Pan porucznik odszedł na wieczny spoczynek
2016-03-10 16:00:00(ost. akt: 2016-03-11 19:37:37)
Bisztynek pożegnał jednego ze swoich najstarszych mieszkańców. W piątek 4 marca w wieku 94 lat zmarł Jan Kasinowicz, oficer Wojska Polskiego, uczestnik wojny obronnej 1939 roku, członek Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych, a dla naszego dziennikarza po prostu sąsiad.
Jan Kasinowicz był moim sąsiadem od początku lat 90. Zawsze wesoły, pogodny i dowcipny. Kawałami sypał jak z rękawa. Tak się złożyło, że mniej więcej w jednym czasie mianowano nas na pierwsze stopnie oficerskie. Odtąd przy każdym spotkaniu zwracałem się do niego "panie poruczniku", salutując przy tym w postawie zasadniczej.
On odwzajemniał to powitanie z udawaną powagą. Tyle, że On został podporucznikiem Wojska Polskiego za udział w II wojnie światowej, w tym w wojnie obronnej we wrześniu 1939 roku, a ja po prostu skończyłem policyjną szkołę oficerską. Tak więc nasze oficerskie szlify nigdy nie mogły być porównywalne.
Od czasu do czasu usiłowałem dowiedzieć się więcej o jego szlaku bojowym. Nie chciał opowiadać, kwitując to krótkim stwierdzeniem: "Wie pan? Jak wstąpiłem do wojska, to Hitler się mnie przestraszył i wojna się skończyła". Na tym żarcie rozmowy o wojennych latach się kończyły.
Pan Jan pochodził z Wileńszczyzny. Jego miejsce urodzenia to miejscowość Giejłasze w gminie Rzesza (obecnie na Litwie). Z tej Rzeszy też często żartował.
Mówił z kresowym zaśpiewem i wypowiadał to charakterystyczne "ł". Po drugiej wojnie osiadł w Bisztynku, gdzie był jednym z pierwszych powojennych osadników i zaczął pracę w Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska".
Znacznie później, gdy go poznałem, zajmował się już prywatnym biznesem. Wytwarzał szyldy. Po przemianach ustrojowych masowo domalowywał korony orłom na państwowych godłach.
W każdą środę wędrował z teczką wypełnioną dokumentami do Urzędu Miejskiego, bo miał dyżur w pomieszczeniu udostępnionym związkowi kombatantów. Robił tak dopóki zdrowie pozwalało.
Gdy owdowiał po raz drugi, a potem ożenił się po raz trzeci, podszedł któregoś dnia do płotu dzielącego nasze ogródki. Widziałem po jego minie, że wykombinował jakiś żart.
— Panie Andrzeju. Ile lat jest pan żonaty? — zapytał.
Odpowiedziałem, że 15.
— A ja dopiero pół roku — mówił z żartobliwą dumą.
— Panie Andrzeju. Ile lat jest pan żonaty? — zapytał.
Odpowiedziałem, że 15.
— A ja dopiero pół roku — mówił z żartobliwą dumą.
Takie to były te nasze sąsiedzkie spotkania "podejdź do płota". Czasem pokazywał pamiątki. W jego rodzinnym albumie ujrzałem kiedyś fotografię mężczyzny w niemieckim mundurze. Wyjaśnił, że to brat jego pierwszej żony, którą poznał już w Bisztynku. Była Warmiaczką. Dziwiłem się, że po wojennych doświadczeniach nie miał uprzedzeń do "Niemców". Odpowiadał zdziwieniem na moje zdziwienie.
Widywałem go codziennie, gdy wykonywał swoją spacerową trasę. Z domu na stadion w Bisztynku. Później chodził coraz rzadziej. Wreszcie przestał i zgasł 4 marca 2016 r.
Dziś, w czwartek 10 marca, został pożegnany w asyście warty honorowej z 20 Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej.
Spoczął na cmentarzu w Bisztynku. Szkoda, że nie dowiedziałem się więcej o jego historii. A może będzie jeszcze kiedyś okazja do rozmów? Nie wiem tylko, czy tam, w zaświatach, pozwalają raczyć się kresowym samogonem.
Do zobaczenia, panie Poruczniku!
Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl
Czytaj e-wydanie
">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
cde #1952387 | 178.235.*.* 13 mar 2016 12:07
Dzień śmierci, 4 marca. Jakże znamienny to dzień dla osób z Wilna i okolic.
odpowiedz na ten komentarz
Kora74 #1950440 | 81.15.*.* 10 mar 2016 17:00
Super człowiek. Szacunek. Miło że pożegnany w asyście i z honorami.
Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz