Przejedzie przez Polskę składakiem dla Ali, Zuzi i Piotra
2016-07-31 22:03:00(ost. akt: 2016-07-31 22:09:27)
Andrzej Kowal ze Szczecinka 5 lipca wyruszył dookoła Polski. Towarzyszy mu Pani Krystyna i wierny towarzysz od wielu lat - rower składak o wdzięcznej nazwie Jubilat. Po drodze rowerzyści zbierają pieniądze dla potrzebujących. W minioną sobotę zawitali do Ełku.
Pan Andrzej Kowalski ma 61 lat, jest emerytowanym maszynistą i wciąż prowadzi bardzo aktywne życie. Biega w maratonach, jeździ w długie trasy rowerem, udziela się charytatywnie. Postanowił połączyć swoje pasje i na początku lipca wyruszył w wyprawę swoim starym składakiem. W wyprawę nie byle jaką, bo przez całą Polskę. A wszystko po to, by pomóc tym, którzy potrzebują tego najbardziej.
— Jadę dla Alicji Popławskiej chorej 21-latki ze Szczecinka, dla Zuzi Pacałaty z porażeniem mózgowym i Piotra Wajdy z Gryfina z stwardnieniem rozsianym – mówi Andrzej Kowalski. — Zbieramy też datki na fundację pomagającą sześciu tysiącom chorych dzieci. Docelowo chcemy zebrać 100 tysięcy złotych. To kropla w morzu potrzeb, ale liczy się każda złotówka. Dlaczego postanowiłem ruszyć w trasę? Bo sport to jedna z rzeczy, która wychodzi mi w życiu dobrze. Drugą jest działalność charytatywna. Nie zawsze klasyczne zbiórki przynoszą efekty, dlatego ja chciałem zrobić coś wyjątkowego. Wziąłem więc swój stary składak, zmodyfikowałem go nieco i ruszyłem w kraj.
Po drodze Andrzej Kowalski odwiedził już setki wsi, miasteczek i wielkich miast. Poznał setki ludzi chętnych do pomocy i tych, którzy ciepło go przyjęli. W minioną sobotę 61-latek zawitał do Ełku, by chwilę odpocząć i dalej ruszyć w trasę.
— Spotkałem mnóstwo zwykłych ludzi, którzy bardzo chętnie dorzucali swoją cegiełkę do naszej akcji. Byłem w Warszawie, gdzie bardzo miło przyjęła nas pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Miejmy nadzieję, że przy wsparciu Polaków, polityków, dziennikarzy uda się zebrać te jakże potrzebne 100 tysięcy — mówi Pan Andrzej. — Co do samej trasy, na pewno nie jest łatwo. Mam w nogach już prawie 2000 kilometrów, przede mną jeszcze drugie tyle. To na pewno męczące, rower też ma swoje lata i czasem muszę się zatrzymać żeby go naprawić. Całe szczęście jedzie ze mną samochód, w którym trzymam wszystkie narzędzia, jedzenie, namiot i tak dalej. Nie jadę szybkim tempem, żeby za bardzo się nie przemęczyć. Towarzyszy mi Pani Krystyna, która mi bardzo pomaga, wspiera, zna się też na masażach, więc nie boję się o dotkliwe skurcze. Nie jestem już młody, ale na pewno się nie poddam — obiecuje Andrzej Kowalski. — Jeśli akcja nie powiedzie się w tym roku, ruszymy znowu w następne wakacje, tym razem z większą ilością sponsorów. Ludzie, dla których jadę potrzebują pomocy, dlatego zachęcam wszystkich do wspierania. Nie tylko ich, ale ogólnie działalności charytatywnej. Tragedia życiowa może przydarzyć się każdemu. Ja wychodzę z założenia, że jeśli mam siłę i możliwości do pomocy, to nie ma powodu dla którego miałbym tego nie zrobić.
Trasa Pana Andrzeja wiedzie ze Szczecinka przez miasta takie jak: Koszalin, Szczecin, Zieloną Górę, Legnicę, Wrocław, Opole, Katowice, Kraków, Siedlce, Warszawę, Białystok, Łomżę czy Ostródę. Liczy około 4,5 tysiąca kilometrów.
Czytaj e-wydanie
![](https://m.wm.pl/gofiles/TREL_01.jpg)
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez![FB](/i/icons/fb.png)