Dziady - żywe echo dawnych wierzeń naszych przodków

2024-11-02 11:09:45(ost. akt: 2024-11-02 12:06:04)
Jerzy Przybył: "Dziady"

Jerzy Przybył: "Dziady"

Autor zdjęcia: Jerzy Przybył

W czasach, gdy zapomniane rytuały powracają jak echo dawnych dni, słowiański obrzęd Dziadów wciąż fascynuje swoją tajemniczą aurą. To starożytne święto, które wywodzi się z przedchrześcijańskich wierzeń, było momentem, kiedy granica między światem żywych a zaświatami niemal się zacierała...
W ten wyjątkowy czas ludzie oddawali cześć duchom przodków, wzywając ich łaskę i wsparcie w życiu doczesnym. Dziady to spotkanie z duchami przeszłości, które miało zadbać o płodność i obfitość, a także pomóc duszom w osiągnięciu spokoju.

Święto Dziadów obchodzono co najmniej dwa razy w roku, a jego szczególne edycje przypadały na wiosnę (1 i 2 maja) oraz jesienią – w nocy z 31 października na 1 listopada. W tym czasie organizowano uczty, podczas których gościły nie tylko żyjące rodziny, ale również ich przodkowie. Duchom serwowano kaszę, jajka, miód, kutię i wódkę – pokarmy symboliczne, niosące dawne, przedchrześcijańskie znaczenia. Miejscem spotkań mogły być zarówno rodzinne domy, jak i cmentarze, gdzie ucztowano bezpośrednio na grobach.

Obok żywienia dusz, w niektórych rejonach zapewniano im też możliwość kąpieli – specjalnie na tę okazję przygotowywano sauny / banie. Takie drobne gesty wyrażały szacunek dla zmarłych i były uznawane za środki pomagające im znaleźć ukojenie w zaświatach.

Szczególną rolę w to święto pełniły kraboszki – słowiańskie maski obrzędowe, które zakładano, by upodobnić się do duchów przodków. Maska miała nie tylko pomóc w nawiązaniu kontaktu ze zmarłymi, ale również odstraszyć mroczne duchy, które tej nocy licznie nawiedzały świat żywych. Kraboszki symbolizowały jedność żywych i umarłych, a ich groźny wygląd podkreślał mistyczny i surowy charakter rytuału, w którym żywi składali hołd tym, którzy odeszli.


W obrzędach Dziadów dużą rolę odgrywali żebracy, którzy funkcjonowali jako żywi łącznicy między światem żywych i zmarłych. Określano ich mianem „dziadów”, a wspólnota ofiarowywała im jadło i datki w przekonaniu, że tylko oni mogą spełnić rolę pośredników z zaświatami.

W święto Dziadów obowiązywały liczne zakazy – wierzono, że niektóre działania mogą zakłócić spokój dusz. Przy stole nie wolno było hałasować ani gwałtownie wstawać, by nie spłoszyć duchów. Z kolei sprzątanie po uczcie musiało poczekać do rana, gdyż pozostawione resztki były dla przybyłych dusz strawą. Rytuał zakładał nawet rezygnację z szycia czy przędzenia, aby nie „uwięzić” duszy, która mogłaby przez to nie wrócić do zaświatów.

Dziady to także czas, gdy na ziemię miały przybywać demony – dusze tych, którzy zmarli gwałtowną lub tragiczną śmiercią, jak topielcy i samobójcy. W niektórych rejonach wierzono, że takie mroczne dusze są szczególnie licznie obecne w tę noc. Na dawnych nekropoliach czyhały na zbłąkanych wędrowców wąpierze, w leśnych ostępach czaił się leszy, a bagna roiły się wówczas od wodników - w tę magiczną noc ożywała cała słowiańska demonologia, niezwykle bogata i tajemnicza.

W Polsce obrzęd ten stał się częścią kulturowej świadomości dzięki Adamowi Mickiewiczowi, który uwiecznił Dziady w swym słynnym dramacie. Współczesną fascynację tym rytuałem rozbudziła również seria gier z uniwersum Wiedźmina - zwłaszcza "Wiedźmin 3" - dzięki czemu Dziady zyskały nową, globalną rozpoznawalność.

Ten słowiański rytuał przetrwał stulecia, niosąc echo dawnych wierzeń i będąc inspiracją dla współczesnej kultury, która wciąż tęskni za mistycyzmem przeszłości.

Maciej Chrościelewski


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5