Władza daje sobie wielkie podwyżki

2021-08-03 18:46:27(ost. akt: 2021-08-03 18:04:02)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Już nie tylko ministrowie czy parlamentarzyści zarobią dużo więcej, ale także samorządowcy. Nieoczekiwanie do Sejmu wpłynął projekt PiS, który zakłada duże podwyżki dla wójtów i burmistrzów, ale też prezydenta Polski.
Wakacje to najlepszy czas na podwyżki... dla władzy. Ludzie na urlopach, to niektórzy nawet nie będą wiedzieć, że rządzący dali sobie podwyżki. W sierpniu ubiegłego roku fala krytyki wylała się na PiS, ale też na opozycję, po tym jak posłowie zafundowali parlamentarzystom i osobom na najważniejszych stanowiskach w państwie spore podwyżki. Zrobiła się burza i politycy wycofali się z tego pomysłu. Teraz sprawa wraca. Bez debaty, bez dyskusji.

W piątek wieczorem w Dzienniku Ustaw ukazało się rozporządzenie prezydenta, wprowadzające podwyżki m.in. dla premiera, marszałków Sejmu i Senatu, członków rządu i parlamentarzystów. Rozporządzenie podwyższa mnożniki dla kwoty bazowej w odniesieniu do pełniących najwyższe stanowiska w państwie. Kwota bazowa dla tych stanowisk, w myśl ustawy budżetowej, wynosi 1789,42 zł.

I tak marszałek Sejmu, Senatu i premier otrzymają wynagrodzenie przy zastosowaniu mnożnika kwoty bazowej 8,68 w odniesieniu do pensji zasadniczej i 2,8 w odniesieniu do dodatku funkcyjnego. To oznacza, że od 1 sierpnia będą zarabiać 20 542 zł. Czterdziestoprocentowe podwyżki dostali też ministrowie oraz prezesi IPN, NIK czy KRRiTV. O 60 proc. podniesiono wynagrodzenia dla wiceministrów, z ok. 10 tys. zł do 16 tys. Podwyżkę dostaną też posłowie i senatorowie, bo ich wynagrodzenia są oparte o pensje podsekretarzy stanu, które znacznie wzrosły. Teraz parlamentarzyści mają zarabiać ponad 12 tys. zł (dotychczas nieco ponad 8 tys. zł) plus oczywiście 2,5 tys. zł diety.

— Nie było właściwie żadnych wątpliwości, że ludzie, którzy pełnią stanowiska wiceministrów, czyli podsekretarzy stanu, zarabiają niewspółmiernie mało — mówił prezydent Andrzej Duda, informując o podpisaniu rozporządzenia o podwyżkach wynagrodzeń podsekretarzy stanu. Prezydent zauważył, że te pensje nie zmieniły się w ciągu ostatnich ponad 20 lat. Według niego, niewspółmiernie niskie w stosunku do obowiązków i odpowiedzialności wynagrodzenie powodowało odpływ osób z wysokich stanowisk do firm prywatnych.

Podwyżki są ogromne, nie inflacyjne, czyli 5 proc., bo taką mamy obecnie inflację, a rzędu 40-60 proc. Nic dziwnego, że od piątku mówi się tylko o tym, bo raz, że skala podwyżek jest naprawę wielka, a dwa sposób ich wprowadzenia jest zaskakujący.

A serial pod tytułem podwyżki trwa. Do Sejmu wpłynął wczoraj projekt nowelizacji ustawy dotyczący podwyżek dla wójtów, burmistrzów, prezydentów miast oraz radnych, a także dla prezydenta RP i byłych prezydentów. Jego autorem jest PiS.
Zgodnie ze złożonym w Sejmie projektem wynagrodzenie prezydenta RP będzie się składało z wynagrodzenia zasadniczego odpowiadającego 9,8-krotności kwoty bazowej oraz dodatku funkcyjnego odpowiadającego 4,2-krotności kwoty bazowej, co oznacza wzrost o 40 proc. w stosunku do obecnej wartości.

Nowe rozwiązania zakładają maksymalną wysokość diet przysługujących w ciągu miesiąca radnym, która - zgodnie z projektem - będzie odpowiadała 2,4-krotności kwoty bazowej określonej w ustawie budżetowej. Taka zmiana oznacza wzrost maksymalnej wysokości diety o 60 proc. w stosunku do obecnych.

Projekt określa też maksymalną wysokość wynagrodzenia także m.in. marszałków województw, starostów, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Zgodnie z nim maksymalne wynagrodzenie tych osób nie będzie mogło przekroczyć w okresie miesiąca 11,2-krotności kwoty bazowej określonej w ustawie budżetowej, co też oznacza wzrost o 60 proc.

Czy to dobry czas na podwyżki dla władzy? A jeśli nawet, to czy ich wysokość nie jest przesadą — pytamy parlamentarzystów z Warmii i Mazur.

Wojciech Kossakowski, poseł PiS
— To inicjatywa pana prezydenta. A z wypowiedzi, które słyszę, nawet w nieprzychylnych nam mediach, to wszyscy w zasadzie jednomyślnie mówią, że ministrowie, wiceministrowie i parlamentarzyści zarabiają naprawdę nieadekwatnie do wykonywanej pracy. I odpowiedzią na to jest podwyżka, którą zaproponował prezydent Andrzej Duda. Trzeba też pamiętać, że kiedy minimalna płaca rosła, to pensje posłów zostały obniżone o 20 proc. W tym momencie mamy niejako wyrównanie tamtej obniżki. Dziś do Sejmu trafił projekt ustawy zakładającej podwyżkę wynagrodzeń m. in. dla prezydenta Polski, byłych prezydentów państwa i samorządowców. Wydaje się, że jest to takie całościowe uregulowanie kwestii wynagrodzeń, choć zdaję sobie sprawę, że ta kwestia budzi emocje.

Wojciech Kossakowski
Fot. Archiwum prywatne
Wojciech Kossakowski

Jerzy Wcisła, senator KO
— To nie jest ciśnienie na podwyżki z naszej strony. Decyzja zapadła gdzieś w zaciszach gabinetów pana prezydenta. Dla nas jest to takie same zaskoczenie, jak i dla dziennikarzy. W przypadku podwyżek samorządowców oczywiście trzeba pamiętać, że ich pensje zostały zmniejszone o 20 proc. Myślę,że samorządowcom należą się większe pieniądze. Polski nie stać na to, żeby samorządy i administracja państwowa były źle opłacane, bo nie będzie tam wartościowych ludzi. To nie są źle wydane pieniądze, choć źle, że dzieje się to w tym czasie, kiedy rząd nie rozmawia z wieloma środowiskami, twierdząc, że nie ma pieniędzy w budżecie na podwyżki dla nich.

Jerzy Wcisła
Fot. archiwum prywatne
Jerzy Wcisła

Zbigniew Ziejewski, poseł PSL
— To jest powrót do tego, co władza zabrała, bo przypomnę, że wynagrodzenia posłów, senatorów i samorządowców zostały okrojone o 20 proc. I teraz władza oddaje to, co zabrała. Na pensję parlamentarzystów, samorządowców trzeba też spojrzeć przez pryzmat zarobków tych grup w innych krajach unijnych, także w kontekście wynagrodzeń europosłów. Na pewno kwestia podwyżek dla rządzących wywołuje emocje, ale dziś poseł dostaje 5,5 tys. zł, przynajmniej tyle wpływa mi na konto, teraz będzie trochę więcej. Myślę, że trzeba byłoby raz określić wysokość wynagrodzeń parlamentarzystów, samorządowców i potem korygować go wskaźnikiem inflacji. Nie byłoby tych dyskusji, tych emocji.

Zbigniew Ziejewski
Zbigniew Ziejewski

Marcin Kulasek, poseł Lewicy
— Nigdy nie ma dobrego momentu na podwyżki dla polityków. Ale ten jest wyjątkowo zły. Polacy zmagają się z pandemią, płace w budżetówce są zamrożone, kolejne grupy zawodowe protestują. Tymczasem prezydent Duda uznaje, że grupą zasługującą na podwyżki są osoby sprawujące kierownicze funkcje państwowe. Czyżby prezydent w ciągu roku stracił słuch społeczny? Oczywiście zarobki osób zarządzających naszym państwem to temat do dyskusji. Podobnie ma się kwestia diet w samorządzie. Kilka lat temu ministrowie otrzymali od premier Beaty Szydło gigantyczne premie. W ramach reakcji Jarosław Kaczyński obciął premię samorządowcom i parlamentarzystom, którzy w niczym nie zawinili. Tę zmianę można cofnąć. Należy jednak zachować umiar. Nikt nie dał prezydentowi i PiS mandatu na popuszczanie pasa. Przeciwnie, to czas zaciskania pasa.

Marcin Kulasek
Marcin Kulasek

Wiesław Gałązka, specjalista od marketingu politycznego
— Pensje posłów i senatorów zostały okrojone o 20 proc. Ukarano ich za to, że inni dostali nagrody. Nie jestem przeciwny temu, by dobrze opłacać polityków, ale pod warunkiem, że będą to prawdziwi politycy, działający na rzecz kraju, a nie rozkładający jego budżet. Jednak podwyżki zostały wprowadzone po cichutku, budzi wątpliwości ich skala. Znowu zrobiono społeczeństwo w konia, wykorzystując to, że są wakacje, że mało kto interesuje się polityką. Co do samorządu, to mamy do czynienia z mydleniem oczu, jaka to władza jest dobra, bo przecież ta sama władza robi wielkie zakusy, żeby pozbawić samorządy pieniędzy. Myślę, że jest to próba wywołania niechęci społeczeństwa wobec samorządowców, których przewaga jest antyrządowa.

Wiesław Gałązka
Fot. archiwum prywatne
Wiesław Gałązka

Andrzej Mielnicki

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5