Od czytania można się uzależnić
2016-11-18 08:15:00(ost. akt: 2016-11-18 08:14:47)
Dowiedziałem się, co czytają miejscowi i ilu czytelników skupia biblioteka w Bisztynku. Zapytałem bibliotekarkę Justynę Kwaśniewską co zrobić, aby ludzie czytali. Dała prostą receptę. — Trzeba dawać własny przykład — odpowiedziała.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Jak promować czytanie książek i prasy? Z tym pytaniem zwróciłem się do bibliotekarki Justyny Kwaśniewskiej. Była zaskoczona wizytą, ale nie pytaniem.![Czytelnicy spotkali się z Anną Osowską](https://m.wm.pl/2015/10/z2/img-8528-picture56274c1245531-273024.jpg)
Czytelnicy spotkali się z Anną Osowską
— Najlepiej robić to własnym przykładem. Trzeba czytać dzieciom, zachęcać je do odwiedzania biblioteki oraz po prostu czytać w domu. Istnieje duża szansa, że dzieci czytających rodziców sięgną po gazetę lub książkę ze zwykłej ciekawości — mówi pani Justyna.
Dodaje, że biblioteka, w której pracuje zachęca do czytelnictwa także poprzez ciągłe zakupy nowości wydawniczych, zapraszanie do niej przedszkolaków i uczniów oraz autorów książek.
— Wszystkie nowości są pokazywane na naszej stronie internetowej i to zachęca czytelników do sięgnięcia po nie — twierdzi bibliotekarka.
Biblioteka w Bisztynku ma zarejestrowanych ponad trzystu czytelników. Ich liczba zwiększa się z roku na rok.
— To nie jest duży wzrost, ale dołącza do nas po kilka, kilkanaście osób rocznie. W gronie czytelników są ci, którzy odwiedzają nas rzadko, ale i osoby, które są stałymi i częstymi klientami — opowiada.
Pani Justyna musi przerwać rozmowę, bo przyszła czytelniczka. Oddaje cztery opasłe tomy. Na pytanie czy coś wypożycza, odpowiada twierdząco.
— Niech mi pani coś wybierze. Pani wie, co ja lubię — prosi kobieta, a pani Justyna rusza między półki i regały. Wybiera kilka książek. Formalności związane z wypożyczeniem załatwiane są błyskawicznie, bo biblioteka ma elektroniczny system wypożyczeń. Pytam, czy czytelnicy często proszą o takie doradztwo.
— Jest kilkanaście osób, które znam już bardzo dobrze. Trochę idą na łatwiznę, bo nie chce im się szukać, albo wiedzą, że im dobrze doradzę — śmieje się pani Justyna.
Po chwili bibliotekę odwiedzają mama z chłopcem w wieku przedszkolnym oraz kolejna dorosła czytelniczka. Tym razem panie same wybierają książki do wypożyczenia. Mama wybiera bajki dla syna, dorosła czytelniczka romanse.
— Panie częściej wypożyczają romanse i książki obyczajowe. Czasem kryminały. Mężczyźni preferują kryminały, horrory i książki historyczne. Popularnością od kilku lat cieszy się też literatura o regionie i powieści pisane przez pisarzy z naszego regionu.
Po spotkaniu autorskim z Anną Osowską w naszej bibliotece najczęściej wypożyczaną książką jest powieść "W cieniu papierówki". Czasem trzeba ją u mnie zamówić i poczekać aż ktoś inny ją przeczyta — mówi Justyna Kwaśniewska.
A co ostatnio przeczytała pani bibliotekarka?
— To samo co pan, ale wcześniej niż pan — śmieje się. — To "Tajemnice wydobyte z jeziora" Sławomira Bogackiego i Roberta Kudelskiego. To opowiadanie-relacja z poszukiwań militariów w jeziorach Luterskim i Bęskim w gminie Kolno. Zwykle nie czytam książek o takiej tematyce, ale ta opowiada o bliskich nam terenach i jest bardzo ciekawa. Czytał ja mój tato, ale mu ją zabrałam i mnie wciągnęła.
— To samo co pan, ale wcześniej niż pan — śmieje się. — To "Tajemnice wydobyte z jeziora" Sławomira Bogackiego i Roberta Kudelskiego. To opowiadanie-relacja z poszukiwań militariów w jeziorach Luterskim i Bęskim w gminie Kolno. Zwykle nie czytam książek o takiej tematyce, ale ta opowiada o bliskich nam terenach i jest bardzo ciekawa. Czytał ja mój tato, ale mu ją zabrałam i mnie wciągnęła.
Mówię, że podziwiam autorów, bo napisali blisko 260 stron opowieści o tym, jak... niczego w wodach jezior nie znaleźli. Szukali tam zatopionych w styczniu 1945 roku pojazdów wojskowych, czołgów, militariów. Rozprawili się z niektórymi legendami krążącymi na ten temat po okolicach. Wspominali fakty z lat 50. XX wieku, kiedy rzeczywiście w jeziorach znajdowano i wyciągano takie pojazdy, ale sami, poza drewnianym kołem od wozu i niemieckim hełmem nie znaleźli niczego.
— Ale mimo tego książka jest ciekawa? — pyta bibliotekarka, a ja przyznaję jej rację.
Po co w ogóle czytać książki i prasę?
— Dlatego, że to jest świetny sposób na miłe spędzenie czasu. Czytanie rozwija wyobraźnię, daje nową wiedzę, zabija nudę, wywołuje emocje. Można popaść w uzależnienie, ale to chyba jedyny pozytywny nałóg. Żeby się o tym wszystkim przekonać, trzeba sięgnąć po książkę lub gazetę — zachwala Justyna Kwaśniewska.
— Dlatego, że to jest świetny sposób na miłe spędzenie czasu. Czytanie rozwija wyobraźnię, daje nową wiedzę, zabija nudę, wywołuje emocje. Można popaść w uzależnienie, ale to chyba jedyny pozytywny nałóg. Żeby się o tym wszystkim przekonać, trzeba sięgnąć po książkę lub gazetę — zachwala Justyna Kwaśniewska.
A czy "Gazeta Olsztyńska" i "Goniec Bartoszycki" są w bibliotece? — To lektura obowiązkowa — zapewnia bibliotekarka.
Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez![FB](/i/icons/fb.png)