Drfterzy po raz kolejny pokazali swe umiejętności w Bisztynku
2018-05-14 08:55:00(ost. akt: 2018-05-14 09:43:20)
Dym i zapach palonej gumy, ryk silników i pisk opon towarzyszyły wczoraj (13 maja) mieszkańcom Bisztynka i publiczności przybyłej na Drift Meet Round 3. Były pokazy driftu, konkurencje i drift taxi. Na torze pojawiły się auta z ligi wraków. Impreza przyciągnęła bardzo dużą publiczność i już na stałe wpisała sie w kalendarz wydarzeń w Bisztynku
Kolejna, już trzecia runda Drift Meet w Bisztynku za nami. Tak jak poprzednio ta sportowa impreza odbywająca się w piknikowej, rodzinnej atmosferze przyciągnęła setki, jeśli nie ponad tysiąc zainteresowanych.
W Bisztynku ulice zastawione były autami z rejestracjami z całego województwa i województw okolicznych.
Organizacja Driff Mett to pomysł mieszkańca Bisztynka Tomasza Bzury i to on pokazy prowadził, wcielił się w rolę konferansjera i specjalisty, który tłumaczył publiczności wiele aspektów tego sportu.
Wszystkich kierowców i publiczność witali: burmistrz Marek Dominiak, wiceburmistrz Włodzimierz Mońka oraz przedsiębiorca i kierowca Wojciech Żebrowski - współorganizator imprezy.
Powitanie i prezentacja kierowców odbyła się już po przedpołudniowych treningach, które obserwowało wielu mieszkańców Bisztynka przyzwyczajając swe uszy do ryku silników i pisku opon a nosy do zapachu palonej gumy opon.
W tej rundzie Drift Meet wystąpili także w pokazowej jeździe kierowcy biorący udział w Polskiej Lidze Wraków. Byli to kierowcy z Bisztynka i gminy Bisztynek oraz okolic. Wyjaśniali, że w tej lidze mogą brać udział auta o wartości nie przekraczającej 1000 złotych. Zawody wraków składają się z trzech konkurencji: indywidualnej czasówki, wyścigu wspólnego (wygrywa ten kto przejedzie najwięcej okrążeń w określonym czasie) oraz... konkursu dotyczącego urody auta. Dlatego wraki są fantazyjnie pomalowane.
Wyglądały tak, że trudno było rozpoznać markę auta. O zawodach ligowych opowiadali Grzegorz Klimek i Bogdan Budnik. Podkreślali, że są to wbrew ozorom zawody bezpieczne. W trakcie wyścigu można spychać auta przeszkadzające w jeździe ale nie wolno ich uderzać w bok.
- To nie są zawody polegające na destrukcji aut - podkreślali.
Po prezentacjach przyszedł czas na pokazy. Kierowcy jeździli indywidualnie i w parach. Często w takiej odległości, że pasażerowie lub sami kierowcy dotykali rękoma pojazdów sąsiadujących (możecie to zobaczyć na niektórych zdjęciach).
[fbpost]https://www.facebook.com/andrzej.grabowski.980/videos/1922351241108299/[/fbpost]
Wzięli też udział w Drift Games, czyli trzech konkurencjach. Pierwsza to parkowanie równoległe. Zobaczcie jak to robią drifterzy.
[fbpost]https://www.facebook.com/andrzej.grabowski.980/videos/1921674284509328/[/fbpost]
W kolejnych kierowcy musieli musnąć tyłem auta ustawioną zaporę a następnie zrobić dwa okrążenia wokół beczki tak aby przód auta znajdował się jak najbliżej niej. Zobaczcie film.
[fbpost]https://www.facebook.com/andrzej.grabowski.980/videos/1921695577840532/[/fbpost]
Kolejna konkurencja okazała się najtrudniejszą. polegała na strąceniu tyłem auta trzech piłek ustawionych na torze. Ta sztuka udała się jedynie Orestowi Michalczukowi w jego 500-konnym Nissanie.
Ponad 100 osób zdecydowało się na kupno biletów na Drift Taxi i mieli oni okazję poczuć przypływ adrenaliny w trakcie jazdy, jako pasażer. Nie mogło wśród nich zabraknąć autora tego tekstu. Zobaczcie film z wnętrza BMW z wymalowaną na boku marką bardzo popularnych papierosów produkowanych w Rosji.
[fbpost]https://www.facebook.com/andrzej.grabowski.980/videos/vb.100000003267684/1921666371176786/?type=3&theater">
Nad bezpieczeństwem uczestników czuwały patrole policji oraz załogi karetek pogotowia. Imprezę zabezpieczali strażacy OSP Troszkowo. Nie były jednak potrzebne żadne interwencje. Ratownicy przeprowadzili kurs pierwszej pomocy skierowany do dzieci i młodzieży. Chętni (a było ich wielu) mogli zasiąść w symulatorze dachowania z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Olsztynie. W parku miejskim zorganizowano miejsce zabaw dla dzieci i mogły tam one dać upust swym fantazjom artystycznym malując samochód. Zmienił się on nie do poznania po tej dziecięcej aktywności artystycznej.
Każdy mógł też skorzystać z oferty wielu stoisk z lodami czy kiełbaskami z grilla i napojami. Niedostępny był jedynie alkohol. W miejscu imprezy obowiązywał zakaz spożywania alkoholu.
- Zdaję sobie sprawę, że jest wielu malkoltentów, którym ten rodzaj aktywności się nie podoba. Przekonałem się jednak, że jest to bezpieczne. Kierowcy doskonale znają swe samochody, są w stanie zahamować dosłownie w miejscu i po torze poruszają się z niewielkimi prędkościami - mówił burmistrz Bisztynka Marek Dominiak.
- Ślady opon na terenie targowiska, które oczywiście przeznaczone jest do innych celów, znikają w ciągu miesiąca po zakończeniu imprezy bez podejmowania jakichkolwiek zabiegów czyszczących. To też mówię malkoltentom - dodał.
- Myślę, że Drift Meet już na stałe wpisał się w kalendarz wydarzeń w Bisztynku, bo po ilości osób przybyłych do naszego miasteczka widać, że warto to robić - mówił Marek Dominiak.
W trakcie całej imprezy mówiono bardzo dużo o bezpieczeństwie na drogach. Podkreślano, że drift dozwolony jest jedynie na torze i specjalnie do tego przygotowanym samochodem ze zmienionym zawieszeniem oraz powiększonym skrętem.
Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl
Czytaj e-wydanie ">kliknij
Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
X-men #2501815 | 88.156.*.* 15 maj 2018 09:23
Wiocha!!
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
no i fajnie #2501136 | 14 maj 2018 10:41
Imprezka fajna, ale wybaczcie- te driftowozy same wyglądają jak wraki. Wiem, że niektóre mają poupychane pod maską kupę pieniędzy jednak w momencie pokazów dla publiczności wypadało by zadbać również o estetykę pojazdu, bo z takim wyglądem to mogą sobie trenować gdzieś na placu a nie robić pokazy. Chyba że zaraz po pokazie driftu brały udział we wrak race to jestem w stanie zrozumieć ich wygląd :)
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)