Szpital opuścił w kapciach

2010-03-03 00:00:00

— Z elbląskiego szpitala wracałem do domu bez butów, ponieważ zostały w karetce, która mnie tam przywiozła — opowiada Sylwester Krawczyk z Ornety. — W szpitalu pielęgniarka poradziła mi, żebym kupił buty w pobliskiej Biedronce, a lekarz stwierdził, że może mi dać reklamówki na kapcie, bym nie zamoczył nóg.





Mieszkający w Ornecie Sylwester Krawczyk podczas wizyty we Fromborku źle się poczuł. Pomocy szukał w miejscowym szpitalu. 
— Przyjęto mnie i przebrałem się w szpitalne rzeczy — opowiada. — Po badaniu lekarz wezwał karetkę, która miała mnie zawieźć do szpitala wojewódzkiego w Elblągu. Ratownicy wnieśli mnie na noszach do karetki, a pracownicy fromborskiego szpitala przenieśli tam moje rzeczy, łącznie z butami — opowiada. 

Kiedy pan Sylwester miał już opuścić elbląski szpital zorientował się, że nie ma swoich butów. O pomoc w tej sytuacji poprosił pielęgniarkę. 
— Poradziła mi bym udał się do Biedronki — wspomina. — To było upokarzające. Na dodatek lekarz ironicznie stwierdził, że może dać mi reklamówki na szpitalne kapcie, bym nie zamoczył nóg. Potraktowali mnie jak kogoś, kto nie zasługuje na szacunek. Stałem bezradny i upokorzony. Lekarz odwrócił się do mnie plecami i zaczął coś pisać na komputerze. 
 Sylwester Krawczyk postanowił w tej sytuacji radzić sobie sam. Ruszył w kierunku pobliskiego sklepu, na nogach miał tylko szpitalne kapcie.
— Poszedłem do pobliskiej Biedronki, ale nie było męskich butów. Zdesperowany chciałem kupić największe damskie, ale wciąż były za małe — opowiada. — Buty kupiłem w innym sklepie, który leżał dość daleko od szpitala. Kiedy szedłem, ludzie dziwnie patrzyli na moje niebieskie kapcie na  nogach. Zanim kupiłem buty, skarpety mi całkiem przemokły. Potem jeszcze godzinę czekałem na autobus. Nie pojechałem jednak do domu, ale do Fromborka, bo w szpitalu została moja marynarka. Wróciłem do domu skonany i przeziębiony. 
 Jak mówi pan Sylwester, to jak został potraktowany w szpitalu zapamięta na długo. 
Buty może 
odebrać w... Braniewie 
O to dlaczego Sylwester Krawczyk musiał wracać bez butów do domu zapytaliśmy Małgorzatą Twardowską, rzecznika prasowego szpitala wojewódzkiego. 
 — Sprawę na pewno będziemy wyjaśniali — zapewnia. — Pacjent nie powinien być odesłany do domu bez butów. W takich sytuacjach pracownicy szpitala powinni poinformować o wszystkim rodzinę pacjenta lub gdy nie może ona pomóc, odwieźć pacjenta. Na razie nie miałam możliwości porozmawiać ze wszystkimi osobami będącymi tego dnia na dyżurze. W związku z tym nie mogę nic więcej powiedzieć — dodaje.
Buty, jak się okazało, zostały w karetce pogotowia, która przetransportowała mężczyznę z Formborka do Elbląga.
— Zauważyliśmy je dopiero, gdy karetka wróciła do Braniewa — mówi Zbigniew Pawlicki, kierownika Zespołu Ratownictwa Medycznego w Braniewie. — Od razu zadzwoniliśmy do szpitala w Elblągu, ale tam pana Krawczyka już nie było. Buty są do odbioru w pogotowiu w Braniewie.

Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
Tagi: a
2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B