Kamila Michalska: Chwasty mogą być smaczne i zdrowe

2025-05-31 16:00:00(ost. akt: 2025-05-26 11:43:46)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

W Polsce jadalna jest ponad jedna trzecia roślin. To, co dla niektórych jest chwastem może być na przykład zdrową przekąską. O dzikiej kuchni i właściwościach zdrowotnych chwastów rozmawiamy z Kamilą Michalską z Tygla Warmińskiego, na co dzień mieszkanką Bukwałdu.
— Jesteś miłośniczką dzikich roślin jadalnych. Szybko też okazało się, że twoja pasja przerodziła się w sposób na życie?
— Chciałam, byśmy na rośliny, które rosną wokół nas spojrzeli nieco bardziej łaskawym okiem. Może są niepozorne, ale jaki mają potencjał! Mnie samą bardzo interesował aspekt zdrowotny. Chciałam pokazać, że dzika kuchnia, stosowanie w diecie dzikich roślin jadalnych, jest dobre dla naszego zdrowia. Zwrócić uwagę, że warto jeść bardziej świadomie, urozmaicać swoją dietę o wartościowe roślinne składniki, które rosną na wyciągniecie ręki. To też życie bliżej natury, bo przecież zagłębiając się w temat, więcej czasu spędzamy na powietrzu, w otoczeniu przyrody.

— To chyba też wpisuje się w aktualny trend, że chcemy być bliżej natury. Mamy przesyt sztucznością. Dziś coraz więcej osób dostrzega, że na przykład taki podagrycznik może być znakomitym składnikiem sałatki.
— Kiedy zaczynałam swoją przygodę z dziką kuchnią dziesięć lat temu nie była ona znana. Kiedy padało hasło, że gotujemy z chwastów, budziło to rozbawienie. Kiedy padały przykłady dzikich roślin, które możemy wykorzystać w kuchni, ktoś nagle mówił: „Podagrycznik? Mam go pełno w ogródku. Nie da się tego wypielić”. Odpowiadałam wtedy: „No właśnie, to trzeba go zjeść”. Trzeba spróbować i przekonać się, że naprawdę może być smaczny. Można go przyrządzić w taki sposób, że będzie idealnym dodatkiem do potraw.

— W jaki sposób?
— Można zrobić z niego pesto, ale też gotować jak kapustę. Nieco starsze pędy można przygotować jak szparagi, z masełkiem i bułką tartą. W smaku podagrycznik przypomina nieco seler, który przecież znamy. Można też wzbogacić nim zwykłą zupę jarzynową. Jest świeży, zdrowy, chrupiący.

— Natura jest jak supermarket. Można w niej znaleźć niemal wszystkie składniki, na obiad, powiedzmy.
— Przede wszystkim dzikie rośliny jadalne mają nieocenione właściwości zdrowotne. Wspomniany podagrycznik może być źródłem potasu. Można je wykorzystać na wiele sposobów. W pewnym momencie bardzo odeszliśmy od natury, a przecież nasze babcie znały je bardzo dobrze. Jeszcze do niedawna panowała u nas niechęć do chwastów czyli nieuprawnych roślin jadalnych, niska świadomość ich wartości. Dziś wiele osób wie, że z pokrzywy czy kwiatów lipy można zaparzyć herbatę i na tym kończy się ich wiedza. A przecież to całe uniwersum. Jeśli nie ma suszy, można znaleźć mnóstwo roślin, które staną się urozmaiceniem naszej diety.

— Co teraz zbierasz?
— Obecnie najsmaczniejsze są młode listki lipy. Są niezwykle delikatne w smaku, słodkie. Wykorzystuję je do sałatek. Można jeść listki z wielu drzew, ale moim zdaniem te lipowe są najlepsze. Jeszcze do niedawna można było zbierać mniszek lekarski. Oczywiście nie jest zdrowy ten, który gotujemy z toną cukru. Smakowite są pączki mniszka, które można przysmażyć na maśle, z bułką tartą.

— Czy dziś odkrywasz nowe czy zapomniane fakty, dzięki którym inaczej patrzysz na dzikie rośliny jadalne?
— Jeszcze tuż po wojnie wiedza o roślinach jadalnych i leczniczych była ogromna. Czasem wciąż budzi zdziwienie, że jest tyle gatunków jadalnych. Że tak łatwo włączyć te rośliny do codziennych potraw. Trzeba pamiętać, że ważna jest pora zbioru – np. dzikie warzywa muszą być młode, same wierzchołki, delikatne listki. Dotarłam do wielu ciekawych publikacji sprzed lat, które to opisują. Sama myślę o stworzeniu publikacji, która by edukowała na ten temat. Zafascynowała mnie książka o dzikich roślinach jadalnych w wierzeniach ludowych. Pokazuje, w jaki sposób kształtowała się świadomość na ich temat.

— Podobno niektóre rośliny mają magiczną moc.
— Tak, przed laty wierzono, że na przykład czarny bez rośnie na granicy pomiędzy piekłem a naszym światem. Doceniano jego właściwości zdrowotne, ale też panowało przekonanie, że to krzew magiczny. Bylica pospolita podobno sprawdzała się w odganianiu czarownic (śmiech). Mówiono też, że: „gdy bardzo grzmi i błyska się, kadzą bylicą po domach, bo bylica odpędza złe duchy, które wywołują burzę w powietrzu”. Okadzanie bylicą miało też uchronić mleko przed zepsuciem. Takich podań jest mnóstwo. Jedno z najstarszych, do których dotarłam, datowane jest na początek XVI wieku. Te poszukiwania są naprawdę fascynujące.

— Te poszukiwania mogą nas w dodatku zaprowadzić do lasu. A tam znajdziemy okazję, by zatrzymać się w codziennym biegu.
— Ależ tak! Sama jestem również entuzjastką kąpieli leśnych. Kojąca natura, zieleń są rodzajem odtrutki na masową, pędzącą rzeczywistość. To terapia, która działa i nic nie kosztuje, a także sposób na ćwiczenie uważności. Zbieranie dzikich roślin uczy też szacunku do przyrody. Dziko rosnące rośliny możemy znaleźć nie tylko w lesie, ale też na łące.

— Dziś chwasty zaczęły nas fascynować?
— Myślę, że stają się dla nas coraz ciekawsze. Kiedy kilka lat temu zaczęłam prowadzić warsztaty z dzikiej kuchni, budziły zdziwienie. Znajomi jednak mówili, żebym robiła to dalej, bo jest to niezwykle interesujące. Potem okazywało się, że pamiętamy, że nasze babcie mówiły na przykład o lebiodce czy innych roślinach. Dziś to wiedza, której szukamy. Coraz więcej osób docenia, że chwasty mogą być smaczne i zdrowe, kiedy już je poznamy. No i w dodatku – są całkowicie za darmo.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

fot. Lidia Żulczyk

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B