Ireneusz Ścibiorek: Współpraca owocuje podczas akcji

2021-03-14 16:00:00(ost. akt: 2021-03-14 11:13:43)
P.O. komendanta powiatowego straży pożarnej, bryg. Ireneusz Ścibiorek (drugi z lewej)

P.O. komendanta powiatowego straży pożarnej, bryg. Ireneusz Ścibiorek (drugi z lewej)

Autor zdjęcia: PSP Braniewo

To ludzie o wielkich sercach i zasługują na szacunek, mówi o kolegach - strażakach z Braniewa ich nowy dowódca, bryg. Ireneusz Ścibiorek. Pełnienie obowiązków powierzono mu na dwa miesiące. Prawdopodobnie potem zostanie rozpisany konkurs na to stanowisko.
Jeszcze chwilę temu był pan oficerem prasowym, a jak układało się pańskie życie zawodowe wcześniej?
– Byłem dowódcą jednostki ratowniczo-gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Braniewie. Wcześniej byłem naczelnikiem pionu operacyjnego. Służbę ponad 20 lat temu zaczynałem od strażaka w komendzie powiatowej PSP... A właściwie od stażysty. Podnosiłem swoje kwalifikacje na studiach, robiłem różne uprawnienia, kursy, szkolenia zawodowe, m.in. w obszarze ratownictwa chemicznego, ochrony środowiska, bhp czy kierowania zespołem. Udało mi się dotrzeć tu, gdzie jestem, sprawując obecnie stanowisko p.o. komendanta powiatowego. Wcześniej pracowałem w systemie zmianowym, czyli na tzw. podziale bojowym, a już wiążąc się z jednostką ratowniczo-gaśniczą przeszedłem do pracy codziennej. Jako dowódca jednostki odpowiadam za całokształt jej działań, w tym za zachowanie ciągłości służby i prawidłowe funkcjonowanie tej formacji, która na co dzień wspomaga mieszkańców naszego miasta i powiatu.

Przez te wszystkie lata widział pan wiele ludzkich nieszczęść...
– Tak naprawdę pożary to około 20 procent wszystkich naszych strażackich interwencji, większą część stanowią zdarzenia nie związane ściśle ze zjawiskiem pożaru. Czyli na przykład zdarzenia drogowe, anomalia pogodowe, w tym usuwanie skutków silnego wiatru czy opadów atmosferycznych, nietypowe zachowania zwierząt i wiele zdarzeń, gdzie nie ma zjawiska pożaru, a my jesteśmy potrzebni. Nawet zdjęcie kota z drzewa czy usunięcie gniazda owadów - jesteśmy wszędzie tam, gdzie się nas potrzebuje, gdzie jesteśmy wzywani. Dzielnie wspierają nas strażacy - ochotnicy.

Które z tych różnych wydarzeń najbardziej zapadło panu w pamięci?
– Te, które miały miejsce ostatnimi laty, mianowicie pożar obiektu sakralnego parafii p.w. św. Antoniego przy ul. Królewieckiej lub zdarzenia związane z braniewskim browarem, czy to pożar, czy emisja niebezpiecznego amoniaku. Tych zdarzeń każdego roku realizowanych jest bardzo dużo. Są wśród nich takie, z których strażacy czerpią radość, ale są też traumatyczne. Najczęściej są to zdarzenia komunikacyjne, w których są poszkodowani lub ofiary. Na szczęście takich zdarzeń nie ma wielu. One odciskają swoje piętno również na tych strażakach, którzy podejmują interwencje, by zlikwidować to, co jako mieszkańcy narobimy... Często interwencja to efekt zachowania nas, mieszkańców, efekt łamania zasad związanych z bezpieczeństwem, których nie przestrzegamy. Dlatego prewencja też jest bardzo ważna.

Jak się odreagowuje trudne sytuacje?
– Nasi strażacy pracujący w komendzie to ludzie o szerokim wachlarzu predyspozycji i umiejętności, począwszy na kulinarnych, a skończywszy na wokalnych. Ja akurat nie śpiewam, ale są koledzy, którzy grają i śpiewają. Jeszcze inni zajmują się sportem. Wiele radości czerpiemy także z przebywania z własną rodziną. Większość kolegów - strażaków, a znamy się nie pierwszy rok, ceni sobie wartości rodzinne. Strażacy utrzymują też przyjaźń między sobą, spotykają się też rodzinnie po służbie. To bardzo budujące, że potrafią spędzać ze sobą czas nie tylko podczas 24-godzinnej służby, ale również na stopie prywatnej. Wspaniale się uzupełniają i z tego co wiem - są dumni z tych więzi. Mówimy oczywiście o czasach sprzed koronawirusa. Strażacy pomagają sobie nawzajem w różnych pracach czy remontach. Wspólnie realizują różne pasje. Jest to wartość dodana. Ci nasi lokalni bohaterowie to ludzie o wielkich sercach i zasługują na szacunek. Pracują z pasją i starają się swoje obowiązki wykonywać profesjonalnie.

Każdy sukces jest zespołowy?
– Czasem nasza pomoc dociera zbyt późno lub skutki zdarzeń są ogromne. Na to nie mamy wpływu, ale zawsze, wyjeżdżając na zdarzenie, mamy w głowie: jedziemy pomagać, ograniczać skutki niekorzystnych zdarzeń. Zakres świadczonych przez nas "usług", często także poza służbą, sprawia, że każdego dnia zespół strażaków oddaje siebie w pełni dla misji strażackiej misji. Tworzymy zespół, chciałbym to podkreślić. Dlatego każdy sukces, jak i każda porażka, są zespołowe. Od najmłodszego strażaka na danej zmianie, przez kierowcę po dowódcę zmiany - jesteśmy zespołem. Całością. Od tego, jak ci ludzie potrafią współpracować, współdziałać, dogadywać się, uzupełniać, często nawet bez słów - to owoc dobrze zrealizowanej misji ratowniczej, do której jesteśmy powołani.

Przed dwa miesiące rewolucji w komendzie pewnie pan nie zrobi?
– Póki co działamy dalej zgodnie z wytycznymi. Komenda powiatowa musi funkcjonować. Dotychczasowy pan komendant Zbigniew Januszko odszedł na zaopatrzenie emerytalne. To powierzenie obowiązków mnie nie wiąże się z tym, że natychmiast będą się działy wielkie zmiany kadrowe. Śmiało mogę powiedzieć, że służą tu ludzie wyjątkowi. Powiedziałem już, to barwne postacie, które zasługują na awans, przeszeregowania. Trzeba wykorzystywać ich wiedzę, doświadczenie i potencjał - być może na innym stanowisku służbowym. I pewnie w dalszej kolejności takie rozmowy będą prowadzone, jeżeli tylko będzie na to zgoda.

Pański poprzednik to niezły żartowniś, prawda?
– Wszyscy poprzedni komendanci, kończąc na panu brygadierze Zbigniewie Januszko, a także zastępcy komendantów, to ludzie wyjątkowi, specyficzni, realizujący pewną misję. Na co dzień są szefami, realizującymi wizję funkcjonowania komendy. A prywatnie tryskają humorem, energią, mają szerokie horyzonty i upodobania. Jeśli się spotykamy na płaszczyźnie prywatnej, poza służbą, to bardzo cenię rozmowy z nimi i ich ewentualne uwagi. Cenię sobie ich aktywność.

Edyta Kocyła-Pawłowska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5