Dlaczego zbudowano Kapliczkę Unikowską? Aby odpędzić duchy drwali
2020-07-10 12:48:49(ost. akt: 2020-07-10 13:54:22)
Dotarliśmy do kolejnej legendy ludowej dotyczącej Kapliczki Unikowskiej koło Bisztynka. Wcześniej pisaliśmy o tym, że miała chronić ona od ukąszenia żmij jeśli wrzuciło się do niej drobną monetę. Teraz okazało się, że zbudowano ją na miejscu potrójnego morderstwa. Taką opowieść miejscowych spisał kiedyś Alfred Cammann.
Alfred Cammann (1909-2008) to postać mało znana szerszej publiczności a można nazwać go niemieckim Kolbergiem, bo tak jak Oskar Kolberg dużą część życia zajmował się słuchaniem, spisywaniem i nagrywaniem podań i legend ludowych, anegdot, opowieści oraz bajek i baśni ludowych powtarzanych kiedyś wśród mieszkańców Prus Wschodnich, ale nie tylko.
Nagrał ponad 1000 wywiadów z członkami mniejszości niemieckich na Węgrzech, w Rumunii, na Ukrainie, w Besarabii, na Wołyniu, a także z Prus Wschodnich i Zachodnich, Śląska i Pomorza. Po przejściu na emeryturę w 1971 r. podróżował w te rejony, nadal zbierał materiały i do późnej starości utrzymywał żywą korespondencję z osobami, które owe legendy mu opowiadały.
Wśród spisanych, ludowych opowieści znalazły się trzy dotyczące Bisztynka i okolic. Zostały opublikowane w książce "Märchenwelt des Preußenlandes", czyli "Bajkowy świat Prus".
Jedną z nich, dotyczącą Kapliczki Unikowskiej zwanej też kiedyś Kapliczką Żmijową (o czym już pisaliśmy) publikujemy niżej.
"W tym czasie, w miejscu gdzie dziś stoi Kapliczka Unikowska był pierwotny las. Pracowali tam, przy wyrębie drzew, robotnicy leśni. Dwóch z nich wdało się w kłótnię. O co im poszło, tego nie wiadomo. Tak się zdarza wśród osób, które codziennie, przez wiele godzin przebywają ze sobą. Tego dnia obaj robotnicy tak się zdenerwowali, że obaj chwycili za swe topory.
Zaczęli walczyć i jednemu z nich udało się rozpłatać czaszkę drugiego. Trzeci z nich usiłował ich rozłączyć, ale gdy pierwszy już padł martwy wtedy zabójca natychmiast zwrócił się przeciwko temu trzeciemu. Obaj unieśli topory. Obaj zadali ciosy jednocześnie i wbili ostrza w głowy. Padli i wykrwawili się na śmierć.
Wszyscy trzej zostali pochowani w niepoświęconej ziemi za ogrodzeniem cmentarza kościelnego.
Niezbawione dusze nieszczęśników nie odpoczywały i pojawiały się w lesie a zwłaszcza w miejscu morderstwa. Straszyły ludzi tamtędy przejeżdżających i przechodzących. Dochodziło więc do różnych szkód.
Mieszkańcy Unikowa, Wysokiej Dąbrowy i mieszkańcy innych miejscowości znajdujących się za lasem Lackmuhl a w tym Sątop, Bischdorf (obecne Sątopy-Samulewo), Reszla zaczęli obawiać się duchów i nie przyjeżdżali do Bisztynka na rynek. Nie sprzedawali w miasteczku swych produktów rolnych, przestali handlować końmi i innymi zwierzętami.
To niepokoiło kupców i handlowców z Bisztynka. Postanowili zwrócić się więc do proboszcza o wygnanie duchów. Obiecali przekazać darowiznę na rzecz budowy kapliczki, którą miała być poświęcona Świętej Rodzinie. Proboszcz na to przystał.
Pewnej niedzieli wierni poszli na miejsce zbrodni i tam modlili się i śpiewali pieśni religijne. Ksiądz proboszcz odmówił tam modlitwy, okadził nieszczęśliwe miejsce i pokropił wodą święconą. Inni położyli kamień węgielny pod kaplicę, która też szybko została zbudowana.
Odtąd w lesie i miasteczku panował spokój. Kupcy odzyskali dawne bogactwo i dziękowali Bogu za to, że nie mają już kłopotów."
Nie sposób dociec, kiedy mogło dojść do wspomnianego potrójnego zabójstwa i czy naprawdę do niego doszło. W opowieściach ludowych jest zwykle ziarno prawdy.
Kapliczka Unikowska to budowla z XIX wieku. Źródła podają, że z przełomu XIX i XX wieku, choć na metalowych drzwiach kapliczki jest wyryta data 1859.
Andrzej Grabowski
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez