Gorący styczeń 45’ – do Ełku wkraczają sowieci

2022-01-18 17:16:40(ost. akt: 2022-01-18 18:19:43)

Autor zdjęcia: Freepik

Styczeń to wbrew pozorom całkiem „gorący” miesiąc w historii Warmii i Mazur. A zwłaszcza ten sprzed 77 lat, kiedy pod koniec II wojny światowej na te tereny nadciągnęły sowieckie wojska. 24/25 stycznia 1945 roku czerwonoarmiści wkroczyli do wyludnionego Ełku. I momentalnie przystąpili do rozpasanej grabieży mazurskiego miasta.
Jakkolwiek Ełk nie był doświadczony początkowym etapem konfliktu, ponieważ nie znajdował się w polskich granicach, to II wojna światowa odcisnęła na nim swoje piętno w swoich ostatnich latach, podczas ofensywy wojsk sowieckich.

Ciężkie chmury wojny zaczęły nadciągać nad pruskie miasto w 1943 roku, kiedy decydowały się losy II wojny światowej na froncie wschodnim. Niemieckie władze zaczęły wcielać mężczyzn z miasta w szeregi Wehrmachtu, reglamentowano także produkty żywnościowe, np. mąkę. Rekwirowano inwentarz, zarówno żywy, jak i martwy. Mieszkańcom wręcz zabierano wszystko, co mogło przydać się na froncie, jak np. łóżka i odzież. A pomyśleć, że jeszcze w 1941 i 42 roku, w Ełku Niemcy organizowali dobrowolne zbiórki, które miały wesprzeć ofensywę III Rzeszy na ZSRR.

Wraz z nadchodzącą klęską, III Rzesza zaczęła szukać szpiegów wśród "swoich", czyli mieszkańców Mazur. Niemcy jeszcze przed wojną prowadzili pronazistowską propagandę wśród Mazurów - potomków osadników z Mazowsza, którzy na przestrzeni lat wymieszali się z rdzennymi Prusami. W znaczniej większości popierali oni politykę prowadzoną przez Adolfa Hitlera.

Ełk przed wojną nie był polskim miastem i znajdował się w granicach Prus Wschodnich. Ponad 80 proc. Mazurów w wyborach parlamentarnych w Republice Weimarskiej, w 1932 roku, głosowało na NSDAP — mówi dyrektor Muzeum Historycznego w Ełku, dr Rafał Żytyniec.

Miasto uległo zniszczeniu w trakcie II wojny światowej tylko w jej ostatnich latach, gdy ZSRR prowadziło ofensywę depcząc po piętach wycofującym się w panice, złamanym niemieckim oddziałom. Starzy mieszkańcy opowiadają, że sowieccy komisarze, nieraz specjalnie przez wkroczeniem oddziałów, umieszczali tabliczki z napisami "Tuda naczinajet Germanija" co oznaczało dla żołnierzy jedno – można rabować, gwałcić, palić i mordować.

Ełk zaczął się wyludniać wraz z końcówką 1944 roku. 24/25 stycznia 1945 do miasta wkroczyły oddziały 2. Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej. Sowieci weszli do Ełku niemal bez walk i momentalnie przystąpili do szabrowania mienia pozostawionego przez uciekinierów oraz tego należącego do lokalnej ludności. Zdemontowali m.in. linię kolejową Ełk-Giżycko, wzniecali pożary, kradli, gwałcili i terroryzowali ludzi.

W szeregach Armii Czerwonej puchła zmasowana antyniemiecka propaganda. Skutecznie podsycała chęć zemsty na III Rzeszy — tłumaczy dr Żytyniec.

Wcześniej Ełk był celem sowieckich nalotów bombowych, w wyniku których miasto znacznie ucierpiało. Późniejszy szaber przybyłych ze wschodu sowieckich wojsk był jednak znacznie bardziej dotkliwy w skutkach.

Pod koniec wiosny 1945 roku, do Ełku zaczęli napływać repatrianci z Kresów Wschodnich, w tym z Wołynia. Na powrót zdecydowała się także jakaś część jego wcześniejszych mieszkańców.

Mieszkałem na Słowackiego, przy Kościuszki, koło nas były jeszcze dwa budynki. Podejrzewam, że te budynki, bo tam chodziliśmy to one były puste. Na jednym piętrze wypalone mieszkanie trochę, to znaczy na środku jakby ktoś zapalił ognisko. No i się spaliło, trochę okopcone. I to już moim zdaniem nie byli Rosjanie, Sowieci. W następnym to samo. (...) — wspominał swego czasu Bohdan Iglicki *, którego słowa zarchiwizowało ełckie muzeum. Do Ełku przybył w lipcu 45’ z Grodna.

Wspomnienia z tamtego czasu przywoływał dla Muzeum także Jerzy Chodkiewicz *.

Ełk po okresie powojennym wyglądał był w stanie opłakanym. Po działaniach wojennych niewiele było zniszczeń. Ale potem, jak bajcy tutaj weszli, a to była zima i który trochę zmarzł rozpalał ognisko w chałupie i się grzał. Oni nie mogli przeżyć, że mają zostawić to Polakom. Woleli spalić, żeby nikt z tego nie korzystał. Większość budynków, które zostały popalone, zniszczone, to było właśnie dzięki naszym sojusznikom. Przecież tutaj od Rydza w tej chwili na Armii Krajowej aż do dworca, cały ten chodnik po prawej stronie był zastawiony meblami, szafami, tapczanami, motorami, silnikami, rowerami. I to wszystko Ruscy ładowali na pociągi i wywozili do siebie. Szaber był niesamowity.
Obrazek w tresci

Doskonały obraz aktywności sowietów w Ełku, rysuje w swojej pamięci Jarosław Kamiński *.

Kiedy dotarłem do Ełku w 1945 roku nie wiem jaki był wówczas miesiąc, w każdym bądź razie było bardzo gorąco, ciepło, pełno liści na ulicach. Strzelanina wszędzie i jak dziś pamiętam, dworzec był spalony. I to nieprawda, że cały Ełk był od razu spalony. Przy dużym kościele, gdzie jest teraz szkoła mechaniczna to tam pocisk spadł. Bo kilka pięter było zawalone. Jedynka, dwójka czerwona była splądrowana, ale o spaleniźnie nie można było mówić, bo tam tylko dach był spalony. No i pełno papierów, dokumentów, wszystkiego. To na Wojska Polskiego też była niespalona. Tam gdzie delikatesy teraz są małe, to część dachu była zwalona. I rogowy budynek koło dużego kościoła cały płonął. Ale to podpalone było. Nasze samochody jeździły szukać kamandira w Ełku. Na Armii Krajowej tam gdzie w tej chwili są te trzy bloki nowe, jadąc do stacji, po prawej stronie. To tych trzech bloków nie było, były piękne kamienice dziewiętnastowieczne. I tam w podwórku były takie domki z czerwonej cegły. One dłuższy czas stały, w tej chwili tam kioski są, bliżej koszar. Tam był jeden z kamandirów. My się strasznie baliśmy, siedzieliśmy w samochodach, ale zawsze tam coś niecoś widziało się. No i nas podejrzeli i zaczęli częstować tuszonką. Żeśmy sobie pojedli, a oni wojsko coś załatwiło. Prezydium też było zajęte i mleczarnia. W mleczarni jeszcze zupełnie na chodzie były pasy transmisyjne, z baniakami na mleko, tylko puste. I tam Rosjanie stali i z „pancerek” strzelali do bramy mleczarni. A obok ten budynek co jest cały, to tam też Rosjanie byli i meble wynosili. W ogóle z całego Ełku meble zwozili i układali, jak jest ten skwer kolejowy, to powyżej parku jest rampa. To ta rampa od początku do wyjścia, to było gdzieś dwa no może mylę się, dwa trzy metry wszystko było założone meblami. I pianina, i fortepiany, i kredensy, i rowery, i co tylko chcąc. W prezydium pamiętam na schodach siedzieli i grali. A wewnątrz karabiny stały, pełno siana, ogień i grzeli sobie tam jedzenie, wewnątrz budynku.

6 kwietnia 1945 roku pojawiła się w Ełku polska flaga narodowa i ten moment można nieformalnie uznać za koniec II wojny światowej dla tego mazurskiego miasta.

* wypowiedzi Panów pochodzą z pogadanki zarejestrowanej przez MHE

Obrazek w tresci


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5