Zdjęcie z pogrzebu bisztyneckiego proboszcza ks. Conrada Dautera
2019-05-03 08:00:00(ost. akt: 2019-05-03 08:09:42)
Aresztowany w 1939 r. przez Gestapo ksiądz Conrad Dauter wrócił do swej parafii w Bisztynku 1945 roku. Był jej formalnym proboszczem do śmierci w 1953 roku. Dziś otrzymaliśmy unikatowe zdjęcie z jego pogrzebu.
Prawdopodobnie amatorskie zdjęcie formatu 6 x 9 cm dokumentujące pogrzeb księdza Conrada Dautera - przedwojennego proboszcza parafii w Bisztynku przekazała nam pani Irena Karczmarczyk.
- O tym, że to pogrzeb księdza Dautera wiem od mojej nieżyjącej już mamy. Przechowuję je od wielu lat i już wiele razy miałam zamiar je wam przekazać, ale zawsze ponownie chowałam do szuflady i zapominałam o nim - mówiła Irena Karczmarczyk.
Zdjęcie wykonane przez nieznanego autora pokazuje, poza samym konduktem pogrzebowym, zrujnowane centrum Bisztynka. Kondukt został sfotografowany gdy przemieszczał się ulicą Kościelną w kierunku kościoła parafialnego. To dziś okolice Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Na fotografii widoczne są pozostałości po dawnych kamienicach, z których pozostał jedynie mur widoczny po prawej stronie.
Na drugim planie widać zachowane do dziś budynki przy dzisiejszej ulicy Sienkiewicza oraz dachy kamienic przy dzisiejszych ulicach Bocznej i Ignacego Krasickiego.
Dlaczego kondukt idzie w kierunku kościoła parafialnego a nie na cmentarz, gdzie jest grób księdza?
- Prawdopodobnie w kościele św. Michała Archanioła, czyli kościele stanowiącym kaplicę cmentarną została odprawiona ceremonia pogrzebowa z pożegnaniem zmarłego i zamknięciem trumny. Następnie trumnę przeniesiono do głównego kościoła parafii, gdzie ks. Dauter sprawował Msze święte. Tak zwykle postępuje się ze zmarłymi księżmi z danej parafii - wyjaśnił nam ks. kan. Janusz Rybczyński, proboszcz parafii w Bisztynku.
Zdjęcie z pogrzebu ks. Dautera znajdzie się w przygotowywanej do wydania książce o powojennej historii parafii w Bisztynku.
Został zapamiętany jako ksiądz-rolnik. Samodzielnie uprawiał ziemię między Bisztynkiem a Troszkowem. - Odprawiał mszę i wracał do pracy w gospodarstwie. Hodował m.in. indyki - mówił nam jeden z mieszkańców.
- Ponieważ nie znał języka polskiego parafianie bardzo chętnie chodzili do nie go do spowiedzi - śmiał się nasz rozmówca.
Dodał, że sprawował opiekę nad liczną grupą Niemców (Warmiaków?) jacy po wojnie pozostali w okolicach i pracowali prowadząc gospodarstwa rolne. Wielu z nich wyjechało do Niemiec dopiero pod koniec lat 70-tych.
Czytaj e-wydanie
">kliknij

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez