Pusty talerz niech nie będzie tylko symbolem

2022-12-24 16:11:26(ost. akt: 2022-12-22 13:12:02)

Autor zdjęcia: freepik

Boże Narodzenie to święto dobra i miłości. I większość z nas zgodnie deklaruje, że w wigilijny wieczór przyjęłoby pod swój dach zbłąkanego wędrowca. Puste miejsce przy wigilijnym stole na stałe wpisało się do świątecznych tradycji. Talerz pozostawiony dla wędrowca nie jest tylko pustym gestem. Czy kultywujemy ten zwyczaj w naszych domach?
Tradycja pustego talerza na wigilijnym stole jest kultywowana w prawie każdym polskim domu. Dla osób przeżywających śmierć bliskich puste miejsce jest oznaką, że ktoś odszedł, a po nim pozostała tęsknota. To głęboko zakorzenione w epoce przedchrześcijańskiej wyjaśnienie obyczaju. Jako relikt kultu zmarłych, który nakazywał w noc przesilenia zimowego „biesiadować” z przodkami, w wigilijnym menu pozostały zaduszne potrawy – mak, groch i kutia. Chrześcijaństwo, które w pewnym stopniu zasymilowało pogański obyczaj, zastąpiło ducha przodka wędrowcem, który dobrze wpasowywał się w ideę gościnności na zasadzie: gość w dom, Bóg w dom.
W niektórych domach przestrzega się obyczaju, aby nie wstawać od wigilijnego stołu aż do zakończenia wieczerzy. Jak zatem wpuścić wędrowca do domu, jeśli stanie na naszym progu? Należy pozostawić otwartą bramę i drzwi. Jednakże drzwi to zaledwie symbol, bo żeby przyjąć wędrowca, trzeba mieć otwarte serce.
Puste miejsce natomiast oznacza dziś zaproszenie do stołu osoby samotnej lub potrzebującej.

Adrianna Kowalewska, 59 lat
— U nas w domu zawsze jest dodatkowe nakrycie dla zbłąkanego wędrowca. Pusty talerzyk symbolizuje dobro, którym chcemy się podzielić, cząstkę nas samych, którą ofiarowujemy tym, którzy są w potrzebie. Pusty talerzyk to tradycja i symbol, bo przecież wszyscy potrafimy się zjednoczyć i ruszyć z pomocą, gdy ktoś jej potrzebuje. To piękna tradycja, którą należy pielęgnować i wciąż o niej pamiętać. Niech nikt w ten wigilijny wieczór nie czuje się samotny, opuszczony. Ten dzień to czas radości, a nie smutku. Nie bądźmy obojętni wobec innych. W naszym domu czasem pojawiają się osoby samotne. Mama zaprasza sąsiadkę, która ma dzieci za granicą i czasem święta spędza samotnie… W jej oczach widzę radość i łzy, gdy łamiemy się opłatkiem i składamy życzenia. W ten radosny czas nikt nie powinien być pozostawiony sam sobie…

Krystyna Zakrzewska, 72 lata
— Ja z moją rodziną w myśl powiedzenia: „Gość w dom, Bóg w dom” — przyjęlibyśmy nieznajomego na kolację. W święta Bożego Narodzenia nikt nie powinien być sam. W moim domu przy wigilijnym stole od zawsze było wolne miejsce dla niespodziewanego gościa. Dla kogoś, kto w tym dniu zapuka do naszych drzwi. To tradycja, którą nam przekazali nasi rodzice i dziadkowie i którą my przekazujemy naszym dzieciom i wnukom. Puste miejsce przy stole przypomina nam również o tych, którzy nie zasiądą już z nami przy stole, ale są w naszych myślach i sercu. To również wyraz solidarności z ludźmi przeżywającymi święta samotnie, ale nie tylko. Oznacza także gotowość przyjęcia niespodziewanego gościa na wieczerzę wigilijną oraz nakarmienie go i traktowanie na równi z członkami rodziny siedzącymi przy wigilijnym stole. To smutne, że wiele osób spędza te święta samotnie, bo my w codziennym pośpiechu zapominamy o tym, co ważne, o ludziach żyjących obok. Nie zawsze wpłacenie datku na jakąś zbiórkę to wszystko, co możemy zrobić… Czasem wystarczy miły gest, rozmowa, poświęcenie kilku chwil samotnej osobie. I powinniśmy to robić nie tylko w święta, ale każdego dnia. Być dla siebie wyrozumiali, dobrzy…

Jan Głogowski, 64 lata
— Zwyczaj pozostawiania pustego nakrycia na wigilijnym stole upowszechnił się w XIX wieku, a symbolika wolnego miejsca związana jest z biblijną wędrówką Świętej Rodziny. Według dawnych wierzeń wolne miejsce nawiązuje również do pamięci o zmarłych i ma przypominać o bliskich, którzy z różnych powodów nie mogą być obecni na wigilijnej wieczerzy. Puste miejsce przy stole jest wyrazem solidarności z ludźmi przeżywającymi święta samotnie i gotowością życzliwego przyjęcia niespodziewanego gościa na wieczerzę wigilijną. Obowiązkiem zgodnym z zasadami polskiej gościnności jest nakarmienie niespodziewanego przybysza i traktowanie go na równi z innymi członkami rodziny siedzącymi przy wigilijnym stole. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby w wigilijny wieczór puste miejsce zostało zajęte przez zbłąkanego wędrowca. Jednak — tak jak tradycja nakazuje — wolne miejsce i nakrycie na stole są w naszej rodzinie kultywowane.

Kazimierz Brejno, 67 lat
— W moim rodzinnym domu nie było zwyczaju stawiania dodatkowego nakrycia na stole. Kiedy się ożeniłem, w domu mojej żony po raz pierwszy spotkałem się z tym zwyczajem. Zdziwiłem się, lecz kiedy wytłumaczyła mi, że to miejsce dla osoby, która może potrzebuje wsparcia, jest samotna, stwierdziłem, że to piękny zwyczaj. Od tego czasu w naszym domu kultywujemy ten zwyczaj. Znają go moje dzieci, opowiadamy tez wnukom o zbłąkanym wędrowcu, na którego czeka to miejsce. Kilka razy na wigilii miejsce to zajmowała nasza samotna sąsiadka. Od dwóch lat miejsce jest „wolne” i czeka na niespodziewanego gościa.

Wysłuchała: Joanna Karzyńska

Od autorki:
W moim rodzinnym domu zawsze ustawialiśmy talerzyk dla niespodziewanego gościa. Gdy z bratem pytaliśmy mamę, po co to robi, mówiła, że w razie gdyby w tę wyjątkową noc ktoś zapukał do naszych drzwi. Nie zdarzyło się jednak, aby ktoś przypadkowy nas odwiedził, ale mama zawsze zapraszała samotnych sąsiadów, dalszych i bliższych krewnych, którzy byli w trudnej sytuacji. Mówiła, że w tej tradycji chodzi raczej o zwykłą ludzką życzliwość wobec tych, którym w życiu zabrakło kogoś serdecznego na co dzień, kogoś, kto jest zupełnie sam. Mówiła, że nie jest ważne, kim jest ta osoba i czym się zajmuje, ważne, żeby poczuła, że nie jest zbędna światu i że ktoś na nią czeka. Choćby tylko w ten jeden wieczór w roku…
Wiele wigilijnych wieczorów spędziliśmy w towarzystwie „obcych” osób. Choć nie byliśmy bogaci, mama zawsze potrafiła wyczarować i dla tych osób jakiś drobny prezent. Do dziś pamiętam wigilię, podczas której samotna, osiemdziesięciokilkuletnia pani Anna płakała i opowiadała, że od wielu lat nie obchodziła świąt. Wtedy tak naprawdę zrozumiałam, czym jest to puste nakrycie.
Od kilku lat przy moim stole brakuje najbliższych mi osób. Odeszli do wieczności… Puste miejsce przy stole będzie dla mnie również symbolem pamięci o nich. Gdyby jednak ktokolwiek zapukał tego lub innego dnia do moich drzwi, z pewnością znalazłby pomoc, miejsce przy stole i upominek. Bo dzielenie się tym, co mam, jest dla mnie naturalne. Tego właśnie nauczyła mnie mama… Zasiadając do wigilijnych stołów, pomyślcie, czy obok Was nie mieszka samotna sąsiadka, schorowany człowiek… Może warto w tym dniu zapukać do ich drzwi i zaprosić do wspólnego świętowania…

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5