Marzę o przestrzeni do dialogu
2024-06-22 12:50:00(ost. akt: 2024-06-22 08:31:46)
—Wiadomo, że najbliższa mojemu sercu jest kultura. Wiem jednak jak ważnym jest stworzenie bezpiecznej, kulturotwórczej przestrzeni dla młodzieży, w której mogłaby ona spędzać wolny czas. Uważam, że bardzo ważny jest powrót budżetu obywatelskiego, ale na inicjatywy oddolne, na projekty mieszkańców — mówi o planach Justyna Lytvyn — radna miasta Działowo.
— Czym zajmujesz się zawodowo?
— Jestem bibliotekarką, zawód wyssałam z mlekiem mamy — Reginy Święconek, która prawie 40 lat pracowała w działdowskiej bibliotece. Ja ostatnie dziesięć lat zarządzałam Miejską Biblioteką Publiczną w Działdowie, a od listopada zeszłego roku objęłam stanowisko zastępcy dyrektora Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Emilii Sukertowej-Biedrawiny w Olsztynie. Kocham swoją pracę, dla mnie biblioteka jest lecznicą dla duszy. „Do szczęścia człowiekowi potrzeba ogrodu i biblioteki” powiedział M. T. Cyceron. Uważam, że umiejętność czytania ze zrozumieniem, jest jedną z najważniejszych umiejętności, które warunkują aktywny udział w życiu społecznym. Jestem również współzałożycielką Stowarzyszenia Dyrektorek i Dyrektorów Bibliotek Inicjatywy.
— Prywatnie kim jest Justyna?
— Imię swoje zawdzięczam bohaterce książki Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem” Justynie Orzelskiej i jest ona dla mnie wzorem do naśladowania. Poza tym moje imię jest pochodzenia łacińskiego od słowa iustus, co oznacza „sprawiedliwy”, jest to wartość, która jest mi bardzo bliska.
Jestem najstarszą córką, mam jeszcze dwie siostry Jolę i Madzię; mamą dorosłej Sary, która mieszka, studiuje i pracuje w Gdańsku. Mieszkam w pięknym miejscu w Dziadowie na ziemi moich pradziadków. Mam kota perskiego.
— Jak spędzasz wolny czas?
— Osobiście uwielbiam czytać książki tradycyjne, papierowe, ale głównie nowe, one wtedy pięknie pachną, a teraz ze względów praktycznych (dużo czasu spędzam w pociągu) czytam ebooki i korzystam z czytnika. Lubię spędzać czas na pieszych wędrówkach — lasy, góry, jeździć na rowerze i poznawać nowe trasy rowerowe, pływać w morzu czy jeziorze. Interesuje mnie samorozwój i staram się dbać o mój dobrostan.
— Praca w bibliotece czyli miłość do książek... Masz swoich ulubionych autorów?
— Tak zgadzam się, żeby pracować w bibliotece trzeba kochać książki i ludzi i tak wykonuje się ją właśnie z miłości. Autorów w moim życiu było wielu, gust czytelniczy się zmienia tak jak i my się zmieniamy. Czytam dużo z różnych dziedzin. Lubię Jakuba Małeckiego, Szczepana Twardocha, Michała Śmielaka, Agnieszkę Maciąg, Beatę Pawlikowską itp.
— Co skłoniło Cię do kandydowania do Rady Miasta w Działdowie?
— Od trzech kadencji działam w Zarządzie Osiedla nr 10, pamiętam czasy, kiedy uczestniczyłam w zebraniach dla mieszkańców, które wtedy odbywały się w sali lekcyjnej i my mieszkańcy siedzieliśmy przy niskich stołach na małych krzesełkach rozmawialiśmy o tym co dzieje się na naszym osiedlu. Zaproponowałam wtedy, żeby spotykać się w przestrzeni publicznej, warunkach bezpiecznych, kulturalnych – miałam na myśli oczywiście bibliotekę. Sekretarz miasta się zgodził i od tego czasu spotykamy się w bibliotece, gdzie przy kawie możemy poruszać różne sprawy, te bliskie nam. Znam bolączki mojego osiedla, znam jego mieszkańców, jestem stąd. Kiedy w styczniu tego roku burmistrz Miasta Działdowa zaproponował mi, żebym dołączyła do jego drużyny pomyślałam sobie, że jest to może szansa żeby zrobić więcej, lepiej i udało się - mieszkańcy dali mi szansę.
— Co będzie takim najważniejszym dla Ciebie punktem do realizacji?
— Wszystkie punkty, które są zawarte w naszym programie wyborczym są bardzo ważne. Każdy był przez nas przegadany, rozmawialiśmy skąd możemy zdobyć środki finansowe na ich realizację. Wiadomo, że najbliższa mojemu sercu jest kultura. Wiem jednak jak ważnym jest stworzenie bezpiecznej, kulturotwórczej przestrzeni dla młodzieży, w której mogłaby ona spędzać wolny czas.
— Jakiś konkretny przykład?
— Uważam, że bardzo ważny jest powrót budżetu obywatelskiego, ale na inicjatywy oddolne, na projekty mieszkańców. Marzę o przestrzeni do dialogu, debaty kreatywnej przynoszącej rozwiązania.
— Wybrani radni to dobra drużyna?
— Najlepsza! Tak zdecydowali mieszkańcy, a ich wybór jest najważniejszy. Jesteśmy bardzo różnorodni pod wieloma względami i w tym jest nasze bogactwo. Liczę na dobrą współpracę i zrozumienie koleżanek i kolegów.
— Nie boisz się łatek, że skoro jesteście wszyscy z jednego komitetu to nie będziecie nic robić?
— Stare powiedzenie mówi „Psy szczekają karawana idzie dalej”, czyli mimo różnych wydarzeń i prób wpłynięcia na zmianę sytuacji, życie toczy się swoim biegiem. Najważniejsze jest zawarte w słowach Immanuela Kanta „Sapere aude! Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem”.
— Od wyborów minęło trochę czasu - znacie się już dobrze?
— Z niektórymi znam się od wielu lat, razem współpracowaliśmy, innych dopiero poznaję. Jest w nas ciekawość, otwartość i zaangażowanie, a to dobrze rokuje.
— Da się pogodzić pracę z byciem radną?
— Da. Wymaga to dyscypliny i dobrego zarządzania czasem. Bycie radną zobowiązuje, warto uczestniczyć w życiu miasta, być wśród ludzi i słuchać ich.
— Podchodzisz do bycia radną z pewnym poczuciem misji? Idealistycznie czy bardziej realistycznie?
— Jak wiemy radny jest przedstawicielem władzy lokalnej i wykonując swoje prawa i obowiązki, powinien kierować się przede wszystkim dobrem wspólnoty samorządowej. Bez marzeń i ideałów trudno byłoby żyć, a żeby zapalać innych samemu trzeba płonąć. Musimy przy tym pamiętać, by nie skupiać się tylko i wyłącznie na dbaniu o swoje osiedle. Nie możemy zamykać się, bo nasze miasto to nie jest "zlepek" osiedli. To bardzo ważne by pamiętać o Działdowie jako całości i dbać o każdego mieszkańca.
— Jestem bibliotekarką, zawód wyssałam z mlekiem mamy — Reginy Święconek, która prawie 40 lat pracowała w działdowskiej bibliotece. Ja ostatnie dziesięć lat zarządzałam Miejską Biblioteką Publiczną w Działdowie, a od listopada zeszłego roku objęłam stanowisko zastępcy dyrektora Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Emilii Sukertowej-Biedrawiny w Olsztynie. Kocham swoją pracę, dla mnie biblioteka jest lecznicą dla duszy. „Do szczęścia człowiekowi potrzeba ogrodu i biblioteki” powiedział M. T. Cyceron. Uważam, że umiejętność czytania ze zrozumieniem, jest jedną z najważniejszych umiejętności, które warunkują aktywny udział w życiu społecznym. Jestem również współzałożycielką Stowarzyszenia Dyrektorek i Dyrektorów Bibliotek Inicjatywy.
— Prywatnie kim jest Justyna?
— Imię swoje zawdzięczam bohaterce książki Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem” Justynie Orzelskiej i jest ona dla mnie wzorem do naśladowania. Poza tym moje imię jest pochodzenia łacińskiego od słowa iustus, co oznacza „sprawiedliwy”, jest to wartość, która jest mi bardzo bliska.
Jestem najstarszą córką, mam jeszcze dwie siostry Jolę i Madzię; mamą dorosłej Sary, która mieszka, studiuje i pracuje w Gdańsku. Mieszkam w pięknym miejscu w Dziadowie na ziemi moich pradziadków. Mam kota perskiego.
— Jak spędzasz wolny czas?
— Osobiście uwielbiam czytać książki tradycyjne, papierowe, ale głównie nowe, one wtedy pięknie pachną, a teraz ze względów praktycznych (dużo czasu spędzam w pociągu) czytam ebooki i korzystam z czytnika. Lubię spędzać czas na pieszych wędrówkach — lasy, góry, jeździć na rowerze i poznawać nowe trasy rowerowe, pływać w morzu czy jeziorze. Interesuje mnie samorozwój i staram się dbać o mój dobrostan.
— Praca w bibliotece czyli miłość do książek... Masz swoich ulubionych autorów?
— Tak zgadzam się, żeby pracować w bibliotece trzeba kochać książki i ludzi i tak wykonuje się ją właśnie z miłości. Autorów w moim życiu było wielu, gust czytelniczy się zmienia tak jak i my się zmieniamy. Czytam dużo z różnych dziedzin. Lubię Jakuba Małeckiego, Szczepana Twardocha, Michała Śmielaka, Agnieszkę Maciąg, Beatę Pawlikowską itp.
— Co skłoniło Cię do kandydowania do Rady Miasta w Działdowie?
— Od trzech kadencji działam w Zarządzie Osiedla nr 10, pamiętam czasy, kiedy uczestniczyłam w zebraniach dla mieszkańców, które wtedy odbywały się w sali lekcyjnej i my mieszkańcy siedzieliśmy przy niskich stołach na małych krzesełkach rozmawialiśmy o tym co dzieje się na naszym osiedlu. Zaproponowałam wtedy, żeby spotykać się w przestrzeni publicznej, warunkach bezpiecznych, kulturalnych – miałam na myśli oczywiście bibliotekę. Sekretarz miasta się zgodził i od tego czasu spotykamy się w bibliotece, gdzie przy kawie możemy poruszać różne sprawy, te bliskie nam. Znam bolączki mojego osiedla, znam jego mieszkańców, jestem stąd. Kiedy w styczniu tego roku burmistrz Miasta Działdowa zaproponował mi, żebym dołączyła do jego drużyny pomyślałam sobie, że jest to może szansa żeby zrobić więcej, lepiej i udało się - mieszkańcy dali mi szansę.
— Co będzie takim najważniejszym dla Ciebie punktem do realizacji?
— Wszystkie punkty, które są zawarte w naszym programie wyborczym są bardzo ważne. Każdy był przez nas przegadany, rozmawialiśmy skąd możemy zdobyć środki finansowe na ich realizację. Wiadomo, że najbliższa mojemu sercu jest kultura. Wiem jednak jak ważnym jest stworzenie bezpiecznej, kulturotwórczej przestrzeni dla młodzieży, w której mogłaby ona spędzać wolny czas.
— Jakiś konkretny przykład?
— Uważam, że bardzo ważny jest powrót budżetu obywatelskiego, ale na inicjatywy oddolne, na projekty mieszkańców. Marzę o przestrzeni do dialogu, debaty kreatywnej przynoszącej rozwiązania.
— Wybrani radni to dobra drużyna?
— Najlepsza! Tak zdecydowali mieszkańcy, a ich wybór jest najważniejszy. Jesteśmy bardzo różnorodni pod wieloma względami i w tym jest nasze bogactwo. Liczę na dobrą współpracę i zrozumienie koleżanek i kolegów.
— Nie boisz się łatek, że skoro jesteście wszyscy z jednego komitetu to nie będziecie nic robić?
— Stare powiedzenie mówi „Psy szczekają karawana idzie dalej”, czyli mimo różnych wydarzeń i prób wpłynięcia na zmianę sytuacji, życie toczy się swoim biegiem. Najważniejsze jest zawarte w słowach Immanuela Kanta „Sapere aude! Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem”.
— Od wyborów minęło trochę czasu - znacie się już dobrze?
— Z niektórymi znam się od wielu lat, razem współpracowaliśmy, innych dopiero poznaję. Jest w nas ciekawość, otwartość i zaangażowanie, a to dobrze rokuje.
— Da się pogodzić pracę z byciem radną?
— Da. Wymaga to dyscypliny i dobrego zarządzania czasem. Bycie radną zobowiązuje, warto uczestniczyć w życiu miasta, być wśród ludzi i słuchać ich.
— Podchodzisz do bycia radną z pewnym poczuciem misji? Idealistycznie czy bardziej realistycznie?
— Jak wiemy radny jest przedstawicielem władzy lokalnej i wykonując swoje prawa i obowiązki, powinien kierować się przede wszystkim dobrem wspólnoty samorządowej. Bez marzeń i ideałów trudno byłoby żyć, a żeby zapalać innych samemu trzeba płonąć. Musimy przy tym pamiętać, by nie skupiać się tylko i wyłącznie na dbaniu o swoje osiedle. Nie możemy zamykać się, bo nasze miasto to nie jest "zlepek" osiedli. To bardzo ważne by pamiętać o Działdowie jako całości i dbać o każdego mieszkańca.
Gosia Grabowska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez