Nowe fakty w sprawie śmierci 37-latka podczas interwencji policji
2019-09-13 15:29:36(ost. akt: 2019-09-16 10:42:13)
W trakcie interwencji policji w jednym z ełckich lokali zmarł mężczyzna, który wcześniej sam wezwał mundurowych. Rodzina zmarłego twierdzi, że policja przekroczyła swoje uprawnienia. Okoliczności śmierci 37-latka wyjaśnia prokuratura.
Jak już pisaliśmy w nocy z 13 na 14 sierpnia ełccy policjanci zostali wezwani z interwencją do jednego z miejscowych lokali. Mundurowych powiadomił mężczyzna, wobec którego podjęto później interwencję. 37-latek obawiał się, że zostały mu podane narkotyki w trakcie spotkania z poznaną kobietą – tak twierdzi jego rodzina. Mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy ponieważ bał się, że został znarkotyzowany, aby być łatwiejszym łupem dla złodziei, którzy chcieliby go okraść.
Na miejscu pojawił się niebawem radiowóz policji, a po chwili kolejny. Finalnie do lokalu została wezwana karetka pogotowia, której załoga stwierdziła zgon mężczyzny dzwoniącego wcześniej na numer alarmowy.
Okoliczności, w jakich doszło do zgonu mężczyzny, są przedmiotem śledztwa prokuratury rejonowej w Augustowie. Siostra zmarłego złożyła zawiadomienie o możliwości przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy podejmujących interwencję.
Do nowych faktów w sprawie okoliczności zgonu 37-latka dotarł portal OKO.press, który informuje m.in. o obrażeniach, jakich mężczyzna doznał w trakcie interwencji policji.
Jak podaje OKO.press, w jej trakcie doszło do szeregu poważnych nieprawidłowości. Portal wylicza m.in. że od razu nie wezwano karetki do znarkotyzowanego mężczyzny, mimo że dyspozytor numeru 112 miał informację, że może on być pod wpływem narkotyków. Portal twierdzi, że policjanci mieli przyduszać mężczyznę i potraktować go gazem pieprzowym, jak i wyprowadzić siłą z lokalu, skutego w kajdankach. OKO.press utrzymuje, że według świadka zdarzenia mężczyzna po kilku minutach pobytu z policjantami „miał pobitą twarz”, a zmarł chwilę potem. Policjant miał także rzekomo odebrać jednemu ze świadków interwencji telefon komórkowy i wykasować dwa nagrania z policyjnej akcji.
Ciało mężczyzny ełcka prokuratura wydała rodzinie 15 sierpnia i, jak powiedział dla OKO.press brat denata, "nie mógł go poznać, mimo tego, że widzieli się dwa dni przed zdarzeniem". Ponadto rodzina przesłała redakcji portalu maila, w którym wymieniła obrażenia, jakie stwierdzono u mężczyzny:
”zdarta skóra w wielu miejscach twarzy; lewe oko kilkukrotnie powiększone z widocznym zasinieniem; złamany nos; ślady uderzeń (tępym narzędziem) w górną część płata czołowego; wgłębienie w czaszce; odcisk buta z tyłu głowy; ślady duszenia na szyi; sine, wręcz czarne lewe ucho (zniekształcone); krwawe rany w pobliżu skroni, wyglądające jak po użyciu paralizatora; zniekształcony lewy policzek oraz rany i opuchlizna na nadgarstkach od kajdanek”.
- Znęcano się nad nim – utrzymuje rodzina zmarłego w swojej wypowiedzi dla OKO.press.
Portal informuje także o szczegółach związanych z wizytą mieszkańca Filipowa w ełckim hotelu, w którym miała miejsce interwencja policji. Tuż po północy mężczyzna miał krzyczeć „Dzwońcie po policję! Policja! Ratunku! Pomocy!" OKO.press dysponuje także zdjęciami sms-ów, jakie 37-latek wysyłał znajomym. Próbował także telefonować do przyjaciółki. Według informacji, jakie przytacza portal, mężczyzna miał odebrać telefon od jednej z nich, ale po jego stronie słychać było tylko pisk. 37-latek był także pod wpływem narkotyków, o czym miał sam poinformować rzekomo dyżurnego policji – twierdził, że został znarkotyzowany przez towarzyszącą mu kobietę, aby złodzieje mogli łatwiej okraść jego auto z drogim sprzętem stolarskim.
Portal informuje także o szczegółach związanych z wizytą mieszkańca Filipowa w ełckim hotelu, w którym miała miejsce interwencja policji. Tuż po północy mężczyzna miał krzyczeć „Dzwońcie po policję! Policja! Ratunku! Pomocy!" OKO.press dysponuje także zdjęciami sms-ów, jakie 37-latek wysyłał znajomym. Próbował także telefonować do przyjaciółki. Według informacji, jakie przytacza portal, mężczyzna miał odebrać telefon od jednej z nich, ale po jego stronie słychać było tylko pisk. 37-latek był także pod wpływem narkotyków, o czym miał sam poinformować rzekomo dyżurnego policji – twierdził, że został znarkotyzowany przez towarzyszącą mu kobietę, aby złodzieje mogli łatwiej okraść jego auto z drogim sprzętem stolarskim.
Śledztwo, które ma wyjaśnić, czy policjanci przekroczyli swoje uprawnienia lub je zaniedbali prowadzi obecnie Prokuratura Rejonowa w Augustowie.
Do tematu wrócimy wkrótce.
Komentarze (29) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
gość #2798476 | 5.172.*.* 2 paź 2019 08:35
Krzysiu = Iwonka bądź Iwoncia. Płeć babo zmieniłaś?
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Krzysiu #2798445 | 37.47.*.* 2 paź 2019 07:37
Sami pierdola się po burdelach. A chłopaka oczerniaja
odpowiedz na ten komentarz
Krzysiu z wioski #2798386 | 37.47.*.* 1 paź 2019 23:37
Nie rób drugiemu co Tobie nie miłe
odpowiedz na ten komentarz
Krzysiu #2798385 | 37.47.*.* 1 paź 2019 23:35
Karma Wróci. Co złego uczynili WRÓCI do ich.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Krzysiu #2798378 | 37.47.*.* 1 paź 2019 23:23
Przepraszam z przyczyn technicznych Nie mogę wysłać zdjęcia zgreda
odpowiedz na ten komentarz