100-lecie powrotu Polski na Mazury. Jak w Działdowie powitano niepodległość

2020-01-11 10:00:00(ost. akt: 2020-01-10 14:04:13)

Autor zdjęcia: Jan Borodziuk

HISTORIA || Droga przyłączenia do odrodzonej Polski regionu Warmii i Mazur rozpoczęła się po I Wojnie Światowej. Dokładnie 100 lat temu, 17 stycznia 1920 roku administracja polska przejęła władzę w Działdowie i okolicy.
Rzeka Szkotówka stała się granicą Polski i Niemiec i podzieliła wcześniejszy powiat nidzicki na dwa różne państwa. Po ogłoszeniu przez Polskę niepodległości w dniach 3-5 grudnia 1918 roku w Poznaniu odbył się Sejm Dzielnicowy. Wybór delegatów miał miejsce w Koszelewach 25 listopada z inicjatywy Leona Wojnowskiego jako pierwsze posiedzenie Rady Ludowej.

Trzeba podkreślić, że rejon Działdowski reprezentowany był przez Jana Małeckiego z Browiny, ks. Gustawa Działowskiego z Turowa oraz Stanisława Kapsę z Ulnowa. Teren okolic Turowa, Browiny, Gardyn był rozważany do włączenia w obszar Działdowszczyzny przyznany Polsce i dlatego obecność delegatów z tej okolicy nie była przypadkowa, co również pokazały wyniki późniejszego plebiscytu. W Paryżu 12 marca 1919 roku Jules Combon przewodniczył Komisji do Spraw Polskich, która przedstawiła projekt przebiegu zachodnich i północnych granic Polski obejmujących w naszym regionie Działdowo ze względu na przebieg przez to miasto linii kolejowej.

Ze strony niemieckiej robiono wszystko, by Polacy nie otrzymali tego miasta, między innymi proponując budowę na własny koszt linii kolejowej z Warszawy w okolice Gdańska, przebiegającej poza obszarem Prus Wschodnich. Wiadomo było, że nie wszyscy Niemcy są nacjonalistami, przeciwnie socjaldemokraci, a także niezależni socjaliści odnosili się do Polski oraz Polaków życzliwie i pragnęli współpracy.

30 lipca odbyła się w Myślętach u Tadeusza Bogdańskiego konferencja, na którą stawili się: ks. Działowski z Turowa, ks. Stock z Białut, Leon Wojnowski oraz Grafstein z Gardyn. Pierwsze zebranie Polaków z Niemcami w celu omówienia kwestii związanych z przejęciem Działdowszczyzny przez Polskę i zorganizowania Straży Obywatelskiej odbyło się w Działdowie 5 września 1919 r.

Ze strony polskiej stawili się: Bogdański, Wojnowski, ks. Działowski, ze strony niemieckiej landrat hr. von Mirbach, kupiec Meissel, Herbert Oehlrich, właściciel majątku Białuty i Ferdynand Frankenstein z Księżegodworu. Po przejęciu władzy nad powiatem działdowskim 17 stycznia 1920 r. starostą został dr Jan Bogocz ze śląska Cieszyńskiego, wyznania rzymsko-katolickiego.

Był on zdania, że powiat działdowski, jako powiat mazurski winien być zarządzany przez Polaków wyznania ewangelickiego, którym łatwiej będzie pozyskać zaufanie Mazurów. Sam po kilku miesiącach zrezygnował ze swojego stanowiska. I rzeczywiście postulat zaczęły realizować władze centralne. Działdowo rozpoczęło nowy etap swojej historii. Tereny zasiedlano licznie Polakami ze śląska Cieszyńskiego, zazwyczaj ewangelickiego wyznania. Sprawą pierwszoplanową były teraz dla strony polskiej i dla strony niemieckiej przygotowania do Plebiscytu na Powiślu, Warmii i Mazurach, który przewidywał traktat wersalski.

Długo oczekiwana data przejęcia Działdowszczyzny ustalona została na dzień 17 stycznia 1920 r. Dotychczasowy zastępca burmistrza Działdowa, Alfred Wellenger zwrócił się do magistratu, do przewodniczącego Polskiej Rady Ludowej Bogdańskiego, zaznaczając, że w ciągu 7 godzin miasto będzie pozbawione opieki (po odejściu władz, wojska i żandarmerii pruskiej, aż do wkroczenia wojska polskiego). Zaznaczono, że „nie zachodzi jednak obawa, ażeby bolszewicy wtargnęli”.

W każdym razie jednak magistrat zwrócił się do niemieckiego pułk. Gaedego o udzielenie 200 karabinów i 8 tysięcy naboi dla Straży Obywatelskiej. Wobec tego, że obywatelom zabronione było noszenie przy sobie broni, różne męty społeczne i złodzieje grasowali bezkarnie, zdarzały się częste kradzieże, zwłaszcza koni. Z tego powodu na trzy dni przed wkroczeniem wojska polskiego, Oehlrich zwrócił się listownie do Wojnowskiego, prosząc o wyjednanie u władz polskich pozwolenia na broń dla siebie, dla inspektora powiatu niborskiego, dla leśniczego i karczmarza w Białutach, dla stróży nocnych — w Prątkach i Małej Turzy. Pięć miesięcy trwała gorączkowa praca przygotowawcza do przejęcia Działdowszczyzny.

Do Straży Obywatelskiej zwerbowano potrzebną ilość ludzi: dla obwodu działdowskiego 112 mężczyzn, dla miasta 37, do żandarmerii 68. Historycznym dniem przełomowym w dziejach Działdowa, jak już wspomniano, stał się 17 stycznia 1920 r. Tego ranka pruscy żołnierze batalionu działdowskiego pod dowództwem majora Baltasara opuścili koszary, ustawili się w czworobok na Rynku.

Dwaj duchowni oraz adwokat i radny miejski Boenheim, członek Rady Ludowej, żegnając odchodzący batalion, pocieszali tak wojsko, jak mieszczan Niemców i siebie, że rozłąka potrwa najwyżej cztery tygodnie. Straż graniczna (Grenzschutz) opuściła miasto, śpiewając rzewną piosenkę: „Muss ich denn, muss ich denn vom Städtlein hinaus”. Kobiety-Niemki z płaczem odprowadziły odchodzących do punktu granicznego w Krasnołące.

Na ratuszu, na poczcie i niektórych prywatnych domach powiewały chorągwie biało-czerwone, w kilku miejscach błyskawicznie ustawione zostały bramy triumfalne. Oto co podał w swoim zeznaniu pisemnym Henryk Goździewski, późniejszy dyrektor Banku Ludowego oraz burmistrz: „Po długich oczekiwaniach ujrzeliśmy pierwsze oddziały Wojska Polskiego w pełnym oporządzeniu na Rynku około godz. 14. Deszcz lał. Oddziały i tabory mijały nieprzerwanym szeregiem. Oficer łącznikowy (który przybył poprzedniego dnia) miał nas informować, lecz znikł nam z oczu.

Czekaliśmy godzinami, a ceremonii powitalnej nie mogliśmy odbyć, bo nie było wiadomo, do kogo się zwrócić z powitaniem. Dopiero wieczorem dowiedzieliśmy się, że oddział wojska, przeznaczony dla Działdowa najpierw zatrzymał się w gmachu szkolnym przy ul. Dworcowej, dopiero po zrewidowaniu gruntownym koszar, tam się rozmieścił. Według pisma Wojskowego Biura Historycznego do komendanta garnizonu ppłk. Rusieckiego z dnia 24.I.1920 r. do Działdowa wkroczył I pułk strzelców i oddział 47 p. piechoty pod dowództwem pułk. Kozubka, wraz z którym zatrzymali się w Działdowie: rotmistrz Niepokojczycki, major Mroczyński i porucznik Wrześniowski.

Głównodowodzący wojsk przybyłych, Włoch, rotmistrz baron Petrino przyjechał pociągiem pancernym, ozdobionym polskimi chorągwiami. (Pamiętać należy, że armia Hallera powstała we Francji i posiadała w swym korpusie oficerskim wielu cudzoziemców).

Dzień 18 stycznia — niedziela — zapisał się głęboko w sercach miejscowych Polaków, przebywających w Działdowie. Tegoż dnia stolarz Franciszek Kozłowski wywiesił po raz pierwszy w mieście wizerunek Białego Orła. „Po uroczystym nabożeństwie w kościele katolickim z udziałem Wojska Polskiego, na którym patriotyczne przemówienie wygłosił kapelan wojskowy ks. Sokołowski, komitet powitalny zaprosił oficerów na śniadanie do hotelu Kniiffla przy Rynku, następnie w Rudolfowie odbył się uroczysty obiad, wieczorem dowództwo wojska podejmowało Komitet i obywateli.

Dnia 7 lutego przybył do Działdowa gen. Józef Haller aby odwiedzić „pierwsze miasto niemieckie złączone z Polską”. Owacyjnie witali go, nie tylko przedstawiciele władz wojskowych i cywilnych, ale i ludność oraz reprezentanci Mazurskiego Związku Ludowego, a przewodniczący jego Fryderyk Leyk imieniem ziomków swoich wygłosił entuzjastyczne przemówienie. Następnego dnia w południe w Domu Towarzystw przy ul. Dworcowej odbyło się wielkie zgromadzenie, zwołane przez Mazurski Związek Ludowy, w którym wzięło udział około tysiąca osób. Poza Leykiem przemawiali działacze miejscowi: aptekarz Michał Bekier z Wielbarka, ks. Gustaw Działowski z Turowa, Kręgielewski, Krajewski i inni.

Zgromadzeni przyjęli jednomyślnie następującą rezolucję: „My Mazurzy oświadczamy zgodnie z sumieniem, że chcemy pozostać wiernymi obywatelami Państw a Polskiego i że najlepsze swe siły zużyjemy do uświadomienia reszty bratów naszych mazurskich celem zjednoczenia z nowopowstałą kwitnącą Republiką Polską” .

Na skutek masowej ucieczki Niemców liczba mieszkańców m. Działdowa z 4.800 spadła do 3.800.

Krzysztof Bucholski regionalista, badacz historii regionu
na podstawie: Sukertowa-Biedrawina, Emilia „Działdowszczyzna po kongresie wersalskim” Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2, 71-81 1957


Muzeum Pogranicza w Działdowie zaprasza na otwarcie wystawy pt. „Powrót Pomorza i Kujaw do Polski 1918-1920”.

Otwarcie wystawy „Powrót Pomorza i Kujaw do Polski 1918-1920” odbędzie się 17 stycznia o godz. 13.00 w kaplicy zamkowej. Otwarcie wystawy poprzedzi wykład prof. Macieja Krotofila „Powrót Pomorza i Kujaw do Polski. Przyłączenie Ziemi Działdowskiej 1918-1920”.

Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. kochaj albo rzuć #2857031 | 178.36.*.* 26 sty 2020 18:43

    Pawlak: Ania ją do polskości przekonuje.. Kargul: A po co jej tego garba przyprawiać?!

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  2. He he #2850738 | 31.0.*.* 17 sty 2020 09:14

    Czepiają to się dzieci furmanki jak kuniem jadziesz

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Znowu się czepiają #2848259 | 5.184.*.* 12 sty 2020 23:42

    Chodzi o to żeby coś się działo. Aby było widać i ludzie się dowiedzą.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. Wet #2847728 | 185.170.*.* 11 sty 2020 22:24

    Tak się lokalsi cieszyli, że co piąty opuścił miasto... Niesamowita radość.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  5. Sprostowanie #2847323 | 185.170.*.* 11 sty 2020 12:21

    Maksymilian Petrino , h. Petrino urodził się 16 czerwca 1872 r. na terenie Galicji. Baron, legionista, rotmistrz, a następnie major kawalerii WP. 17 stycznia 1920 r. przyjął funkcję komendanta powiatowego w Działdowie , którą pełnił do 11 lutego 1920 r. Nie nazwałbym go Włochem, ponieważ gniazdo tej rodziny leżało na terenie Czarnogóry (Montenegro), tak jak nie nazwałbym gen. Józefa Hallera von Hallenburg, h. Haller Austriakiem. Obaj byli oficerami wojska polskiego I obywatelami odrodzonej Polski. Nie warto ciągle powielać błędu, który, jak sądzę z rozpędu, popełniła E. Sukertowa-Biedrawina.

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    Pokaż wszystkie komentarze (7)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5