Czasem warto zaryzykować i pokazać, że się da
2022-06-12 17:13:35(ost. akt: 2022-06-19 10:39:50)
Niedługo kończy swoją pionierską kadencję jako radny, a już zapowiada, że jest gotowy do kontynuowania politycznej misji. Misji, którą podjął jako niemal nastolatek i w której mocno stawia na media społecznościowe. Zapraszamy na rozmowę z Michałem Karpowiczem, radnym gminy Stare Juchy i wiceprezesem Stowarzyszenia Aktywne Mazury.
— Co pana zachęciło do spróbowania sił w polityce samorządowej?
— Chciałem pokazać, że młodzi mają inny pogląd na świat i że nie jest tak jak mówi stereotyp, iż młody nic nie pokaże, nic nie wniesie konstruktywnego i nic nie zrobi. Gdy dochodziły mnie takie głosy ze strony mieszkańców gminy, jeszcze bardziej mnie motywowały. Cały czas mnie motywują, aby pokazywać, że młodzież też może wnieść dużo konstruktywnych rzeczy do samorządu.
— Chciałem pokazać, że młodzi mają inny pogląd na świat i że nie jest tak jak mówi stereotyp, iż młody nic nie pokaże, nic nie wniesie konstruktywnego i nic nie zrobi. Gdy dochodziły mnie takie głosy ze strony mieszkańców gminy, jeszcze bardziej mnie motywowały. Cały czas mnie motywują, aby pokazywać, że młodzież też może wnieść dużo konstruktywnych rzeczy do samorządu.
— Jak wyglądały pana początki w polityce? To była samodzielna decyzja, czy może skądś padła jakaś wyraźna zachęta?
— To była spontaniczna akcja. Osoba startująca na urząd wójta naszej gminy namówiła mnie, aby spróbować, pokazać innym, że się da. Zgodziłem się, wyszło pozytywnie, mandat uzyskałem dzięki przewadze 2 głosów. Osoba, która startowała na wójta, nadal mnie wspiera, mogę na nią liczyć. Poznałem dzięki temu wiele osób, które mi pomagają do tej pory. Jestem otoczony pozytywnymi ludźmi.
— To była spontaniczna akcja. Osoba startująca na urząd wójta naszej gminy namówiła mnie, aby spróbować, pokazać innym, że się da. Zgodziłem się, wyszło pozytywnie, mandat uzyskałem dzięki przewadze 2 głosów. Osoba, która startowała na wójta, nadal mnie wspiera, mogę na nią liczyć. Poznałem dzięki temu wiele osób, które mi pomagają do tej pory. Jestem otoczony pozytywnymi ludźmi.
— Co uznaje pan za największe atuty i bolączki waszego samorządu?
— Kiedyś wygraliśmy konkurs na jedną z najbardziej atrakcyjnych miejscowości wypoczynkowych w kraju. Złapaliśmy wówczas srokę za ogon i tego nie wykorzystaliśmy. Gmina Stare Juchy pustoszeje. Mieszka tutaj coraz mniej osób i nie są prowadzone działania, które by zatrzymały naszą młodzież, aby nie wyprowadzała się do Ełku. Z drugiej strony cieszy mnie, że mam dobry kontakt z mieszkańcami, że mi zaufali i pomimo mojego młodego wieku nie boją się powiedzieć, co im leży na sercu. Oczywiście ich uwagi staram się przełożyć na radę gminy, do tego są również interpelacje. Staram się też apelować jako radny oraz w ramach Stowarzyszenia Aktywne Mazury, aby mieszkańcy mieli większy udział w życiu publicznym i kulturalnym naszego województwa. Jednym z takich narzędzi jest inicjatywa obywatelska, o której wielu z nich nawet nie wie. A przecież każdy mieszkaniec ma wpływ na to, co dzieje się w samorządzie, w tym na życie polityczne naszej gminy. Należy o tym pamiętać.
— Kiedyś wygraliśmy konkurs na jedną z najbardziej atrakcyjnych miejscowości wypoczynkowych w kraju. Złapaliśmy wówczas srokę za ogon i tego nie wykorzystaliśmy. Gmina Stare Juchy pustoszeje. Mieszka tutaj coraz mniej osób i nie są prowadzone działania, które by zatrzymały naszą młodzież, aby nie wyprowadzała się do Ełku. Z drugiej strony cieszy mnie, że mam dobry kontakt z mieszkańcami, że mi zaufali i pomimo mojego młodego wieku nie boją się powiedzieć, co im leży na sercu. Oczywiście ich uwagi staram się przełożyć na radę gminy, do tego są również interpelacje. Staram się też apelować jako radny oraz w ramach Stowarzyszenia Aktywne Mazury, aby mieszkańcy mieli większy udział w życiu publicznym i kulturalnym naszego województwa. Jednym z takich narzędzi jest inicjatywa obywatelska, o której wielu z nich nawet nie wie. A przecież każdy mieszkaniec ma wpływ na to, co dzieje się w samorządzie, w tym na życie polityczne naszej gminy. Należy o tym pamiętać.
— Jako radny jest pan aktywny w mediach społecznościowych, gdzie często zwraca pan uwagę na problem zarządzania gminą przez obecną wójt. Jakie ma pan uwagi do jej pracy?
— Gdy objąłem mandat radnego, zauważyłem, że w naszej gminie – od czasu objęcia stanowiska przez panią wójt – dzieje się coś dziwnego, coś w stylu własnego folwarku. Osoba, która jest wybierana przez suwerena, zostaje organem wykonawczym i traktuje swoje stanowisko w taki sposób, że cała gmina staje się jakby jej własnością. Prawo, co kto może i kto czego nie może, wydaje się (np. zgód lub braku wydawania zgód) w zależności od nie tyle przynależności politycznej, tylko bycia w okręgu, otoczeniu organu władzy. Takie małe państwo w państwie.
— Mnóstwo energii poświęca pan na radę gminy. Starczy go na inne zajęcia? Jak wygląda pana życie prywatne?
— Mam ukochaną partnerkę, na której wsparcie mogę zawsze liczyć. Mam czas nie tylko na pracę, bo oczywiście pracuję na pełnym etacie, ale także na to, aby spotkać się ze znajomymi, z mieszkańcami. Prowadzę jeszcze różne aktywności. Należę do stowarzyszenia, jestem też strażakiem naszej rodowitej jednostki OSP od 18 roku życia. Staram się żyć jak najaktywniej. Udzielam się również poza terenem gminy – w WMZPN, w jednej z komisji, gdzie podtrzymuję moją miłość do piłki nożnej.
— Gdy objąłem mandat radnego, zauważyłem, że w naszej gminie – od czasu objęcia stanowiska przez panią wójt – dzieje się coś dziwnego, coś w stylu własnego folwarku. Osoba, która jest wybierana przez suwerena, zostaje organem wykonawczym i traktuje swoje stanowisko w taki sposób, że cała gmina staje się jakby jej własnością. Prawo, co kto może i kto czego nie może, wydaje się (np. zgód lub braku wydawania zgód) w zależności od nie tyle przynależności politycznej, tylko bycia w okręgu, otoczeniu organu władzy. Takie małe państwo w państwie.
— Mnóstwo energii poświęca pan na radę gminy. Starczy go na inne zajęcia? Jak wygląda pana życie prywatne?
— Mam ukochaną partnerkę, na której wsparcie mogę zawsze liczyć. Mam czas nie tylko na pracę, bo oczywiście pracuję na pełnym etacie, ale także na to, aby spotkać się ze znajomymi, z mieszkańcami. Prowadzę jeszcze różne aktywności. Należę do stowarzyszenia, jestem też strażakiem naszej rodowitej jednostki OSP od 18 roku życia. Staram się żyć jak najaktywniej. Udzielam się również poza terenem gminy – w WMZPN, w jednej z komisji, gdzie podtrzymuję moją miłość do piłki nożnej.
— Do końca kadencji bliżej niż dalej. Czy zamierza pan iść za ciosem i kontynuować misję radnego gminy Stare Juchy? A może są u pana aspiracje do polityki wyższego szczebla?
— To zależy od mieszkańców, czy będą ode mnie oczekiwać czegoś więcej niż tylko bycia radnym. Jeśli będzie duży odzew, to być może uda się pokazać po raz kolejny, że wiek to tylko liczba, że zaufają młodym, postawią na świeżość i zmianę. Pokażą to następne wybory. Dostawałem już propozycje kandydowania na stanowiska wyższe niż radny gminny. Do wyborów jest jeszcze troszkę czasu i się nad tym zastanowimy. To też jest wielka presja i duża odpowiedzialność.
— To zależy od mieszkańców, czy będą ode mnie oczekiwać czegoś więcej niż tylko bycia radnym. Jeśli będzie duży odzew, to być może uda się pokazać po raz kolejny, że wiek to tylko liczba, że zaufają młodym, postawią na świeżość i zmianę. Pokażą to następne wybory. Dostawałem już propozycje kandydowania na stanowiska wyższe niż radny gminny. Do wyborów jest jeszcze troszkę czasu i się nad tym zastanowimy. To też jest wielka presja i duża odpowiedzialność.
— Jest pan bardzo młodym radnym, co jest nadal stosunkowo rzadkie w polityce. Czy mieszkańcy/wyborcy powinni bardziej ufać pana rówieśnikom mającym polityczne aspiracje?
— Mam 23 lata, a gdy obejmowałem mandat radnego miałem 20 lat. W okolicy województwa nie mogłem znaleźć innej osoby, która w młodszym wieku zdobyła mandat. Chciałbym zaapelować, aby ludzie nie skreślali młodych angażujących się w politykę. Jeżeli ktoś tak twierdzi, zapraszam na mój fanpage, aby się przekonał, ile taka osoba może zrobić na rzecz swojej małej ojczyzny – gminy. Chciałbym, aby mieszkańcy pozbyli się mentalności, że jak ktoś jest młody, to niech nie wychodzi przed szereg, bo i tak nie da rady nic zdziałać. Czasem warto zaryzykować i pokazać, że się da.
— Mam 23 lata, a gdy obejmowałem mandat radnego miałem 20 lat. W okolicy województwa nie mogłem znaleźć innej osoby, która w młodszym wieku zdobyła mandat. Chciałbym zaapelować, aby ludzie nie skreślali młodych angażujących się w politykę. Jeżeli ktoś tak twierdzi, zapraszam na mój fanpage, aby się przekonał, ile taka osoba może zrobić na rzecz swojej małej ojczyzny – gminy. Chciałbym, aby mieszkańcy pozbyli się mentalności, że jak ktoś jest młody, to niech nie wychodzi przed szereg, bo i tak nie da rady nic zdziałać. Czasem warto zaryzykować i pokazać, że się da.
rozmawiał: MCH
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez