Wierzę, że mąż żyje i do nas wróci...
2016-11-13 12:00:00(ost. akt: 2016-11-13 14:38:29)
— Dla mnie to koszmar — mówi pani Marcelina Żmich, żona zaginionego 36-latka z Braniewa. — Choć straż i policja szukają jego ciała w rzece, ja wierzę, że on żyje i do nas wróci. Hubert Żmich po raz ostatni był widziany 28 października, gdy wychodził z jednego z braniewskich klubów. Tu ślad się urywa. Około 200 metrów dalej, na brzegu rzeki Pasłęki, policjanci odnaleźli telefon zaginionego mężczyzny.
Hubert Żmich zaginął w nocy z piątku 28 na sobotę 29 października. Jak informują najbliżsi, mężczyzna wyszedł z domu w piątek chwilę przed 22.00.
— Mąż powiedział, że idzie do sklepu — mówi pani Marcelina Żmich, żona zaginionego. — O godz. 22.23 zadzwoniłam do niego zaniepokojona. Wtedy rozmawialiśmy ze sobą ostatni raz. Jak się później okazało było to też ostatnie połączenie odebrane przez mężczyznę. W tym czasie zarejestrowała go kamera przy przepławce. Mąż poszedł do klubu "Metro" przy ul. Gdańskiej. Był sam. Na miejscu dosiadł się do grupy osób. Razem wyszli do innego lokalu, ale wrócili z powrotem. Wyszedł z klubu sam o godz. 1.53 i poszedł w kierunku ul. Botanicznej. Tu ostatni raz rejestrują go kamery i ślad się urywa. Prawdopodobnie mężczyzna miał wracać do domu chodnikiem przy rzece. Jednak kamera policyjna przy przepławce dla ryb (ok. 200 metrów dalej) już go nie zarejestrowała.
— Mąż powiedział, że idzie do sklepu — mówi pani Marcelina Żmich, żona zaginionego. — O godz. 22.23 zadzwoniłam do niego zaniepokojona. Wtedy rozmawialiśmy ze sobą ostatni raz. Jak się później okazało było to też ostatnie połączenie odebrane przez mężczyznę. W tym czasie zarejestrowała go kamera przy przepławce. Mąż poszedł do klubu "Metro" przy ul. Gdańskiej. Był sam. Na miejscu dosiadł się do grupy osób. Razem wyszli do innego lokalu, ale wrócili z powrotem. Wyszedł z klubu sam o godz. 1.53 i poszedł w kierunku ul. Botanicznej. Tu ostatni raz rejestrują go kamery i ślad się urywa. Prawdopodobnie mężczyzna miał wracać do domu chodnikiem przy rzece. Jednak kamera policyjna przy przepławce dla ryb (ok. 200 metrów dalej) już go nie zarejestrowała.
Żona mężczyzny początkowo rozpoczęła poszukiwania na własną rękę. Pytała o męża znajomych i rodzinę. Po 24 godzinach zgłosiła zaginięcie na policji.
— Policjanci patrolowali ulice. Koło schodów przy przepławce znaleźli telefon męża — mówi pani Marcelina. — Policjanci podejrzewają, że mógł on wpaść do wody. Strażacy rozpoczęli przeszukiwać rzekę od ujścia do elektrowni wodnej w Braniewie. Mówią, że na przeszukanych odcinkach rzeka jest pusta, jednak szybki nurt bardzo utrudnia poszukiwania.
— W działaniach wykorzystano jednostki pływające Państwowej Straży Pożarnej w Braniewie oraz Komendy Powiatowej Policji. Następnie do Braniewa przyjechała specjalistyczna grupa ratownictwa wodno–nurkowego z Bartoszyc i Giżycka. Oprócz prac realizowanych przez płetwonurków w działaniach wykorzystano również sonar — informuje mł. bryg. Ireneusz Ścibiorek, oficer prasowy KP PSP w Braniewie.
Pomimo, że ratownicy poszukują w rzece ciała mężczyzny, żona zaginionego wierzy, że on żyje.
— Choć straż i policja szukają jego ciała w rzece, ja wierzę, że on żyje i do nas wróci — mówi pani Marcelina. — Może wpadł w tarapaty? Może, gdzieś wyjechał? Ostatnie dni to dla mnie koszmar. Wiem, że nic by sobie nie zrobił. Mamy dwoje dzieci. Na sobotę planowaliśmy wspólne wyjście. Mąż zawsze wracał do domu. Nawet, gdy spotykał się ze znajomymi, nigdy nie był w domu później niż o 2. On nigdy nie miał zatargów. Był spokojny, najwięcej czasu spędzał w domu. Ludzie, z którymi był w klubie mówili, że to osoba bardzo opanowana i otwarta. Przed wyjściem, powiedział im, że wraca do domu.
Słowa pani Marceliny potwierdzają znajomi mężczyzny.
Słowa pani Marceliny potwierdzają znajomi mężczyzny.
— Hubert jest raczej spokojnym człowiekiem, a nie typem awanturnika. W pracy był zawsze bardzo pomocny, lubił żartować. Nie chodził do klubów, nie imprezował, wolny czas wolał spędzać w domu — mówi kolega zaginionego mężczyzny.
Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Znajoma #2114346 | 109.241.*.* 17 lis 2016 00:31
Male miasto kazdy kazdego zna ludzie swoje gadaja i beda gadali jedno jest pewne kwestia czasu jak go znajda zywego czy martwego ale spokój dla rodziny to oczekiwanie gorsze niz niepewnosc :-(((((
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
sąsiadka #2112966 | 87.205.*.* 15 lis 2016 12:00
myślę że współpraca policji z jasnowidzem byłaby dobrym posunięciem w tej sprawie , policja niejednokrotnie korzystała z takiej pomocy. W takiej sytuacji próbuje się rożnych środków pomocy. Bardzo przykro patrzeć na cierpienie tej rodziny. Miejmy nadzieję , ze wkrótce coś się wyjaśni.
odpowiedz na ten komentarz
brani-ewo #2112843 | 188.112.*.* 15 lis 2016 08:49
Ja to bym Rrutkowskiego zatrudnila ,on zawsze rozwiazuje takie zagadki,,,,,,
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz
jerema #2112227 | 217.8.*.* 14 lis 2016 11:32
Moze do jackowskiego z tym?
odpowiedz na ten komentarz
Ewa #2111940 | 93.105.*.* 13 lis 2016 19:19
Z całego serca życzę by się odnalazl cały i zdrowy. Nie znam tego pana , ani jego rodziny , ale mogę wyobrazić sobie lek żony i niepokój dzieci . Jeszcze raz , z całego serca życzę , aby wszystko miało szczęśliwy finał ..
Ocena komentarza: warty uwagi (46) odpowiedz na ten komentarz