Tęsknicie za tamtymi czasami?

2025-05-26 14:00:16(ost. akt: 2025-05-26 14:04:24)
Kiosk Ruchu Nidzica

Kiosk Ruchu Nidzica

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Ełk obchodzi w tym roku 600-lecie lokacji. Sześć wieków historii, zmian, rozwoju, ale i przemijania. Miasto nieustannie się zmieniało – rosło, rozbudowywało, dostosowywało do nowych czasów i potrzeb mieszkańców. W cieniu wielkich rocznic i ważnych wydarzeń warto też spojrzeć na te mniej spektakularne, ale równie symboliczne zmiany. Na przykład na to, jak przez ostatnie 20–30 lat zmienił się krajobraz handlowy Ełku. Bo czy nie tęsknimy dziś za lokalnymi sklepikami na osiedlu?

Jeszcze nie tak dawno niemal na każdym rogu stał mały spożywczy sklep. Taki, w którym można było kupić wszystko: chleb, mleko, masło, lizaki, zeszyt do szkoły, a czasem nawet rękawiczki czy baterie do pilota. Znaliśmy właściciela z imienia, ekspedientki kojarzyły nas od dziecka, często wiedziały, „co podać, jak zwykle”. Sklep był nie tylko miejscem zakupów – był punktem spotkań sąsiadów, codziennym przystankiem w drodze z pracy lub szkoły, takim małym centrum lokalnego życia.

Nie tylko sklepy, ale i kioski – kolorowe, wypełnione po brzegi drobiazgami, których dziś próżno szukać. To tam kupowało się gumy kulki, papierosy na sztuki, gazety, książeczki i krzyżówki. Kioskarka znała wszystkich i wszystko – kto pierwszy kupił „Bravo”, kto znowu bierze Colę przed szkołą, kto co lubi. Był w tym jakiś urok – bez pośpiechu, bez chłodnych, masowych przestrzeni i automatycznych kas.

Dziś te miejsca zniknęły. Zastąpiły je duże markety, sieciówki, dyskonty, a osiedlowe sklepiki w większości przegrały nierówną walkę z niższymi cenami i potężnym marketingiem. Dla młodego pokolenia lokalny sklep to już niemal historia, coś, o czym można opowiadać z nostalgią.

Zakupy są dziś wygodniejsze, wybór większy, ceny często niższe. Ale zniknęła też pewna bliskość, ciepło, sąsiedzka więź. W markecie jesteśmy anonimowi, w małym sklepie byliśmy „u siebie”. I choć trudno zatrzymać zmiany, warto je zauważać i doceniać to, co było.

600 lat Ełku to nie tylko historia w podręcznikach. To także wspomnienia codziennych miejsc, które znikały po cichu, bez wielkiego rozgłosu, ale z dużym ładunkiem emocji. Może czasem warto przystanąć, wspomnieć smak oranżady w proszku, zapach chleba z osiedlowego sklepu i uśmiech pani Krysi zza lady. Bo choć świat się zmienia, to sentyment pozostaje.

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B