Na przestrzeni lat wychowało się tam sześciu olimpijczyków
2018-09-24 08:00:00(ost. akt: 2018-09-24 08:18:43)
WYWIAD\\\ Setki złotych medali, 6 olimpijczyków na 5 igrzyskach, 3 tysiące wychowanków i całe pokolenie sportowców, z których Ełk może być naprawdę dumny. O ćwierćwieczu Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego rozmawiamy z dyrektorem Andrzejem Kocem.
— MOS w tym roku obchodzi 25. jubileusz powstania. Z kolei ełcka sekcja wioślarska to już 55 lat historii.
— Tak, to całe pokolenie. Na przestrzeni tych 25 lat zadziało się u nas bardzo dużo. Cztery sekcje trwają po dziś dzień: wioślarska, żeglarska, lekkoatletyczna i pływacka. Żadna instytucja sportowa w Ełku nie może pochwalić się tak znamienitymi osiągnięciami. Trzeba pamiętać, że ełckie sporty wodne to nie tylko MOS, ale też to, co istniało przed 1993 rokiem, czyli oficjalnym powołaniem ośrodka. Na przestrzeni tych lat wychowało się u nas sześciu olimpijczyków. Naszym pierwszym olimpijczykiem był w 1980 roku Henryk Szczotko. Cztery lata później w Moskwie startował Mirosław Szymanowski, zdobył zresztą srebrny medal. W 2004 i 2008 roku na olimpiadach w Pekinie i Atenach pływał Sebastian Kosiorek. W Atenach był też Mariusz Daniszewski. Natomiast w 2012 roku w Londynie płynęli dwaj nasi wychowankowie: Michał Słoma i Łukasz Siemion. Mamy się czym pochwalić.
— Ćwierć wieku historii MOS-u to jednak chyba przede wszystkim ludzie, którzy tę historię tworzyli.
— Tak, nie można tutaj nie wspomnieć o naszym legendarnym trenerze. Tadeusz Zemel poświęcił trenerce ponad 40 lat. Spod jego wiosła wyszli przyszli olimpijczycy, zdobywcy tytułów mistrzów Polski, Europy, świata. Jego pośrednim sukcesem jest ponad 300 medali, w większości złotych, które zdobyli jego wychowankowie. Nie wiem, czy w Polsce jest ktoś, kto może pochwalić się takimi osiągnięciami. Bardzo cenię też Sebastiana Kosiorka, który nie tylko jest jedynym ełczaninem dwukrotnie występującym na olimpiadzie, ale i doskonałym trenerem i animatorem sportu. Pani sekretarz, która pracuje w MOS-ie pracuje od samego jego początku, to nasz anioł stróż a przy okazji osoba, która umie zdobyć finansowanie tak przecież potrzebne sportowcom. Ale ludzi ważnych dla ełckich sportów wodnych było całe mnóstwo...
— Jednym z nich był Kazimierz Kulik, którego niespodziewana śmierć odbiła się cieniem na sobotnich obchodach.
— To miała być wesoła uroczystość, ale po tym, co się stało podczas mszy przed oficjalną częścią obchodów, nikt nie miał już nastroju na świętowanie. Śmierć pana Kazimierza to tragedia i dramat. Był pierwszym dyrektorem ośrodka, jego wkład w rozwój ełckiego sportu podczas 11 lat kadencji jest nieoceniony. W tym miejscu chciałbym za pośrednictwem prasy podziękować panom zastępcom komendantów ełckiej straży pożarnej i policji — Sławomirowi Litwinko i Jarosławowi Werli. Ich reakcja byłą natychmiastowa i profesjonalna, reanimacja i walka o życie tego człowieka robiła ogromne wrażenie.
— Ośrodek jest w trakcie prawdziwej rewolucji, nie tylko dla zawodników, ale i dla całej kadry.
— Widać już nawet światełko w tunelu. Właśnie powstaje protokół odebrania, jeszcze w tym tygodniu (artykuł pisany we wtorek — red.) będziemy się przeprowadzać do nowego, postawionego właściwie od podstaw obiektu. Możemy się pochwalić czterokrotnie większą niż poprzednio siłownią, szatniami i prysznicami z prawdziwego zdarzenia i przestrzenią, która jest niezbędna, by osiągać coraz to lepsze wyniki. Ale to nie koniec, dzięki pomocy posła Wojciecha Kossakowskiego otrzymamy jeszcze dodatkowe 400 tysięcy złotych z ministerstwa sportu i 100 tysięcy ze strony powiatu ełckiego na wyposażenie, będą też nowe pomosty, łodzie dla sportowców.
— Usłyszałem niedawno, że przez mury MOS-u przewinęło się 3 tysiące sportowców...
— Robi wrażenie, prawda? Dzieciaki przychodzą tutaj z własnej woli i inicjatywy. Często jest tak, że rekrutują swoich własnych kolegów, którzy zaraz łapią bakcyla i sami zaczynają trenować. Ale gdyby nie było ludzi wspierających nas od tylu lat, to to wszystko nie byłoby możliwe. Muszę tutaj wspomnieć o Bogusławie Wisowatym. Jego wsparcie przez te wszystkie lata jest nieocenione. Czy to remonty pomostów czy terenu wokół ośrodka, czy to pomoc w organizacji wydarzenia dla sportowców — zawsze możemy na niego liczyć. To człowiek o wielkim sercu, z dobrymi pomysłami, który zawsze chętnie pomaga. Firm i przedsiębiorców pomagających nam jest naprawdę wiele. Mamy też anonimowych "pomagaczy" — jest u nas taki kajakarz, który nigdy nigdy nie godzi się, bym dziękował mu podczas uroczystości, a który zawsze chętnie pomaga we wszystkim, o co poproszę. On wie, o kogo chodzi i tutaj nie powstrzyma mnie przed podziękowaniami. Dziękuję za wsparcie również ełckiemu oddziałowi Banku Polskiej Spółdzielczości reprezentowanego przez panią dyrektor Iwonę Synowiec-Błaszczyk. Bardzo wszyscy doceniamy wsparcie podczas naszych ostatnich obchodów.
— Jaka jest Pańska filozofia dyrektorowania ośrodkowi?
— Jest dosyć prosta. Nie przeszkadzać trenerom i sportowcom, a wręcz przeciwnie — ułatwiać im pracę, pytać o potrzeby i możliwie szybko je zaspokajać. Poza tym nie ustawać w poszukiwaniu środków na kolejne zakupy sprzętu i modernizowanie bazy, bo bez pieniędzy niestety o sukcesach klubowych można zapomnieć. I być może przede wszystkim tworzyć odpowiednią atmosferę — wsparcia, przyjaźni, otwartych drzwi. Bez więzi, które łączą nas wszystkich — sportowców i trenerów, trenerów i administracji, rodzin sportowców i społeczności MOS-u - nic byśmy nie osiągnęli.
Rozmawiał Kamil Mróz
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Jasio z II c #2588041 | 87.205.*.* 24 wrz 2018 21:19
koc-ur dyrektorem- paranoja i chichot ironiczny losu. Pamiętam Pana nauczyciela Koca z lekcji ZPT w SP nr 2 , jak rzucał "mięsem" i jobami na lekcjach we wczesnych latach 90. A teraz taki elokwent ,kto by pomyślał ?
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz