Dzieci ulicy i... internetu

2021-04-12 15:24:56(ost. akt: 2021-04-12 15:29:04)

Autor zdjęcia: Unsplash

Pierwsi podopieczni ełckich streetworkerów wchodzą w dorosłe życie. Mają po nieco ponad 20 lat. Jakie problemy mają dziś ełckie dzieci? Ciągła praca, liczne obowiązku, wyjazdy za granicę przyczyniają się do zanikania relacji między dziećmi i rodzicami. Dzieci szukają ich w wirtualnym świecie.
W poniedziałek obchodzimy Międzynarodowy Dzień Dzieci Ulicy. Dzieci, których domem jest ulica. Pozbawionych bliskich, opieki, godnych warunków życia. Ale to również dzień tych wszystkich dzieci, które czują się samotne, nie mają wsparcia w swoich rodzicach, które wolą spędzać czas przed blokiem, na podwórku niż we własnym domu. Z takimi właśnie dziećmi już od ponad 10 lat pracują ełccy streetworkerzy. Jednym z nich jest Wiktor Kurczak, ełcki streetworker ze Stowarzyszenie Alternatywa, które zajmuje się pedagogiką ulicy, animacją wolnego czasu dla dzieci i młodzieży zagrożonej wykluczeniem społecznym oraz alternatywnymi formami profilaktyki uzależnień.

— Był to rok 2009, kiedy wszystko się zaczęło — wspomina Wiktor Kurczak. — Wtedy to grupa chłopaków z ulicy Orzeszkowej zaczepiła prezydenta Ełku z pytaniem, prośbą, co mają robić. I tak powstał pomysł, żeby rozpocząć pracę z dziećmi, młodzieżą metodą streetworkingu.

To właśnie ulica Orzeszkowej — jedna z najstarszych i kiedyś najbiedniejszych ełckich ulic — stała się symbolem, miejscem, które do dziś wielu ełczanom i nie tylko kojarzy się właśnie ze streetworkingiem.

Przez wiele lat pracy z dziećmi i młodzieżą udało się odczarować złą opinię, jaką miła ulica Orzeszkowej. Młodzież wyszła z bram i zaczęła rozwijać swoje zainteresowania. A coroczna impreza organizowana przez jej mieszkańców — Święto ulicy Orzeszkowej, jest najlepszym tego dowodem.

Początkowo w projekt streetworkingu zaangażowane były pojedyncze osoby. Z czasem chętnych do pracy na ełckich podwórkach było coraz więcej. Ilu dzieciom pomogli ełccy streetworkerzy trudno policzyć. Jednak na pewno było ich kilkaset.

— Były czasy, że jednocześnie pracowało po 20 streetworkerów. Dzięki temu mogliśmy wyjść na inne ełckie podwórka, na których również były dzieci i młodzież, która na nas czekała. Zaczęliśmy pracować już nie tylko z nastolatkami, ale również ich rodzinami — dodaje Wiktor Kurczak.

W ramach Stowarzyszenia działa również Poradni Profilaktyczno-Konsultacyjna. Nie wszyscy korzystający z usług Poradni są osobami z problemem uzależnienia. Podczas warsztatów dzieci i ich rodzice dowiadują się jak budować i podtrzymywać bliskie relacje, jak ważna jest rodzina i spędzanie realnego czasu z najbliższymi i znajomymi. W taki właśnie sposób działa profilaktyka - zawczasu uświadomienie dziecku, młodemu człowiekowi i rodzicowi, że warto zabezpieczyć się przed uzależnieniem, które może wystąpić w przyszłości.

Pierwsi podopieczni ełckich streetworkerów wchodzą obecnie w dorosłe życie. Mają po nieco ponad 20 lat. Cały czas mogą jednak liczyć na wsparcie swoich opiekunów, przyjaciół, z którymi znają się od lat.

— Pomagamy im również rozpocząć dorosłe życie. Prowadzimy program aktywizacji zawodowej — wyjaśnia streetworker.

Jakie problemy mają dziś ełckie dzieci? Życie wielu rodzin na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat bardzo się zmieniło. Ciągła praca, liczne obowiązku, wyjazdy za granicę przyczyniają się do zanikania relacji między dziećmi i rodzicami.

— Czasami wygodniej jest dać dziecku telefon, tablet niż coś z nim porobić. Jednak po kilku miesiącach takiego spędzania czasu pojawia się problem - jak odciągnąć dziecko od tego wirtualnego świata. Co zrobić, żeby zachęcić je do wyjścia na podwórko, żeby nie czuło się wykluczone. Teraz, w czasie pandemii, ten problem jest jeszcze poważniejszy. Staramy się pomagać rodzicom w takich sytuacjach. Mimo obostrzeń cały czas staramy się też mieć ze sobą kontakt, żeby nikt nie był samotny — dodaje Wiktor Kurczak.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5