Ministerstwo chce wyższych kar za śmieci w lesie

2020-08-22 12:00:00(ost. akt: 2020-08-19 10:23:07)

Autor zdjęcia: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie/ Adam Gełdon/ screen

Ilość śmieci odnajdywanych w lasach nie przestaje szokować. Bo czy można przejść obojętnie obok informacji o tym, że w czasie sprzątania polskich lasów znaleziono tony odpadów? Michał Woś, minister środowiska wypowiada wojnę leśnym śmieciarzom.
Ministerstwo Środowiska chce, we współpracy z Lasami Państwowymi, działać przeciwko śmieceniu w lasach. Narzędziem do walki ma być straszak w postaci wyższych kar. W projekcie ustawy, nad którą pracuje resort, pojawił się zapis, na mocy którego grzywna pieniężna miałaby być podniesiona z obecnych 500 zł do 5 tysięcy złotych. Dodatkowo sąd będzie mógł nałożyć karę sprzątania lasu.

Porządkowi w lesie przysłużyć ma się także pojawienie się nowych fotopułapek. Jak poinformował Michał Woś, obecnie działa 2 tys. takich pułapek. Jeszcze w tym roku ich liczba ma wzrosnąć do 5 tys. Koszt tego przedsięwzięcia jest niemały, bo ma wynieść milion złotych. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że Lasy Państwowe płacą co roku około 20 mln zł za sprzątanie śmieci, które są nielegalnie porzucane na obszarach leśnych, to kwota, którą resort chce przeznaczyć na prewencję, przestaje chyba robić aż takie wrażenie. W kolejnym roku na śmiecących „oko” ma mieć kolejne pięć tysięcy fotopułapek. Leśników wspomagać będą także drony.

Wystarczy jeden z ostatnich przykładów, by pokazać skalę problemu dotyczącą śmieci w lesie. Leśnicy z Nadleśnictwa Spychowo we współpracy z OSP Spychowo i wolontariuszami wywieźli z lasu dwie przyczepy ciągnikowe śmieci gabarytowych i zmieszanych, kilkadziesiąt worków z sortowanymi i ponad dwie tony eternitu — poinformowali na swojej stronie internetowej przedstawiciele Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie.

Szokującego odkrycia dokonał także tydzień temu pracownik Nadleśnictwa Nidzica. Między Napiwodą a Koniuszynem znaleziono bowiem 15 zbiorników o pojemności 1000 litrów. Zawierały one nieznaną substancję.
— Po przyjeździe na miejsce, rozpoznaliśmy teren, zabezpieczyliśmy go i wyznaczyliśmy strefę niebezpieczną. Trzynaście z piętnastu zbiorników było uszkodzonych, w znacznym stopniu zdeformowanych. Wewnątrz znajdowały się niezidentyfikowane substancje: czarna żywiczna i biała, a także odpady budowlane, tj. puszki po farbach, deski, szmaty. Nie posiadamy sprzętu do szczegółowej identyfikacji tego typu substancji, dlatego na miejsce przybyła Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego z Olsztyna — mówił nam wówczas st. kpt. Dariusz Jankowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Nidzicy.

Po wstępnych badaniach okazało się, że substancja ma odczyn neutralny, a co za tym idzie, nie stwarza zagrożenia chemiczno-ekologicznego. Była to prawdopodobnie mieszkanka olejów ropopochodnych.

O podobnie bulwersującym znalezisku zostali poinformowani w połowie lipca olsztyńscy policjanci. Zaalarmowani funkcjonariusze znaleźli na terenie gminy Purda kilkaset zużytych opon oraz zbiorniki po paliwie. Śmieci znajdowały się na terenach leśnych i gruntach rolnych. Do sprawy zatrzymano dwóch mężczyzn. Jeśli potwierdzi się, że to oni wyrzucali odpady w nielegalnych miejscach, mogą trafić do więzienia nawet na pięć lat.

dbp

Obrazek w tresci

Autor: Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Olsztynie/ Adam Gełdon/ screen


NADLEŚNICTWO DWUKOŁY

Obrazek w tresci

Jaromir Skrzypecki
Nadleśniczy Nadleśnictwa Dwukoły:

Problem śmieci jest wiecznie żywy. W ostatnich latach w mediach propagowany jest tzw. zdrowy styl życia. Z tym pojęciem wiąże się zarówno zdrowe odżywianie, jak i aktywność fizyczna, szczególnie na świeżym powietrzu. Taką tendencję zauważamy również w lasach. Wypoczynek na „łonie natury” jest kierunkiem coraz częściej wybieranym przez rodaków. Ludzie w lasach nie tylko zbierają grzyby i jagody, ale coraz częściej spacerują, biegają, jeżdżą na rowerach, obserwują przyrodę. Wiedzą, że pobyt w lesie i wdychanie unoszących się w powietrzu olejków eterycznych pozytywnie oddziałuje na zdrowie i psychikę człowieka, wpływa na poprawę kondycji fizycznej. Niestety, obserwujemy również negatywną stronę tej aktywności, czyli pozostawiane w lesie śmieci. Ich ilość nie maleje. Co roku z lasów w Nadleśnictwie Dwukoły zbieramy i wywozimy kilkaset m3 śmieci. Nie chcę być źle zrozumiany i nie oskarżam wszystkich odwiedzających lasy o śmiecenie. Wiele osób wie, że ich zachowanie może mieć wpływ na środowisko. Nie przejdzie im przez myśl, aby śmieci, czyli najczęściej opakowania po produktach spożywczych zabieranych ze sobą, tak po prostu pozostawić w lesie. Ostatnio słyszymy o propozycji podniesienia kar za zaśmiecanie lasów z 500 zł do 5000 zł. Trudno przewidzieć jaki będzie efekt tak rygorystycznych kar. To pokaże praktyka. Są na pewno sytuacje, gdy tak wysokie kary byłyby uzasadnione. Mógłbym podać wiele przykładów, gdy do lasu wywożone były pełne przyczepy odpadów budowlanych, zużytych opon, worków ze śmieciami, padłych zwierząt. Zadajemy sobie wówczas pytanie, jak to jest możliwe? A przez głowę przebiega myśl, że kara 500 zł jest zbyt niska. Tak więc, uważam że kara w sytuacji, gdy zawodzi edukacja i nie ma innego sposobu dotarcia do potencjalnego sprawcy, powinna odstraszać. Z kolei kara sprzątania lasu, którą mógłby nałożyć sąd może w końcu będzie skuteczną formą edukacji.

NADLEŚNICTWO LIDZBARK

Dariusz Szczawiński
Nadleśniczy Nadleśnictwa Lidzbark:

Problem zaśmiecania dotyczy nas, ludzi, chyba od zawsze. Archeolodzy mówią nawet, że gdyby nie ta cecha, to nie mieliby czego szukać. Dlatego najwięcej artefaktów znajdują za murami, ogrodzeniami, w wyschniętych fosach itp.
Tak było kiedyś. Dziś jednak zarówno miejsce, skala, jak i rodzaj śmiecenia są zupełnie inne. Mamy różne tworzywa sztuczne, chemikalia, lekarstwa, środki higieniczne, sprzęt RTV, opony, odpady z produkcji rolnej, itd. To wszystko znajdujemy także w lesie. A przecież nie trzeba jak w średniowieczu wyrzucać za obejście. Działa system zbiórki odpadów. Pomimo tego, że wszyscy deklarujemy umiłowanie rodzimej przyrody, chcemy ją chronić, wymyślamy coraz to nowsze projekty, to i tak część naszego społeczeństwa z upodobaniem tę przyrodę niszczy. Zaśmiecanie lasów, rzek, jezior, ale też i parków, skwerów to po prostu niszczenie swojego otoczenia, niszczenie przyrody.

Trzeba pamiętać, że śmieci nie są tylko problemem estetyki. Śmieci stanowią też realne zagrożenie. Proszę zauważyć, że w zasadzie każda wyrzucona puszka, butelka, z czasem staje się istnym cmentarzyskiem. W środku giną dziesiątki, a czasem setki owadów. Zwabione zapachem pozostałości, resztek napoju czy pożywienia, nie mogąc się wydostać pozostają w tej pułapce do śmierci. Tworzywa sztuczne mogą być toksyczne, w szczególności pod wpływem promieni słonecznych, na skutek reakcji chemicznych może dochodzić do wydzielania trucizn, m.in. kancerogennych dioksyn. W lesie można znaleźć odpady budowlane, na granicy las-woda wciąż przybywa śmieci pozostawianych przez część wędkarzy. Mam wrażenie, że czymś zwyczajnym stało się wyrzucanie śmieci przez okna samochodów. Źle zabezpieczone ładunki to z kolei źródło styropianu, folii, które swobodnie „wędrują w głąb lasu”, rozpoczynając swoją „przygodę” od przydrożnych rowów. Śmieci stanowią wreszcie zagrożenie pożarowe. Oczywiście nie wszyscy śmiecą. Jestem przekonany, że większość społeczeństwa nie toleruje tego procederu. Wiele osób, organizacji, spontanicznie lub w sposób zorganizowany zbiera nieswoje przecież śmieci. Taka postawa zawsze zasługuje na uznanie. Ale nie o to chodzi, aby jedni śmiecili, a inni za nich czy po nich sprzątali.

Jak wygląda ten problem w lasach Nadleśnictwa Lidzbark? Pomimo, że oczywiście nie śmiecimy i mimo faktu, że parę lat temu wprowadzono w Polsce sprawnie działający system regularnej selektywnej zbiórki odpadów, nadal zbieramy cudze śmieci. Corocznie około 500 m3. Dla pobudzenia wyobraźni, jest to prawie 7 załadowanych do pełna naczep, popularnie zwanych TIR-ami. Kosztuje to nas około 50 tysięcy złotych rocznie. W ostatnim dziesięcioleciu zebraliśmy ponad 5000m3 śmieci i kosztowało to nas pół miliona złotych. Te koszty nie uwzględniają pracy straży leśnej i pozostałych pracowników, którzy monitorują lasy pod kątem ich zanieczyszczania. Gdybyśmy je doliczyli, to podane wartości trzeba by pomnożyć. Od ponad ćwierć wieku Lasy Państwowe prowadzą szeroko pojętą edukację leśną, ekologiczną, skierowaną przede wszystkim do dzieci i młodzieży. W Nadleśnictwie Lidzbark docieramy w ten sposób do kilkunastu tysięcy osób rocznie, nie licząc odwiedzających naszą stronę internetową czy portal społecznościowy. Pomimo tego, że problem zaśmiecania jest permanentnie poruszany, na miejsce sprzątniętych, wciąż i wciąż pojawiają się nowe śmieci. Dosłownie jak „grzyby po deszczu”. Dlatego też byliśmy zmuszeni wprowadzić monitoring wizyjny w naszych lasach.
Czy podwyższanie kar zmniejszy ten problem? Tego nie wiem. Może zadziała odstraszająco? Czas pokaże. Nam finansowo nie pomoże, bo pieniądze z mandatów nie trafiają do nadleśnictwa. Smutne jest to, że w ogóle trzeba posuwać się do takich środków. My skupiamy się na otwieraniu, udostępnianiu lasów, edukowaniu. Oczywiście, karanie winnych też jest nam przypisane. Ochrona lasów należy do naszych obowiązków. Karanie jest czasami konieczne, choć nieprzyjemne dla obu stron. Wychodzimy zawsze z założenia, że karanie to ostateczność, jednak w przypadku śmieciarzy, z uwagi na skalę problemu i jego szkodliwość, służby leśne są surowe. Takie też są oczekiwania społeczeństwa. Niestety, jak wspomniałem wcześniej są ludzie, do których inaczej nie można trafić. Mam nadzieję, trochę wbrew otaczającej rzeczywistości, że takich osób będzie coraz mniej, że świadomość społeczna zła, jakim są śmieci w środowisku przyrodniczym, będzie coraz większa i śmiecenie nie będzie akceptowane. Mam też takie marzenie: oto idę przez las… i nie widzę śmieci, nie ma ich. Życzę Państwu spełnienia mojego i na pewno wielu z nas marzenia. Tym, którzy nam pomagają, serdecznie, serdecznie dziękuję.

Obrazek w tresci

Autor: Jacek Majocha
Śmieci, które leśnicy z Leśnictwa Filice zebrali z terenu leśnego po słonecznym weekendzie. Niestety, wciąż tak kończą się weekendy spędzane na łonie natury...

Obrazek w tresci

Autor: Krzysztof Niewidziała
Ktoś wyrzucił 150 opon do lasu



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5