Pierwszy pieniądz smakuje jak lemoniada

2022-08-15 14:12:46(ost. akt: 2022-08-31 21:34:42)
Po prostu lemoniada!

Po prostu lemoniada!

Autor zdjęcia: Pixabay

Wakacje to nie tylko czas odpoczynku. Dla niektórych to również czas pracy, i to często pierwszej w życiu. Mowa o dzieciach, które właśnie latem zarabiają pierwsze w swoim życiu pieniądze. Poznają ich wartość i smak sukcesu z efektów trudu włożonego w swoje inicjatywy.
Doskonałym przykładem na powyższe jest kilkoro dzieci z Ełku, które w te wakacje, w bardzo dyskretny i nienarzucający się nikomu sposób zdobywały pierwsze szlify w zrozumieniu zasad rynku i ekonomii. Dwaj mali kawalerowie oraz jedna młoda dama oferowali spragnionym mieszkańcom łyczek koronnego letniego napitku, czyli lemoniady. Pomysłowa ekipa dysponowała również poręcznym stolikiem oraz papierowymi kubeczkami, z których orzeźwiającym smakołykiem raczyli swoje gardła dorośli.

Doceniając przedsiębiorczość tych dzieci podzieliliśmy się z państwem tą informacją w naszych mediach społecznościowych. Bardzo szybko się okazało, że podobny punkt widzenia prezentują mieszkańcy Ełku.

Brawo! Tak trzymać, to myślenie które nie boli, taka mała przedsiębiorczość typowa dla dzieciństwa sprzed 35 lat. Brawo, dzieciaki! — chwali inicjatywę Grzegorz.

— Ja u takich sprzedawców tylko takie zakupy robię, i jeszcze jagody lubię od nich kupić — pochwalił Paweł i przy okazji zdradził, co jest jego przysmakiem.

Brawo Wy! — podsumował krótko w młodzieżowym stylu Jarosław.

Jakkolwiek dosłownie każdy z internautów chwali przedsiębiorczą młodzież i jej inicjatywę, niektórzy idą o krok dalej i doradzają ostrożność. Dlaczego?

Uważajcie, bo na Orzeszkowej jedna baba wezwała straż miejską na takich małych przedsiębiorców… Przyjechali i rozgonili te dzieci… — zaskoczyła naszych czytelników Ela.

Czyżby strach dorosłego człowieka przed małą konkurencją…? Dla dzieciaków to frajda — odpisała na to Kasia.

A my sprawdzamy, jak to z tą lemoniadą jest.

Handlowanie bez zezwolenia jest zabronione, grożą za to kary i mandaty. Jeżeli chodzi dodatkowo o handel prowadzony przez dzieci, to tutaj dochodzi kwestia prawa cywilnego i zdolności do czynności prawnych. Czym jest? To możliwość nabywania praw i zaciągania zobowiązań, czyli np. zdolność zaciągania we własnym imieniu różnych zobowiązań i podejmowania czynności prawnych – w tym dokonywania różnych transakcji.

Dzieci do 13 roku życia nie mają w ogóle zdolności do czynności prawnych – mogą tylko dysponować drobnymi kwotami i kupować równie drobne kwotowo produkty. Pełną zdolność do czynności prawnych osiągamy z chwilą ukończenia 18 roku życia. Dzieci nie prowadzą żadnej działalności i nie płacą podatków. Co ciekawe, krajowe prawo nigdzie nie określa wyraźnie, że aby prowadzić działalność gospodarczą, należy mieć pełną zdolność do czynności prawnej. Tak czy inaczej, lemoniadowe dzieci narażają się na mandat od policji lub straży miejskiej. Ale czy zawsze i na pewno?

Okazuje się, że prawo nie jest jasne w tej materii i tak naprawdę wszystko zależy od uznaniowości interweniujących służb. Bardzo często młodzież i dzieci prowadzą drobną sprzedaż w ramach działalności szkolnej lub związaną z drobnymi eventami charytatywnymi i raczej nikt ich za to nie prześladuje. To zasługa społeczeństwa, które zawsze bardzo miło odbiera oddolne inicjatywy i docenia ambicję oraz pracowitość takich dzieci. Wiele osób widzi siebie samych z czasów dzieciństwa, gdy np. sprzedawali jagody i maliny lub schładzali rozgrzane gardła spacerowiczów własnoręcznie robionym podpiwkiem czy szklaneczką wody z sokiem, np. z saturatora.

I tutaj dochodzimy do kolejnej kwestii, jaka dotyka dzieci sprzedające w wakacje lemoniadę. Z racji, że jest to produkt do spożycia, takimi napitkami może zainteresować się sanepid. O ile w przypadku napitków serwowanych na swojej posesji i na drobną skalę znajomym, sąsiadom, itd. służby raczej nie będą wykazywały nadgorliwości, to przy większych i zorganizowanych eventach interwencja sanepidu jest jak najbardziej w świetle prawa zrozumiała.

To jak to w końcu jest z tą dziecięcą lemoniadą?

Urzędnicy i służby w odpowiedzi na zgłoszenie, że dzieci sprzedają lemoniadę, w pierwszej kolejności raczej ustalają, czy o – jakby nie było – pożytecznej inicjatywie wiedzą ich rodzice. Mogą też sprawdzić, czy takie dziecko/i przypadkiem nie wykonuje „zajęcia” na rzecz kogoś – właśnie rodzica lub np. właściciela firmy, który dostarczył im produkty/towar. W takim przypadku mielibyśmy do czynienia z pracą najemną dziecka (do 16 roku życia), a to jest zakazane i grozi karą grzywny.

W Polsce – w przeciwieństwie do niektórych krajów jak np. USA, gdzie dzieci mogą bez problemu prowadzić drobny handel uliczny – nie ma dokładnych prawnych regulacji w tej kwestii. Teoretycznie domorośli biznesmeni są traktowani w świetle prawa jak dorosłe osoby, nie ma tutaj dla nich wyjątków. Generalnie do prowadzenie ulicznej sprzedaży należy mieć „działalność” i wymagane zezwolenia. Ale (na szczęście?) życiowa praktyka mówi nieco inaczej. Inną kwestią jest być może nadgorliwość niektórych funkcjonariuszy i urzędników, którzy (oczywiście nie wszyscy) mogliby sami być niezłym przykładem na zasadność powiedzenia „zapomniał wół jak cielęciem był”.

Jedyne, co możemy zrobić, to apelować do służb o wyrozumiałe podejście do kwestii dzieci i ich letniego dorabiania na drobną skalę. Pamiętajmy że to dla najmłodszych czas zdobywania wiedzy, nauki szacunku do pracy i poznawania wartości pieniądza. Nie torpedujmy ich pomysłowości. Pamiętajmy, że „czym skorupka za młodu nasiąknie...”, a chyba nie chcemy, aby w przyszłości naszym krajem rządzili ludzie zrażeni swego czasu do idei przedsiębiorczości i tępiący podobne inicjatywy w kolejnej generacji naszej młodzieży.


2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B