Stawiam sobie ambitne cele

2024-05-19 12:00:00(ost. akt: 2024-05-16 15:34:55)
Adam Szczypiński prywatnie

Adam Szczypiński prywatnie

Autor zdjęcia: arch.prywatne

Na I uroczystej sesji Rady Miasta Działdowo został jednogłośnie wybrany przewodniczącym rady miasta. Adam Szczypiński opowiedział jak się z tym czuje i jak zamierza przewodzić nowej radzie.
— Czym się Pan zajmuje zawodowo?
— Moim głównym źródłem utrzymania jest praca w Krajowym Ośrodku Mieszkalno-Rehabilitacyjnym Dla Osób Chorych na Stwardnienie Rozsiane w Dąbku niedaleko Mławy. Jestem tam kierownikiem działu techniczno-administracyjnego. Mam tam szerokie spektrum działania, utrzymanie całego 6,5 ha terenu, dbanie o budynki, zaopatrzenie ośrodka w to wszystko, co potrzebne do prawidłowego funkcjonowania. Zajmuję się również zamówieniami publicznymi oraz odpowiadam za wszystkie sprawy techniczne, sprzęt i urządzenia. Myślę, że to dość ważna i odpowiedzialna rola. Pracuję w tym Ośrodku od 2008 r., także minęło już 16 lat. Ponadto od 2015r. do dziś jestem przewodniczącym Zarządu Osiedla nr 5 w Działdowie. To osiedle obejmuje ulice Hallera, Jagiełły, Boya-Żeleńskiego i Męczenników. Niebawem będą wybory na kolejną kadencję. Lubię pracę społeczną, zebrania osiedlowe, spotkania i rozmowy z ludźmi, pomaganie w rozwiązywaniu problemów mieszkańców. Daje mi to wiele radości i satysfakcji. Oprócz tego udzielam się także w zarządzie Wspólnoty Mieszkaniowej Męczenników 7.
— A prywatnie kim jest Adam?
— Adam to mąż, tata córki i syna. Córka jest już dorosła, mieszka i pracuje w Olsztynie, syn ma 17 lat i jest uczniem liceum przy ul. Grunwaldzkiej. Długo zajmowałem się muzyką. Grałem w zespole na instrumentach klawiszowych i byłem wokalistą. Mieliśmy fajna paczkę. Sprawiało mi to dużo frajdy i wiele satysfakcji. Jednak jak się zaangażowałem bardziej w działalność społeczną i miałem mniej czasu to z czegoś musiałem zrezygnować – padło więc na muzykę niestety. Prywatnie w domu nieraz muzykuję z synem, który nieźle radzi sobie z grą na flecie prostym. Oprócz tego uwielbiam sport, zresztą podobnie jak moja żona. Bardzo często razem oglądamy transmisje sportowe szczególnie tenis ziemny, siatkówkę. Także jesteśmy zgodni w tym temacie i nie ma walki o pilota kiedy jest mecz, bo oglądamy razem.
— Uprawiacie jakiś sport?
— Niestety nie, kiedyś grałem bardzo dobrze w piłkę nożną, tenis stołowy. Później przy końcu szkoły średniej przestałem. Syn grał w MKS Działdowo i zapowiadał się na dobrego piłkarza, niestety kontuzja wykluczyła go z dalszych treningów i gry.
— Kiedyś był sport, a dziś jak wygląda spędzanie wolnego czasu?
— Jeśli jest wolny czas (śmiech). Ostatni rok zajęła mi dieta, ubyło mnie prawie 20 kg. Także byłem skupiony na tym wyzwaniu, ale dzięki temu było nieco więcej ruchu. Spacery, rower i pilnowanie właściwego odżywiania, zdecydowanie zdrowszy tryb życia. Udało się zredukować masę, ale też ma to ogromny wpływ na lepsze samopoczucie. Czasu wolnego jest mało, bo Dąbek jest oddalony od Działdowa prawie 40 km. Dużo czasu zajmuje przejazd w obie strony. W weekendy ewentualnie mogę coś nadrobić.
— Był Pan już niepełną kadencję radnym miasta. Co Pana skłoniło, by ponownie kandydować?
— Współpraca z panem burmistrzem i radnymi z jego komitetu wyborczego była dla mnie bardzo satysfakcjonująca. Przynosiła naprawdę dobre i rzeczywiste efekty. Widzieliśmy, że to też zadowala mieszkańców naszego miasta. I dlatego postanowiłem kontynuować tę prace na rzecz miasta i mieszkańców. Stawiać sobie ambitne cele i dążyć do ich realizacji. Ten program, który prezentowaliśmy taki właśnie jest. Docieraliśmy z nim do ludzi przez media lokalne, portale społecznościowe, internet, ale co mnie bardzo cieszy przede wszystkim bezpośrednio do naszych mieszkańców odwiedzając ich w domach. Rozmowy te były bardzo cenne, wniosły dużo dobrego i w niemałym stopniu przyczyniły się do takiego a nie innego wyniku wyborczego.
— Co jest dla Pana priorytetem?
— Lubię sobie wszystko logistycznie układać. Teraz najistotniejsze dla mnie jest to, żeby budowa basenu, o której wszyscy od lat marzymy, była wykonana w dobrym tempie i żeby wykonawca zrealizował roboty w umownym terminie 30-stu miesięcy. To jest główny priorytet. Ponadto niezwykle ważne są inwestycje drogowe, jak ta właśnie oddana do użytkowania czyli ulica Kościuszki z częścią ulicy Jagiełły oraz kolejne przewidziane do kompleksowego remontu jak chociażby ulica Hallera na całej długości. Będzie również drugi etap zagospodarowania naszego zalewu. I oczywiście kontynuacja rewitalizacji budynku poobozowego. To są najpilniejsze sprawy. Z tematów, które mamy w perspektywie 5-letniej kadencji wszystko jest ważne. Nie chcę wskazywać jednego. Ktoś mógłby powiedzieć, że liczą się tylko duże rzeczy, które robią największe wrażenie. Ja myślę, że istotne są też szczegóły i liczne mniejsze kwestie, jak chociażby kawałek chodnika, parkingu, oświetlenie uliczne. To też cieszy ludzi. W Działdowie dużym problemem są mieszkania dla rodzin, które nie mają zdolności kredytowej i są zmuszone korzystać z drogiego wynajmu. Stąd też będziemy kłaść nacisk na budowę mieszkań z możliwością dojścia do własności w ramach Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej, bądź Towarzystwa Budownictwa Społecznego.
— Nie boi się Pan takiej krytyki, że nic nie będziecie robić, bo wszyscy radni są z jednego komitetu?
— Też doszły do mnie takie głosy, ale jest to niecodzienna sytuacja. Opozycja musi coś mówić i żeby jakoś przełknąć gorycz sromotnej porażki kieruje różne złośliwości. My się tego nie obawiamy. Jako nowy przewodniczący stawiam sobie za priorytet to, by sesje rady miasta były prowadzone w sposób jak najbardziej jakościowy, żeby dyskusja była spokojna i przede wszystkim merytoryczna. Żeby na sali obrad panowała kulturalna wymiana zdań i opinii. A wszystko po to, by jak najwięcej z naszego ambitnego planu udało się zrealizować. Jestem przekonany, że tak będzie. Mam nadzieję, że będzie to merytoryczna, efektywna kadencja, która da mieszkańcom wiele zadowolenia.
— Czym jest dla Pana funkcja przewodniczącego?
— Jest to dla mnie wielkie wyróżnienie i wielka duma. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim radnym, którzy poparli mnie w 100%. Myślę, że zaowocowała moja dotychczasowa praca w radzie w poprzedniej kadencji, właściwe przygotowanie do sesji czy posiedzeń komisji. Byłem przewodniczącym komisji budżetu i finansów. Powiem troszkę nieskromnie, że niejednokrotnie chwalono to co robię, jak prowadzę posiedzenia komisji. Sądzę, że radni to zauważyli i dlatego powierzyli mi tę zaszczytną funkcję. Jestem bardzo im wdzięczny. Jest to dla mnie też wyzwanie. I nie ukrywam, że jest ten stres początkowy czy podołam i czy dam radę. Na pierwszej inauguracyjnej sesji też mi towarzyszył, ale myślę, że im dalej tym będzie coraz lepiej. W tym miejscu pragnę również serdecznie podziękować wszystkim mieszkańcom naszego miasta, którzy tak zdecydowanie poparli mnie i pozostałych radnych oraz pana burmistrza. To ogromny kredyt zaufania, którego nie zmarnujemy. Jednocześnie obiecuję, że będziemy reprezentować wszystkich mieszkańców – zarówno tych którzy na nas głosowali oraz tych którzy poparli naszych konkurentów.
— Jesteście zgraną ekipą?
— Bardzo. Myślę, że jesteśmy zgraną drużyną, która jest mieszanką doświadczenia z młodością. Mamy najmłodszą radną w historii miasta i jeszcze kilka młodych osób, które wchodzą dopiero na drogę samorządową. Rada się mocno odmłodziła. I to jest fajne, bo ci bardziej doświadczeni mogą podzielić się z tymi mniej doświadczonymi wiedzą. Ta drużyna zagrała świetnie w kampanii, a jeszcze lepiej zagra w całej kadencji.
— Znacie się już dobrze czy będziecie się poznawać?
— To jak w małżeństwie (śmiech)… człowiek całe życie się dociera i poznaje. I my też cały czas będziemy się poznawać. Jestem przekonany, że większych nieporozumień nie będzie. A jeśli nawet pojawiłyby się jakieś małe zgrzyty to będą od razu wyjaśniane. Jestem bardzo optymistycznie nastawiony do tej kadencji. W takich małych ojczyznach jak niewielkie miasta i gminy nie powinno być wielkiej polityki tylko nastawienie na działanie dla lokalnej społeczności. I oczywiście ciężka praca na rzecz ludzi.
— Ten przekrój wiekowy pomoże we wspólnym działaniu?
— Tak myślę. Ci nasi młodzi radni mają nieco inne postrzeganie niektórych kwestii. I zrobienie takiej burzy mózgów jak się pojawi zadanie do zrealizowania, to spojrzenie młodych i tych bardziej doświadczonych może pomóc wypracować świetne rozwiązania i kompromisy.
— Da się pogodzić bycie radnym z pracą zawodową i domem?
— Trzeba, ale nie ukrywam że nieraz jest ciężko. Tym bardziej, że pracuję poza Działdowem. Na sesje biorę urlop wypoczynkowy. Na posiedzenia komisji zwalniam się z pracy i później odrabiam godziny. Jestem bardzo wdzięczny swojemu szefowi, iż daje mi taką możliwość. Najbardziej cierpi jednak rodzina, tak jak mówiłem w swoim inauguracyjnym przemówieniu na I sesji to rodzina musi się wykazać dużą wyrozumiałością i cierpliwością. Za to im bardzo dziękuję. Od lat wspierają mnie w tym co robię i czemu się poświęcam.
— Czy możliwe jest, by sesje były po południu, a nie przed?
— Chcę wprowadzić pewne swoje standardy i zapewne pojawią się z mojej strony propozycje sesji popołudniowych, szczególnie tych nadzwyczajnych. Zwyczajne sesje z reguły zawierają w porządku obrad wiele punktów i trudno byłoby je zrealizować w jakimś krótszym czasie. Natomiast te nadzwyczajne mogą swobodnie odbywać się po południu. Myślę, że to może ułatwić uczestnictwo radnym, którzy pracują lub realizują się zawodowo poza Działdowem.

Gosia Grabowska


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5