Aleksandra Dobies: Ważne, by nie działać wbrew sobie
2025-04-26 16:00:00(ost. akt: 2025-04-25 14:39:42)
Warto rozmawiać, oswoić temat choroby i śmierci, bo nie uciekniemy od tego, ale możemy jeszcze mocniej docenić zwykły dzień — mówi Aleksandra Dobies, olsztyńska autorka. 20 marca premierę miała jej najnowsza książka - „Sztuczki z czasem”.
— Śmierć to trudny temat, zwłaszcza w literaturze dziecięcej. Długo przygotowywałaś się do napisania książki, która go porusza?
— Nie przygotowywałam się. Tak, jak nie można przygotować się do samej śmierci. To po prostu spotyka każdego i ważne jest co zrobimy z tym, gdy już to się wydarzy. Podobnie było z książką. Postanowiłam napisać tę historię dedykując ją mojej córce, aby mogła zrozumieć co tak naprawdę wydarzyło się w naszej rodzinie.
— Nie przygotowywałam się. Tak, jak nie można przygotować się do samej śmierci. To po prostu spotyka każdego i ważne jest co zrobimy z tym, gdy już to się wydarzy. Podobnie było z książką. Postanowiłam napisać tę historię dedykując ją mojej córce, aby mogła zrozumieć co tak naprawdę wydarzyło się w naszej rodzinie.
— No właśnie, w trakcie pisania czerpałaś z własnych doświadczeń — śmierci taty. Pierwowzorem głównej bohaterki Lisi jest twoja córka. Jaka scena była najtrudniejsza do napisania i dlaczego?
— Z pewnością najwięcej emocji kryje się w pierwszym opowiadaniu, bo to w nim można znaleźć wiele kalek z ostatniego wspólnego lata z tatą. Co dziwne, samo pisanie nie nastręczyło mi trudności, ale już czytanie na głos ukończonej książki - zdecydowanie tak. Muszę z rozmysłem wybierać fragmenty do czytania podczas spotkań. Mimo wszystko nie jest to smutna opowieść, są w niej również radosne momenty.
— Z pewnością najwięcej emocji kryje się w pierwszym opowiadaniu, bo to w nim można znaleźć wiele kalek z ostatniego wspólnego lata z tatą. Co dziwne, samo pisanie nie nastręczyło mi trudności, ale już czytanie na głos ukończonej książki - zdecydowanie tak. Muszę z rozmysłem wybierać fragmenty do czytania podczas spotkań. Mimo wszystko nie jest to smutna opowieść, są w niej również radosne momenty.
— Zachęcasz, by kolekcjonować wspomnienia, co też może pozwolić oswoić się ze stratą. Jakie przesłanie w książce było dla ciebie jeszcze ważne?
— Przewodnią myślą jest świadomość, że życie toczy się dalej, a my przyjmujemy je z całym inwentarzem zarówno smutnych, jak i radosnych chwil. Bardzo ważna jest tu umiejętność wysupłania z plątaniny codzienności ważnych momentów, ale i dostrzeżenie szansy na nowe - doświadczenia, relacje i ludzi. O tym jest druga część "Sztuczek".
— Przewodnią myślą jest świadomość, że życie toczy się dalej, a my przyjmujemy je z całym inwentarzem zarówno smutnych, jak i radosnych chwil. Bardzo ważna jest tu umiejętność wysupłania z plątaniny codzienności ważnych momentów, ale i dostrzeżenie szansy na nowe - doświadczenia, relacje i ludzi. O tym jest druga część "Sztuczek".
— Jakie były pierwsze reakcje młodych czytelników?
— Do tej pory bardzo pozytywne. W prywatnych wiadomościach otrzymuję zdjęcia czytających dzieci, ale i dorosłych. Wierzę, że ta opowieść nie ma wieku i czytelnik odnajdzie w niej coś, co będzie mu bliskie.
— Do tej pory bardzo pozytywne. W prywatnych wiadomościach otrzymuję zdjęcia czytających dzieci, ale i dorosłych. Wierzę, że ta opowieść nie ma wieku i czytelnik odnajdzie w niej coś, co będzie mu bliskie.
— Czy zauważyłaś różnice w odbiorze książki przez dzieci i dorosłych?
— Dzieci często odbierają książki dosłownie, doszukują się w historii podobieństw, dopytują o szczegóły. Dorośli zaś podchodzą do niej z sercem wypełnionym wspomnieniami. Komuś przypomniała się ukochana babcia, ktoś inny pożegnał rodzica i jest w żałobie. To trudne, ale i pokazujące, że warto rozmawiać, oswoić temat choroby i śmierci, bo nie uciekniemy od tego, ale możemy jeszcze mocniej docenić zwykły dzień.
— Dzieci często odbierają książki dosłownie, doszukują się w historii podobieństw, dopytują o szczegóły. Dorośli zaś podchodzą do niej z sercem wypełnionym wspomnieniami. Komuś przypomniała się ukochana babcia, ktoś inny pożegnał rodzica i jest w żałobie. To trudne, ale i pokazujące, że warto rozmawiać, oswoić temat choroby i śmierci, bo nie uciekniemy od tego, ale możemy jeszcze mocniej docenić zwykły dzień.
— Wspólne czytanie może pomagać w przeżywaniu trudnych emocji?
— W bibliotece w rozmowach z rodzicami powtarzam, aby w momentach kryzysowych, kiedy brakuje nam słów lub zasobów, sięgać po książkę. To zawsze dobry początek do dyskusji. U nas nie było inaczej. W chwili największej tęsknoty, szukałyśmy z córką książek, które poruszą temat straty. Wierzę, że "Sztuczki" również będą literackim plastrem dla kogoś w potrzebie.
— W bibliotece w rozmowach z rodzicami powtarzam, aby w momentach kryzysowych, kiedy brakuje nam słów lub zasobów, sięgać po książkę. To zawsze dobry początek do dyskusji. U nas nie było inaczej. W chwili największej tęsknoty, szukałyśmy z córką książek, które poruszą temat straty. Wierzę, że "Sztuczki" również będą literackim plastrem dla kogoś w potrzebie.
— Twoją książkę „Uroczysko” nagrodzono Wawrzynem Czytelników. To było motywacją do dalszej pracy?
— Na pewno pomogło w dalszej pracy nad warsztatem i dodało odwagi, aby próbować różnych form. Tak też trafiłam do Studium Reportażu przy Teatrze im. Stefana Jaracza i napisałam pierwszy w życiu tekst reporterski, który finalnie został opublikowany. Każde wyróżnienie jest drogowskazem, że kierunek jest dobry, ale już sama droga to nasza robota do wykonania.
— Na pewno pomogło w dalszej pracy nad warsztatem i dodało odwagi, aby próbować różnych form. Tak też trafiłam do Studium Reportażu przy Teatrze im. Stefana Jaracza i napisałam pierwszy w życiu tekst reporterski, który finalnie został opublikowany. Każde wyróżnienie jest drogowskazem, że kierunek jest dobry, ale już sama droga to nasza robota do wykonania.
— Piszesz o sobie — Warmiaczka. Napisałaś też opowieść o ludziach, którzy przybyli na te tereny. Kiedy ukaże się ta publikacja?
— Tekst powstał w ramach stypendium artystycznego marszałka województwa i był trudny nie tylko pod względem długości. Była to też największa rzecz, z jaką się zmierzyłam. Jego ciężar wynika także z poruszonego w nim tematu przesiedleń na Warmii. Tekst jest ukończony, przede mną jednak długi proces poszukiwania wydawnictwa i redakcji.
— Tekst powstał w ramach stypendium artystycznego marszałka województwa i był trudny nie tylko pod względem długości. Była to też największa rzecz, z jaką się zmierzyłam. Jego ciężar wynika także z poruszonego w nim tematu przesiedleń na Warmii. Tekst jest ukończony, przede mną jednak długi proces poszukiwania wydawnictwa i redakcji.
— Mieszkasz w Olsztynie. Na obwolucie „Sztuczek z czasem” piszesz o sobie: „Na co dzień pracuje z dziećmi, wybierając dla nich najwartościowsze i najpiękniejsze książki”. Dziś czujesz, że podążasz we właściwym kierunku?
— Zdecydowanie. Praca w bibliotece daje mi wiele możliwości rozwoju i działań. To nie tylko edukacja czytelnicza, promocja literatury, ale - jak widać - także szansa na tworzenie coś swojego.
— Zdecydowanie. Praca w bibliotece daje mi wiele możliwości rozwoju i działań. To nie tylko edukacja czytelnicza, promocja literatury, ale - jak widać - także szansa na tworzenie coś swojego.
— Możesz być przykładem, że determinacja i plan na siebie są receptą na sukces. Co byś jeszcze dodała? Co, twoim zdaniem, pomaga w osiąganiu celów?
— Sukces to wielkie słowo. Wolę myśleć, że to, co wypracowałam to po prostu etap, bardzo pomyślny i przyjemny. Staram się nie rozpraszać i nie działać wbrew sobie. Wszystko, co tworzę - czy to przestrzeń biblioteczną na Pieczewie, czy teksty, które piszę - to wszystko skupia się na słowie, a ono jest dla mnie jak oddech. Naturalne, ale i niezbędne do życia.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
— Sukces to wielkie słowo. Wolę myśleć, że to, co wypracowałam to po prostu etap, bardzo pomyślny i przyjemny. Staram się nie rozpraszać i nie działać wbrew sobie. Wszystko, co tworzę - czy to przestrzeń biblioteczną na Pieczewie, czy teksty, które piszę - to wszystko skupia się na słowie, a ono jest dla mnie jak oddech. Naturalne, ale i niezbędne do życia.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Aleksandra Dobies jest absolwentką filologii polskiej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego oraz Studium Reportażu przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Debiutowała nagrodzoną Wawrzynem Czytelników baśnią „Uroczysko”.
Jest laureatką Międzynarodowego Konkursu Literackiego im. S. Lenza i stypendystką Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego. „Sztuczki z czasem”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Literatura, to jej pierwsza książka dla młodszych czytelników.
Jest laureatką Międzynarodowego Konkursu Literackiego im. S. Lenza i stypendystką Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego. „Sztuczki z czasem”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Literatura, to jej pierwsza książka dla młodszych czytelników.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez