Ratowali życie bez chwili wahania
2018-08-24 07:40:00(ost. akt: 2018-08-22 13:31:12)
Strażacy z OSP Lidzbark uratowali życie pracownikowi oczyszczalni. Mężczyzna znajdował się do pasa w fekaliach wdychając opary siarkowodoru. 6-osobowy zastęp działając w ekstremalnych warunkach wyciągnął go na powierzchnię.
Druhowie z jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Lidzbarku do akcji wyruszyli we wtorek 14 sierpnia o godz. 19.18 po zawiadomieniu o zdarzeniu przez stanowisko kierowania Państwowej Straży Pożarnej w Działdowie. Bardzo szybko znaleźli się na miejscu zdarzenia przy studzience kanalizacyjnej, w której znajdował się jeden z trzech pracowników Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Lidzbarku. Jak się okazało nie mógł się wydostać z fekaliów, w których znajdował się do pasa. Dwóch innych pracowników wydostało się na powierzchnię o własnych siłach. Jeden ze świadków zdarzenia machał ręcznikiem, aby ułatwić oddychanie obu mężczyznom, którzy osłabieni i podtruci siedzieli pod drzewem, a strażacy udzielili im pomocy przedmedycznej podając tlen. Studzienka, w której przebywał pracownik PGK znajduje się nieopodal mleczarni w okolicach drogi wylotowej z Lidzbarka w kierunku Brodnicy.
Druhowie od razu udali się w stronę głębokiej na około 3 metry studzienki kanalizacyjnej
Strażacy przy pomocy miernika gazowego stwierdzili, że jest tam siarkowodór. Po uwięzionego w pracownika najpierw zszedł Adam Osowski. Jednak mężczyzna był bardzo dobrze zbudowany i bardzo ciężko było go wydostać w pojedynkę.
- Od razu wiedziałem, że trzeba wziąć torbę medyczną, zestaw wysokościowy i aparaty powietrzne - wspomina Adam Osowski. Młody strażak po ubraniu się w tzw. „szelki” zabrał dwa aparaty powietrze, jeden dla siebie a drugi dla poszkodowanego.
Strażak po drabinie zszedł na dół studzienki asekurowany linką ratowniczą przez kolegów z góry. Tam próbował obwiązać liną pracownika, który był na wpółprzytomny.
Druhowie od razu udali się w stronę głębokiej na około 3 metry studzienki kanalizacyjnej
Strażacy przy pomocy miernika gazowego stwierdzili, że jest tam siarkowodór. Po uwięzionego w pracownika najpierw zszedł Adam Osowski. Jednak mężczyzna był bardzo dobrze zbudowany i bardzo ciężko było go wydostać w pojedynkę.
- Od razu wiedziałem, że trzeba wziąć torbę medyczną, zestaw wysokościowy i aparaty powietrzne - wspomina Adam Osowski. Młody strażak po ubraniu się w tzw. „szelki” zabrał dwa aparaty powietrze, jeden dla siebie a drugi dla poszkodowanego.
Strażak po drabinie zszedł na dół studzienki asekurowany linką ratowniczą przez kolegów z góry. Tam próbował obwiązać liną pracownika, który był na wpółprzytomny.
- Chciałem go bardzo szybko wyciągnąć, bo liczyła się każda sekunda. Jednak ciało mężczyzny zaczęło się robić coraz bardziej wiotkie, a on zaczął słabnąć i mdleć - dopowiada druh Adam.
W chwili, kiedy poszkodowany mężczyzna otrzymał powietrze na dole zaczął wpadać w panikę i machać rekami, próbował nawet ściągnąć aparat strażakowi, co utrudniało akcję ratunkową
- Krzyknąłem do kolegów, że potrzebuję pomocy, bo sam nie dam rady wyciągnąć poszkodowanego, był za ciężki. Dobrze, że zaparł się o rurkę i na całe szczęście się nie zachłysnął ekskrementami, a znajdował się w nich do pasa - mówi dalej druh Osowski.
Za moment na dole pojawił się drugi strażak ochotnik, Kami Wiśniewski.
- Podnieśliśmy poszkodowanego we dwóch do góry, a koledzy złapali go za ręce i ciągnęli na powierzchnię. Wspólnymi siłami wydostaliśmy go na górę udzielając również pomocy przedmedycznej - relacjonuje Kamil Wiśniewski.
Mimo, że wszyscy strażacy mają duże doświadczanie w przeróżnych akcjach gaśniczo - ratowniczych wtorkowe zdarzenia na długo pozostanie w ich pamięci.
To było trudne kilka minut w moim życiu. Kiedy wyszedłem ze studzienki, to praktycznie byłem bez siły, a w oczach miałem łzy - komentuje Adam Osowski.
Słów dumy i zadowolenia swoim druhom z dobrze przeprowadzonej akcji nie szczędził naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Lidzbarku, Waldemar Iwankowski.
- Pochwała ustna była od razu zaraz po powrocie do jednostki. Ja się cieszę, że mam w lidzbarskiej jednostce takich druhów. Trzeba się też cieszyć, i dziękować Bogu że udało się uratować temu człowiekowi życie. Jestem bardzo dumny z moich wszystkich wspaniałych strażaków są to ludzie uczynni, odważni a jednocześnie bardzo skromni. Poproszeni o pomoc nigdy tej pomocy nie odmawiają, myślę że dzięki takim postawom nasi mieszkańcy miasta i gminy mogą czuć się odrobinę bezpieczniej.
- To jest nasze hobby, nie robimy tego z musu. Ludzie nam się dziwią, ale my chcemy pomagać ludziom i to jest najważniejsze - powiedzieli zgodnie wszyscy strażacy.
We wtorkowej akcji brali udział: Paweł Siedlikowski - dowódca, Tomasz Sternicki - Kierowca, Patryk Chmielewski, Jakub Roch, Kamil Wiśniewski, Adam Osowski i wszyscy bez wątpienia zasługują na wielkie słowa uznania.
W chwili, kiedy poszkodowany mężczyzna otrzymał powietrze na dole zaczął wpadać w panikę i machać rekami, próbował nawet ściągnąć aparat strażakowi, co utrudniało akcję ratunkową
- Krzyknąłem do kolegów, że potrzebuję pomocy, bo sam nie dam rady wyciągnąć poszkodowanego, był za ciężki. Dobrze, że zaparł się o rurkę i na całe szczęście się nie zachłysnął ekskrementami, a znajdował się w nich do pasa - mówi dalej druh Osowski.
Za moment na dole pojawił się drugi strażak ochotnik, Kami Wiśniewski.
- Podnieśliśmy poszkodowanego we dwóch do góry, a koledzy złapali go za ręce i ciągnęli na powierzchnię. Wspólnymi siłami wydostaliśmy go na górę udzielając również pomocy przedmedycznej - relacjonuje Kamil Wiśniewski.
Mimo, że wszyscy strażacy mają duże doświadczanie w przeróżnych akcjach gaśniczo - ratowniczych wtorkowe zdarzenia na długo pozostanie w ich pamięci.
To było trudne kilka minut w moim życiu. Kiedy wyszedłem ze studzienki, to praktycznie byłem bez siły, a w oczach miałem łzy - komentuje Adam Osowski.
Słów dumy i zadowolenia swoim druhom z dobrze przeprowadzonej akcji nie szczędził naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Lidzbarku, Waldemar Iwankowski.
- Pochwała ustna była od razu zaraz po powrocie do jednostki. Ja się cieszę, że mam w lidzbarskiej jednostce takich druhów. Trzeba się też cieszyć, i dziękować Bogu że udało się uratować temu człowiekowi życie. Jestem bardzo dumny z moich wszystkich wspaniałych strażaków są to ludzie uczynni, odważni a jednocześnie bardzo skromni. Poproszeni o pomoc nigdy tej pomocy nie odmawiają, myślę że dzięki takim postawom nasi mieszkańcy miasta i gminy mogą czuć się odrobinę bezpieczniej.
- To jest nasze hobby, nie robimy tego z musu. Ludzie nam się dziwią, ale my chcemy pomagać ludziom i to jest najważniejsze - powiedzieli zgodnie wszyscy strażacy.
We wtorkowej akcji brali udział: Paweł Siedlikowski - dowódca, Tomasz Sternicki - Kierowca, Patryk Chmielewski, Jakub Roch, Kamil Wiśniewski, Adam Osowski i wszyscy bez wątpienia zasługują na wielkie słowa uznania.
(SW)
Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Lewandowski #2563232 | 46.169.*.* 25 sie 2018 11:21
Takie zdarzenie to tragedia. Całe szczęście, że dzięki działaniom strażaków i kolegów skończyło się dobrze. Jakiś palant pisał o moje winie i o procedurach nie wdrożonych przez 8 lat moje pracy. Wiec odpowiadam, nie przez 8 tylko przez 12. Zadam pytanie: kto zwolnił panią Ewę, kierowniczkę oczyszczalni z dużym doświadczeniem w tej pracy? Kto doszedł do wniosku, że oczyszczalnie można dołączyć do wodociągów pod jednego kierownika, który oprócz wodociągów prowadzi jeszcze roboty inwestycyjne? Czy pracownicy mieli aktualne szkolenia BHP? Czy nowa pani kadrowa przypomniała o tym panu prezesowi? Bo zawsze za BHP odpowiada szef firmy. Z całym szacunkiem, aktualny nie sprzed ponad dwóch lat.
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz
do pracownik PGK #2563185 | 176.103.*.* 25 sie 2018 10:34
Zagrożenie życia pracownika w wyniku wypadku stało się za prezesury Lewandowskiego czy Jasionowskiego? Mistrzu to Jasionowski bierze odpowiedzialność za spowodowanie zagrożenia życia pracownika PGK na swoją wątłą klatkę piersiową. Taka prawda.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
Do pracownik pgk #2562838 | 31.0.*.* 24 sie 2018 20:00
Jeszcze napisz że Lewandowski Krzyżaków sprowadził do Polski. Odpowiedzialnym od ponad roku za pgk jest jasionowski i On odpowiada za pracowników i bezpieczeństwo ich pracy. Miał dużo czasu na ewentualne usunięcie nieprawidłowości i tego NIE ZROBIŁ.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Pracownik PGK #2562775 | 94.254.*.* 24 sie 2018 18:46
Jasionowski to nowy prezes, były Prezes Lewandowski przez 8 lat nie wypracował odpowiednich procedur. To jest skandal
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)
Ludzie #2562628 | 31.0.*.* 24 sie 2018 15:16
Pracownicy PGK byli narażeni na utratę życia. Powodem brak procedur bhp podczas wykonywania tego typu prac za które odpowiedzialny jest prezes pgk.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)