To koniec pewnej epoki
2021-03-27 16:00:00(ost. akt: 2021-03-24 14:33:48)
Ciastkarnia „Ptyś” to miejsce wręcz legendarne w Działdowie. W aktualnej formie działa od 20 lat. Wcześniej, od lat 70-tych „Ptyś” funkcjonował pod auspicjami działdowskiego PSS Społem i już wtedy kierował nim Czesław Libert. Czas szybko płynie i we wrześniu 2021 roku będzie obchodzić 50 lat pracy w swoim zawodzie. Niestety, z powodu ciężkich, pandemicznych czasów pan Czesław zmuszony jest zamknąć powszechnie lubianą ciastkarnię i przejść na emeryturę.
Mieszkańcy Działdowa zapytani o to miejsce praktycznie jednym głosem mówią, że ciastkarnia jest najlepszą w mieście, a nawet w powiecie. Oprócz przepysznych pączków i ciast „Ptyś” może pochwalić się bardzo miłą i pomocną obsługą.
Mimo, że w Działdowie to niejedyne miejsce z wypiekami, to działdowianom będzie go brakować, a niektórzy dziwią się, że nikt nie chce kontynuować tradycji tego miejsca i prowadzić tutaj działalności.
Mimo, że w Działdowie to niejedyne miejsce z wypiekami, to działdowianom będzie go brakować, a niektórzy dziwią się, że nikt nie chce kontynuować tradycji tego miejsca i prowadzić tutaj działalności.
Jedna z pracownic ,,Ptysia", związana z ciastkarnią od 2010 roku, uważa, że panuje tu wyjątkowa, miła atmosfera, a sam szef jest zawsze wesoły i uśmiechnięty.
— Wszystko mamy smaczne, ale najlepsze są pączki. Ciastkarnia jest w tym miejscu od bardzo dawna, jeszcze od czasów PSS-ów. Klienci też chwalą sobie wyroby. Jest w nich mniej chemii, nie są tak sztuczne, jak gdzieś indziej. Pączki to chyba mamy najlepsze w powiecie — mówi.
— Wszystko mamy smaczne, ale najlepsze są pączki. Ciastkarnia jest w tym miejscu od bardzo dawna, jeszcze od czasów PSS-ów. Klienci też chwalą sobie wyroby. Jest w nich mniej chemii, nie są tak sztuczne, jak gdzieś indziej. Pączki to chyba mamy najlepsze w powiecie — mówi.
Czesław Libert w zawodzie cukiernika pracuje od 1971 roku, a „Ptysia” na własny rachunek prowadzi od 20 lat. — Gdy PSS-y się rozpadły przejąłem ciastkarnię i prowadzę ją do dzisiaj. Dałem pracę wielu ludziom i zawsze jako pracodawca wywiązywałem się ze wszystkich swoich obowiązków. Niestety, kończyć biznes przyszło mi w trudnym, pandemicznym czasie, a nie tak to sobie wyobrażałem — mówi. Pan Czesław zdecydował się przejść w tym roku na zasłużoną emeryturę.
— Miałbym jeszcze zapał do pracy, ale na moją decyzję o zakończeniu działalności składa się, niestety ten czas pandemii. Brak pomocy od państwa dla przedsiębiorców nie pozwala mi na kontynuowanie biznesu. Liczyłem, że może ZUS obniży składki i będę mógł pracować jeszcze rok, dwa. Niestety nikt nie kwapi się do pomocy, a wynajmujący nie obniżają czynszów. Zdecydowałem o zamknięciu działalności i wcale nie robię tego z lekkim sercem. Coraz trudniej jest obecnie zarabiać w branży cukierniczej. Obostrzenia wprowadzane przez rząd wymuszają na mnie zamykanie sklepów, a szkoły, które stanowią dla mnie ważnego odbiorcę, nie funkcjonują. Raz po raz nakładane ograniczenia na mój biznes mogłyby już za chwilę spowodować niewypłacalność, a do tego dopuścić nie mogę i nie chcę — mówi Czesław Libert.
— Miałbym jeszcze zapał do pracy, ale na moją decyzję o zakończeniu działalności składa się, niestety ten czas pandemii. Brak pomocy od państwa dla przedsiębiorców nie pozwala mi na kontynuowanie biznesu. Liczyłem, że może ZUS obniży składki i będę mógł pracować jeszcze rok, dwa. Niestety nikt nie kwapi się do pomocy, a wynajmujący nie obniżają czynszów. Zdecydowałem o zamknięciu działalności i wcale nie robię tego z lekkim sercem. Coraz trudniej jest obecnie zarabiać w branży cukierniczej. Obostrzenia wprowadzane przez rząd wymuszają na mnie zamykanie sklepów, a szkoły, które stanowią dla mnie ważnego odbiorcę, nie funkcjonują. Raz po raz nakładane ograniczenia na mój biznes mogłyby już za chwilę spowodować niewypłacalność, a do tego dopuścić nie mogę i nie chcę — mówi Czesław Libert.
Mimo że obecnie prowadzenie cukierni jest bardzo trudne to pan Czesław ma też wiele dobrych wspomnień związanych z cukiernią, którą prowadzi. Bardzo mocno w pamięci utkwiło mu jak po likwidacji PSS Społem zaczynał pracę na własny rachunek. Wspomina jak trzeba było skompletować nową kadrę, usprawnić cukiernię, która wychodziła wówczas ze skostniałego systemu poprzedniej epoki.
— Musiałem sprostać wielu wymaganiom nakładanym na cukiernictwo, począwszy od wysokich wymagań sanepidu, skończywszy na normach ochrony środowiska i wytycznych Państwowej Inspekcji Pracy. Pan Czesław jednak z uśmiechem na twarzy opowiada nawet jak ze szwagrem spawał skrzynię ładunkową do Tarpana rocznik 1980 – pierwszego samochodu dostawczego w swojej firmie.
— Musiałem sprostać wielu wymaganiom nakładanym na cukiernictwo, począwszy od wysokich wymagań sanepidu, skończywszy na normach ochrony środowiska i wytycznych Państwowej Inspekcji Pracy. Pan Czesław jednak z uśmiechem na twarzy opowiada nawet jak ze szwagrem spawał skrzynię ładunkową do Tarpana rocznik 1980 – pierwszego samochodu dostawczego w swojej firmie.
— Odczuwam dużą satysfakcję, że zapewniałem miejsca pracy, a niektórzy pracownicy są ze mną od początku mojej działalności. Na przestrzeni lat zdobyłem duże uznanie u klientów, dzięki którym ta ciastkarnia nieprzerwanie trwała.
Zapytany o sekret swoich wyrobów mówi: — Niektóre receptury mają 50 lat, a nawet więcej. Są autorstwa osób, które jeszcze mnie uczyły zawodu. Takie podstawy – jak mieszać, dozować, wykańczać, dekorować są zapisane w starych, już dzisiaj pożółkłych księgach cukierniczych. Stanowią wartość historyczną i sekret moich wyrobów. No i trochę zdolności się miało manualnych to i torty dekorowane były przeze mnie przez te wszystkie lata. Od kilku lat mam już sporą pomoc w tej dekoracji, a do zawodu cukiernika przyuczyłem kilkadziesiąt osób — zaznacza pan Czesław.

Na emeryturze Czesław Libert ma zamiar zająć się pszczelarstwem. Od 2 lat prowadzi własną pasiekę i posiada już 12 rodzin pszczelich, które zamieszkują 12 uli.
— Ponadto rozpocząłem kształcenie na kierunku "Organizacja i nadzorowanie produkcji rolniczej i pszczelarskiej" w Rucianem-Nidzie. Nie przypuszczałem, że to taka rozległa i wciągająca dziedzina. Ale wracając jeszcze do tematu cukiernictwa, to ciągle wierzę w ten ginący zawód i wiem, że powraca moda na umiejętności rzemieślnicze, które wspieram jako sekretarz Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców w Działdowie.
Zapytany o sekret swoich wyrobów mówi: — Niektóre receptury mają 50 lat, a nawet więcej. Są autorstwa osób, które jeszcze mnie uczyły zawodu. Takie podstawy – jak mieszać, dozować, wykańczać, dekorować są zapisane w starych, już dzisiaj pożółkłych księgach cukierniczych. Stanowią wartość historyczną i sekret moich wyrobów. No i trochę zdolności się miało manualnych to i torty dekorowane były przeze mnie przez te wszystkie lata. Od kilku lat mam już sporą pomoc w tej dekoracji, a do zawodu cukiernika przyuczyłem kilkadziesiąt osób — zaznacza pan Czesław.

Na emeryturze Czesław Libert ma zamiar zająć się pszczelarstwem. Od 2 lat prowadzi własną pasiekę i posiada już 12 rodzin pszczelich, które zamieszkują 12 uli.
— Ponadto rozpocząłem kształcenie na kierunku "Organizacja i nadzorowanie produkcji rolniczej i pszczelarskiej" w Rucianem-Nidzie. Nie przypuszczałem, że to taka rozległa i wciągająca dziedzina. Ale wracając jeszcze do tematu cukiernictwa, to ciągle wierzę w ten ginący zawód i wiem, że powraca moda na umiejętności rzemieślnicze, które wspieram jako sekretarz Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców w Działdowie.
Jakub Jankowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez