości Michała Kajki, o to „y” w nazwisku. — Michał Kajka sam najczęściej podpisywał się przez „y”. W nazwiskach mazurskich przyjęło się używać „y” zamiast „j” — np. Leyk, Leyding. W takiej formie urzędnicy niemieccy zapisywali to nazwisko. Jednak po wojnie we wszystkich książkach jest stosowana pisownia nazwiska poety przez „j”.
Prof. Chojnowski podkreśla, że problem zaczął się po wojnie, gdy rodzina prosiła, wręcz żądała, by pisać nazwisko przez „y”.
— Moja hipoteza jest taka: rodzina mogła wpłynąć na twórców pomnika, by została zachowana pisownia przedwojenna, i stąd mamy Kaykę, a nie Kajkę — przypuszcza naukowiec.

Kto jest autorem?
Pomnik znajduje się w ełckim parku od 64 lat – wokół stoją ławki, mieszkańcy lubią tam przychodzić. Kiedyś z tego miejsca ruszał Ogólnopolski Wyścig Kolarski im. Michała Kajki. Brakuje tylko jednego – tabliczki z nazwiskiem autorki pomnika.
Przypomnijmy. Balbina Świtycz-Widacka (1901-1972) była rzeźbiarką i poetką, absolwentką ASP w Krakowie. Przed wojną mieszkała w Kobryniu na Polesiu. Na Warmię i Mazury przyjechała w 1952 roku, jej rzeźby znajdują się w Olsztynie, Ełku, Rucianem Nidzie. Specjalizowała się w portrecie. Mieszkała w Olsztynie, gdzie zmarła 28 lipca 1972 roku. W tym roku mija 50 lat od jej śmierci.

Beata Brokowska
Autorka jest stypendystką Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego.

Dziękuję pani Jolancie Mamińskiej za udostępnienie zdjęć z odsłonięcia pomnika autorstwa jej ojca Włodzimierza Mamińskiego (1933-1981), który zaczynał karierę dziennikarską jako fotoreporter „Głosu Olsztyńskiego”, potem współtworzył „Naszą Wieś” i został jej redaktorem naczelnym.

Korzystałam ze zbiorów prywatnych, biblioteki i archiwum Muzeum Warmii i Mazur, archiwum WBP, Miasto-gazeta.pl/ ełcki portal informacyjny 28 06 2019

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5