„Mazury dla Mazurów” – trudna historia Masurenbundu
2024-03-12 10:00:00(ost. akt: 2024-03-12 11:57:00)
Ciekawy temat, interesujący gość i merytoryczna dyskusja – tak można podsumować wieczornicę Mazurskiego Uniwersytetu Ludowego, jaka odbyła się w Ełku i której tematem był Masurenbund, najstarszy związek Mazurów. Jak wygląda ten zryw z perspektywy 100 lat?
Wieczornice w Mazurskim Uniwersytecie Ludowym zawsze są emocjonujące. Wokół tematu przewodniego pojawia się mnóstwo wątków pobocznych, które często sprowadzają się do pytania „Jak mądrze i ciekawie mówić o tutejszym dziedzictwie?”. Nie inaczej było i tym razem. W sobotę 27 II zgromadzeni w Hali im. Leszka Błażyńskiego goście, wraz z Piotrem Szatkowskim cofnęli się równo o wiek – do 1924 roku, kiedy to zawiązał się Związek Mazurów (Masurenbund) z siedzibą w Ełku. Historia organizacji była punktem wyjścia do rozmów o nastrojach, które panowały w mieście przed stu laty. Spotkanie poprowadził Hubert Górski z FWNiB.
Zalążki Masurenbundu tworzył młody Mazur Gustaw Sawitzki, a jego przewodniczącym został kupiec Adolf Szymańczyk. Postulaty związku były szumne: zastąpienie urzędników niemieckich na Mazurach Mazurami, oddanie parcel rządowych i kredytów na Mazurach przede wszystkim Mazurom, wrócenie Mazurom starych praw i przywilejów, a nawet wprowadzenie ich języka ojczystego do szkół i bezwzględnego udzielania nauki religii i śpiewu po mazursku. Słowem – organizacja nawoływała do umacniania mazurskiej tożsamości, zakorzenionej między innymi w języku. Jej członkowie nie byli pierwszymi, którym te idee były bliskie.
— Jeśli chodzi o sam zamysł, to jakieś pierwociny tego poczucia mazurskości można znajdować gdzieś już w połowie XIX wieku. Martin Gerss (…) wydawał gazetę po polsku z licznymi wtrętami z mazurskiego. Bywał za to krytykowany, ale w listach do kolegów po fachu z Wielkopolski pisał, że przecież te mazurskie słowa są tak samo dobre, jak każde inne. Myślę, że to taki pierwszy ślad historyczny, kiedy ktoś bronił gadki mazurskiej, kiedy była ona używana w innym kontekście niż domowym, codziennym. Właśnie od Gerssa ja bym się powoli doszukiwał jakiegoś początku takiej świadomości, że Mazur to jest osoba, która znajduje się tożsamościowo gdzieś pomiędzy niemieckością a polskością i ma też swoje własne cechy charakterystyczne — mówił gość wieczornicy Mazurskiego Uniwersytetu Ludowego dr Piotr Szatkowski.
Związków Mazurów było kilka. Funkcjonowały w różnych okresach. Masurenbund, o którym mówiono w Ełku w ostatnią sobotę lutego, był drugą taką formacją z kolei. Przekaz kierował głównie do osób, które były niezadowolone z wyników plebiscytu z 1920 roku, pogłębiającego się kryzysu gospodarczego i upośledzenia statusu Mazurów w stosunku do narodu niemieckiego. Z dzisiejszego punktu widzenia ich hasła można nazwać separatystycznymi, bo slogan organizacji brzmiał „Mazury dla Mazurów”.
Debatując o nastrojach na Mazurach w latach 20. XX wieku, uczestnicy wieczornicy przenosili się powoli do czasów współczesnych. Na sali rozgorzała dyskusja o regionalnej tożsamości i tym, co oznacza ona dla dzisiejszych mieszkanek i mieszkańców Mazur.
Debatując o nastrojach na Mazurach w latach 20. XX wieku, uczestnicy wieczornicy przenosili się powoli do czasów współczesnych. Na sali rozgorzała dyskusja o regionalnej tożsamości i tym, co oznacza ona dla dzisiejszych mieszkanek i mieszkańców Mazur.
Ełczanie zaprezentowali różne punkty widzenia, ale wspólnym elementem każdej wypowiedzi była jedna konkluzja: podstawą budowania tożsamości jest edukowanie o historii regionu. To misja, która niezmiennie towarzyszy działaniom Mazurskiego Uniwersytetu Ludowego w Ełku.
Wieczornica "Po prostu Mazurzy? Spojrzenie na historię ełckiego stowarzyszenia Masurenbund z perspektywy 100 lat" miała miejsce w Hali im. Leszka Błażyńskiego w Ełku i zgromadziła około 30 osób zafascynowanych tematem mazurskości.
mat. M. Półtoraczyk; opr. mac.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez