Kilometry mocy - Rajd dla Mariolci
2022-09-07 10:15:52(ost. akt: 2022-09-08 11:13:29)
Pani Mariola miała tętniaka, który pękł i nastąpił wylew krwi do mózgu. Jej stan był bardzo poważny. Na szczęście rodzina nie dała za wygraną! Najbliżsi byli przekonani, że o ukochaną mamę i przyjaciółkę trzeba zawalczyć. Dziś kobieta przebywa w Centrum Rehabilitacji Panmedica koło Ełku. A bliscy wciąż walczą o jej powrót do zdrowia.
Przypomnijmy tę historię. Był 6 listopada 2020 roku. Pani Mariola jak zwykle poszła do pracy. Od wielu lat związana jest z przedszkolem "Miś Uszatek" w Kętrzynie. To nie jest dla niej tylko praca. Do swoich zadań podchodziła zawsze z wielką pasją i zaangażowaniem. Do tej pory jest ciepło wspominana przez kilka pokoleń kętrzynian. Feralnego dnia nie zdążyła się jednak nacieszyć obecnością maluchów. To właśnie tam straciła przytomność. Powód? Jak się później okazało miała tętniaka, który pękł i nastąpił wylew krwi do mózgu.
— Tętniak zwany cichym zabójcą w mamy przypadku okazał się bardzo cichy, ponieważ nawet nie wiedzieliśmy o jego istnieniu — opowiada jej córka, Agnieszka Waraksa. — Mama nigdy nie skarżyła się na ból głowy. Nawet chwilę przed tragedią miała dobry nastrój, śmiała się.
Panią Mariolę przewieziono do szpitala w Olsztynie. Jeszcze tego samego dnia trafiła na stół operacyjny. Lekarze nie ukrywali, że szanse na przeżycie zabiegu są niewielkie. Zdarzyło się jednak coś, co sami medycy nazwali cudem.
— Mama przeżyła i żyje do tej pory — dodaje Agnieszka.
— Do tej pory angażowałyśmy się w pomoc dla innych, wielokrotnie organizowałyśmy różnego rodzaju zbiórki mające na celu pomoc zarówno ludziom jak i zwierzętom. Robiąc to nigdy nie pomyślałyśmy, że będziemy po drugiej stronie. Niestety, życie napisało inny scenariusz i 6 listopada nasz świat wywrócił się do góry nogami. Dla nas mama jest najważniejsza i zrobimy wszystko żeby uzbierać fundusze na jej rehabilitację — mówią zgodnie siostry Agnieszka, Karolina i Dorota Waraksa.
Na początku 2021 roku siostry założyły na Facebooku specjalną grupę "Mamo wróć licytacje dla naszej mamy", na której wciąż do tej pory odbywają się aukcje.
Od feralnego dnia mija ponad 1,5 roku.
— Wiele osób nam mówiło, żebyśmy nie robiły sobie zbyt wiele nadziei. Nasza mama ma jednak ogromną wolę życia. pokazywała to od samego początku i wciąż to robi. Jej stan się poprawił. To daje nam siłę. Mamy tę świadomość, że jej życie już nie będzie takie, jak dawniej. Zrobimy jednak wszystko, żeby było ono dla niej jak najbardziej komfortowe. Mama całe życie robiła wszystko dla nas i innych ludzi. Kochamy Cię mamo i wiemy że dasz radę — zapewniają solidarnie siostry.
Stan pani Marioli stopniowo się poprawia dzięki dotychczasowym zabiegom rehabilitacyjnym w Centrum Rehabilitacji Panmedica koło Ełku, do którego trafiła w marcu tego roku. Została przewieziona z ZOL-u, w którym po pęknięciu tętniaka przebywała ponad rok. Jej stan określano jako wegetatywny, bez szans na powrót do sprawności fizycznej i psychicznej. Pani Mariola była podłączona do respiratora i karmiona drogą dojelitową przez PEG.
Na szczęście rodzina nie dała za wygraną! Najbliżsi byli przekonani, że o ukochaną mamę i przyjaciółkę trzeba zawalczyć.
— Mariolcia, jak mówią do naszej pacjentki bliscy, już pierwszego dnia po przyjeździe rozpoczęła indywidualnie opracowaną do jej potrzeb rehabilitację. Ze względu na to, że przez ponad rok leżała, rehabilitacja rozpoczęła się od pracy przy łóżku. Po paru dniach Pani Mariola była stopniowo pionizowana. Nim minął tydzień od przyjęcia oddychała coraz sprawniej i możliwe było odłączenie jej od respiratora na ponad pół godziny. Wyobraźcie sobie radość rodziny i naszą!!! Od tego dnia postępy w leczeniu przyspieszyły diametralnie! — relacjonują specjaliści z Centrum Rehabilitacji Panmedica.
A jak jest dzisiaj? Po 6 miesiącach rehabilitacji Pani Mariola oddycha samodzielnie - bez respiratora, coraz lepiej radzi sobie ze stabilizacją tułowia, a po ośrodku porusza się na wózku inwalidzkim. Ma logiczny kontakt z otoczeniem. Coraz lepiej pisze i w ten sposób komunikuje się z rodziną i personelem - przekazuje swoje myśli, pisze o potrzebach i uczuciach. I co bardzo radosne, wypowiada już pojedyncze dźwięki.
W miniony weekend w Panmedice pojawili się niezwykli goście. Był ogrom pozytywnych emocji i wzruszeń. A to wszystko za sprawą niesamowitych kobiet z rodziny Waraksa - córek i ich wyjątkowej mamy.
Agnieszka Waraksa, córka Mariolci, pod trenerskimi skrzydłami Michała Szepietowskiego od ponad roku trenuje kolarstwo. W trudnych momentach, gdy górka na horyzoncie wydaje się być nie do pokonania, sił Agnieszce dodaje myśl o ukochanej mamie i o jej codziennej, wielomiesięcznej walce o najmniejszy ruch i powrót do zdrowia.
— I ten rajd, w którym do pokonania było ponad 200 km, to RAJD DLA MARIOLCI - w podziękowaniu za każdy dzień bycia razem i za ogrom pracy włożonej w rehabilitację z naszym zespołem. To również spełnienie obietnicy, którą mamie złożyła Aga. To także okazja do uzbierania funduszy na dalszą rehabilitację, dzięki której Mariolcia dostała drugą szansę na życie i powrót do domu — opowiada Katarzyna Chwiećko, dyrektor Centrum Rehabilitacji Panmedica.
Pani Agnieszka w rajdzie nie była osamotniona. Oprócz trenera Michała, w Holandii kilometry kręciła wnuczka i druga z córek Karolina. W rajd wyruszyła także Pani Lucyna, przyjaciółka rodziny, która przejechała 64 km - czyli tyle, ile lat ma nasza Mariolka. W akcję włączyło się także wiele innych osób - przyjaciół, znajomych, przedsiębiorców i obcych do dzisiaj osób.
W. Caruk, Panmedica, tom
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez