W Ełku i okolicy nadal śmierdzi, ale jest szansa na przeciąg

2024-07-08 13:50:00(ost. akt: 2024-07-09 12:33:10)

Autor zdjęcia: Freepik

Mieszkańcy Ełku i okolic nadal zmagają się z problemem fetoru nękającego ich nosy i płuca. Ostatnio w sprawę zaangażowała się poseł Wojciechowska, temat wciąż drążą ełccy radni, a zakład najczęściej wskazywany jako emitent smrodu zapowiedział szereg modernizacji.
Przypomnijmy – Prezes Eko-Mazur odpierał zarzuty obwiniające jego zakład za bycie emitentem uciążliwego smrodu, sugerując, że mogą mieć tło polityczne i wskazywał na okolicznych rolników oraz prowadzone przez nich prace jako źródło fetoru. Z kolei ełccy radni miejscy klubu „Łączy nas Ełk” zajęli się wyjaśnianiem tego, ile śmieci trafiło do Siedlisk spoza terenu Związku Międzygminnego. Okazało się, że od 1 stycznia 2020 r. do 19 marca 2024 r. przyjechało tutaj ponad 45 mln kg odpadów z aż 18 powiatów (z województw: mazowieckiego, warm-maz. i podlaskiego) – tyle ile wytwarzają ełczanie w ok. 3 lata. To odpady poremontowe, z instalacji sanitarnych oraz komunalne. Obecnie radny analizuje kolejne dokumenty, w tym kontrole WIOŚ w Eko-Mazurach, z których jedna jest „przychylna”, a druga „nieprzychylna” zakładowi. Zapowiada także dalsze działania w tej spawie.

Władze Ełku, do których mieszkańcy mieli pretensje za zbyt późne zabranie się do wyjaśniania przyczyn smrodu, tłumaczyły, że cały czas podejmowały możliwe kompetencjami działania, na czele z informowaniem przeróżnych służb, od policji po WIOŚ. Ełcki ratusz przypominał też, że Eko-Mazury nie są spółką miejską, a powołaną przez ZM „Gospodarka Komunalna”. Prezydent Andrukiewicz apelował do wszystkich zainteresowanych stron o podjęcie wspólnych działań zmierzających do wyjaśnienia problemu.

Fatalna sytuacja, bezsilność władz, a zwłaszcza obawy o zdrowie, skłoniły społeczność do działania. W tym celu na portalu zrzutka.pl jedna z mieszkanek, Marta Dąbrowska, założyła zbiórkę na detektor gazowy. W ciągu ok. 2 tygodni udało się zebrać całą zaplanowaną kwotę (7 tys. zł), ale że zbiórka potrwa jeszcze niemal pełen miesiąc (30 dni od 1 VII), organizatorka liczy na małą górkę, która zostanie przekazana na cele charytatywne. Sam detektor zostanie przekazany którejś OSP z terenu gminy Ełk, ale dopiero gdy zrobią z niego użytek męczący się z odorem mieszkańcy. Ci proszą teraz darczyńców i innych o czas potrzebny do dokonania odpowiednich pomiarów zakupionym detektorem.

Być może w ustaleniu winnych i przyśpieszeniu rozwiązania przykrego problemu pomoże autorska "mapa smrodu" stworzona przez Małgorzatę Skierczyńską. Ełczanka namawia mieszkańców, aby z niej korzystali - wystarczy określić dany punkt, podać datę oraz godzinę, a na koniec określić natężenie smrodu zgodnie z 4-poziomową skalą.

W sprawie fetoru interweniowała również poseł Anna Wojciechowska. Ełczanka poruszyła temat na posiedzeniu Sejmu (27 VI), przedstawiając problem, z jakim zmagają się mieszkańcy Ełku i okolic. Parlamentarzystka zwróciła się z apelem do rządowych ministrów (Klimatu i Środowiska; Rolnictwa i Rozwoju Wsi) o przyśpieszenie prac nad projektem tzw. ustawy odorowej, zwracając uwagę, że z podobnym problemem borykają się również inne miasta w kraju.

Nie czekajmy aż wydarzą się tragedie. Długotrwałe narażenie (na opary fetoru – przyp. red.) może doprowadzić rzeczywiście do uszczerbku zdrowia. Mieszkańcy Ełku wołają o pomoc — mówiła Wojciechowska z mównicy sejmowej.

We wtorek 2 VII przykry problem był poruszany na briefingu zorganizowanym w ełckim ratuszu. Artur Urbański, zastępca prezydenta Andrukiewicza, przedstawił działania jakie podjęły Eko-Mazury w celu zmniejszenie emisji odorowych.

W zakładzie pojawiła się mobilna zamgławiarka blokująca zapachy i oczyszczająca powietrze, na 16 studniach odgazowujących kwatery odpadowej wymieniono filtry, dokonano przeglądu i przeczyszczenia instalacji odciekowej owej kwatery, a na wspomnianych studniach zainstalowano ekrany adsorpcyjne.

Eko-Mazury zapowiedziały także realizację szeregu inicjatyw i działań, w tym: wykonanie stałej bariery antyodorowej (umowę już podpisano, bariera ma się pojawić w zakładzie do 30 VIII tego roku), montaż biernych systemów odgazowujących (na 6 studniach). Obecnie zakład z Siedlisk jest w trakcie prowadzenia rekultywacji nieużywanej części kwatery odpadów balastowych oraz wymiany wkładu filtra pochłaniającego i odświeżającego powietrze z hali kompostowni. Zakład nawiązał też współpracę z ekspertem w dziedzinie gospodarki odpadami, wpływu inwestycji na środowisko, rekultywacji środowiska i biologicznej eksploatacji składowisk.

Na wtorkowym briefingu Artur Urbański odniósł się także do alarmu jaki wszczęli mieszkańcy południowych części Ełku i okolic, w związku w wycinką lasu, który rośnie obok zakładu Energoutil i tym samym zabezpiecza os. Baranki przed emitowanymi z niego zapachami (zakład zajmuje się utylizacją padłych zwierząt). Z apelem do władz o reakcję wystąpił ostatnio Kamil Michał Wysocki z ełckich struktur Konfederacji. Ełcki ratusz skontaktował się z Nadleśnictwem Ełk i – jak zapewnia wiceprezydent Urbański – otrzymał od leśników zapewnienie, że zaplanowane wyręby zostaną wstrzymane i nie będą w przyszłości prowadzone. Co istotne, zakład zwany powszechnie bakutilem dawał się swego czasu regularnie odczuwać mieszkańcom pobliskiego os. Baranki.

Głos w sprawie zabrał również wójt gminy Ełk. Tomasz Osewski przypomniał na antenie ełckiego Radia 5, że niedawna kontrola WIOŚ u rolnika obwinianego o rozsiewanie smrodu wykazała, że jego działalność w żadnym wypadku nie jest źródłem fal fetoru przetaczających się przez okolice. Samorządowiec zaapelował o rozwagę w szafowaniu tezami kto jest odpowiedzialny za przykry problem, ale jednocześnie przypomniał, że mieszkańcy Siedlisk "od zawsze" byli przeciwni temu, aby powstało pod ich nosami wysypisko (z obawy o smród właśnie). Przeciwni mu byli także poprzednicy na urzędzie wójta Osewskiego. Co ciekawe, on sam zwrócił uwagę na pewną kwestię natury geograficzno-przyrodniczej.

Jak uczyłem się w Ełku, na lekcjach geografii dr Jan Olejnik - zasłużony dla Ełku obywatel - mówił: nie można posadowić wysypiska tu gdzie ono jest bo będzie w zagłębieniu tzw. niecki ni(e)dziańskiej, czyli formy polodowcowej (Niecka Nidziańska - jeżeli o to wójtowi chodziło - istnieje, ale to tereny Wyżyny Małopolskiej - przy red.) , co spowoduje, że nawet jak kiedyś jezioro się oczyści, to po oczyszczeniu - i tak związku z tym, że nie ma możliwości przesiąknięcia w drugą stronę - to jeśli powstanie wysypisko to i tak z powrotem wszystkie złe rzeczy z tego wysypiska trafią później do jeziora. Ale nikt nie słuchał, wysypisko zostało stworzone. I tak jest od lat - śmierdzi — mówił Tomasz Osewski w piątek 5 VII.

Podczas gdy większość rozżalonych oparami smrodu mieszkańców nadal widzi winnego w zakładzie, a ten chwilę temu zapowiedział szereg modernizacji, w przestrzeni internetowej niektórzy wymieniają też Energoutil (coraz częściej na smród żalą się znów mieszkańcy os. Baranki) jako możliwego emitenta. Są i tacy, którzy pamiętają zapachy wydobywające się swego czasu z przepompowni ścieków na ełckiej promenadzie przy ul. Pułaskiego i obecne "aromaty" krążące po Ełku identyfikują właśnie jako zapach szamba, stąd doradzają zajrzeć w ełckie studzienki kanalizacyjne.

Wrócimy do tematu.

Maciej Chrościelewski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5