Bisztynek: Epitafium z XVIII w. wmurowane w fundament

2012-09-08 15:10:35(ost. akt: 2013-07-17 12:55:37)
Czaszka wyrzeźbiona w kamiennej tablicy zawsze przykuwała uwagę mieszkańców Bisztynka i nielicznych turystów, którzy dotarli na zaplecze budynku kościoła.

Czaszka wyrzeźbiona w kamiennej tablicy zawsze przykuwała uwagę mieszkańców Bisztynka i nielicznych turystów, którzy dotarli na zaplecze budynku kościoła.

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

Ludzka czaszka wyrzeźbiona w kamieniu, obok łacińskie napisy, których nie starano się rozszyfrować, a ten kamień wmurowany w fundament zabytkowego, zburzonego już spichlerza. To wszystko zobaczysz za prezbiterium kościoła w Bisztynku.
Częściowo w ziemi tkwi tam unikatowy dla Bisztynka zabytek. To trzy części rozbitego epitafium z XVIII wieku. Gdyby nie trupia czaszka i fragmenty napisów na trzech kamieniach wmurowanych tuż obok drewnianej bramy do dawnego spichlerza, nikt by na te głazy nie zwrócił uwagi. Byłby to zwyczajny różowy piaskowiec w fundamentach rozebranego budynku, z którego ostała się jedynie frontowa ściana.

Czaszka i napisy przykuwają jednak uwagę. Także autorów tego tekstu. Mieszkańcy Bisztynka mijają mur w czasie procesji przykościelnych. Czasem „do czaszki” zaprowadzi młodzież lub turystów jakiś miejscowy przewodnik - pasjonat historii miasteczka.

O kamiennych tablicach wiadomo było, że to fragmenty epitafium upamiętniającego epidemię dżumy z lat 1708-1711 jaka zdziesiątkowała dzisiejszą Warmię i Mazury. Tyle, że zdziesiątkowała wszystkie okoliczne miasta poza Bisztynkiem, co uznano potem za cud. Dzięki temu cudowi w Bisztynku rozwinął się kult świętego Rocha.

Wielu mieszkańców było przekonanych, że to płyta nagrobna ofiar dżumy (bo pewne straty jednak i w Bisztynku przyniosła) pochowanych w zbiorowej mogile. Okazało się to nieprawdą.

Dlaczego zatem epitafium trafiło w fundamenty spichlerza zbudowanego w XVIII wieku?
Odpowiedź na to pytanie przyniosły badania. Przyniosły inne odkrycia. Uwieczniono tam bowiem nazwiska i funkcje ówczesnych, bisztyneckich VIP-ów

Już na wstępie badań okazało się, że kamienne fragmenty stanowiły kiedyś całość. Zachowały się 3 elementy. Dwa z nich zalegały częściowo pod powierzchnią obecnego bruku.

Niestety nie udało się odnaleźć dolnego lewego narożnika tablicy. Wprawdzie, w obrębie fundamentu spichlerza, leżą podobne podobne kamienie, jednak trudno orzec czy stanowiły one całość.

Sumując wymiary poszczególnych elementów obiekt ten można zrekonstruować jako kamienne epitafium szerokie na 126 cm i wysokie na 193 cm. Grubość tablicy wynosi średnio 8 cm.

Dzięki rysunkowej rekonstrukcji stwierdziliśmy, że tekst składał się z 21 wyśrodkowanych linijek pisanych łaciną oraz z wizerunku czaszki. Odczytana treść napisów w tłumaczeniu na język polski, a w nawiasach oryginalne, łacińskie:

Bogu Najlepszemu, Największemu [D.O.M. - Deo Optimo Maximo]
Święta i pobożna jest myśl o zmarłych [Sancta et salubris est cogitatio pro Defunctis exorare]
[................................]
... przez miłosierdzie Boże [.... per misericordiam DEI]
Niech spoczywają w pokoju [requiescat im pace]
Modlą się/Błagają [Prescatur]


Rekonstrukcja rysunkowa autorstwa Łukasza Felczaka

Kolejne napisy to lista nazwisk. Lista nazwisk postaci historycznych dla miasteczka.

Listę rozpoczyna Johannes Chrysostomus Ohm, proboszcz parafii Bisztynek od maja 1738 do 19 lutego 1753 roku. Ohm urodził się we Fromborku w roku 1697, był m.in. proboszczem w Unikowie (Glockstein), zmarł w roku 1753 w Bisztynku.

Następnie wymienieni są kapelani - Martinus Wetzki i Jacobus Gerigk oraz wikariusz - Adalbertus Helming.

Kolejny na liście występuje Bartholomaes Schrötter, który zgodnie z napisem (Praesidens) był pierwszym burmistrzem. Niestety nieczytelne jest nazwisko drugiego burmistrza. Udało się odczytać jedynie: Franciscus Ign[...]hmann.

Tablica zawiera nazwisko sędziego (Iudex). Być może chodzi tu o Petera Marcelli, którego nazwisko wymienione jest kilkukrotnie w pracy Aliny Naruszewicz-Duchlińskiej, pt. "Nazwiska mieszkańców komornictwa lidzbarskiego (1500-1772 r.)".

Podobnie rzecz się ma z nazwiskiem Lamprecht. W źródłach udało się odnaleźć dwie takie postacie. Bartholomäus Lamprecht  - poborca podatkowy (Cassarius und Contributions - Einnehmer.) Mógł być to także miejski pisarz i notariusz wchodzący w skład ławy sędziowskiej Andreas Lamprecht (notarius loci juratus) Samo nazwisko Lamprecht było w omawianym czasie niezwykle popularne w Bisztynku. Powszechnie występuje we wspominanym spisie nazwisk komornictwa lidzbarskiego.

Na samym końcu listy znajduje się odniesienie do wszystkich mieszkańców Bisztynka (Civitatis Communas) którzy również wspominają zmarłych podczas epidemii dżumy. Epitafium wieńczy data MDCCXI (1711), która odnosi się do pamiętnego roku szalejącej zarazy.

Dżuma, w związku z którą powstało opisywane epitafium, dotkliwie wyludniła Warmię w latach 1708-1711. W Bisztynku jak i w Dobrym Mieście czy Jezioranach, wprowadzono rygorystyczne przepisy i zamknięto w tym czasie bramy miejskie, dzięki czemu udało się uniknąć poważnej epidemii tzw. czarnej śmierci.

Kiedy epitafium mogło powstać?
Z pewnością nie w roku 1711. W tym czasie proboszczem parafii był bowiem Johann Ignatz Weiß. Tablica powstała na pewno po roku 1738, czyli wtedy gdy proboszczem był wymieniony na tablicy Johannes Chrysostomus Ohm. W 1739 roku biskup wydal zgodę na rozbudowę świątyni, która trwała do 1748 roku. Epitafium więc mogło być wmurowane w ścianę nowo rozbudowanej świątyni. Musiało powstać do roku 1753, czyli do śmierci proboszcza Ohma na nim wymienionego.

Dlaczego tablica została zniszczona?
Trzeba to wiązać z pożarem kościoła w Bisztynku, który strawił świątynię w 1770 roku. Epitafium zapewne wisiało na ścianie dawnego budynku zamocowane na czterech żelaznych kotwach do dziś widocznych w tablicach. Pożar mógł spowodować jego zniszczenie. Mogło też zostać zniszczone już w trakcie rozbiórki resztek murów pozostałych po pożarze. Kościół odbudowywano przez 10 lat, a zniszczonego epitafium już nie umieszczano w ścianach. Obrobiony kamień wykorzystano do budowy przykościelnego spichrza.

Łukasz Felczak, Andrzej Grabowski
bartoszyce@gazetaolsztynska.pl


Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Jolanta #809221 | 80.50.*.* 11 wrz 2012 10:29

    Bardzo interesujący artykuł. Mam wielką ochotę wybrać się do Bisztynka, by zobaczyć te miejsce na własne oczy. Duże brawa dla autorów tekstu za dociekliwość historyczną. To bardzo budujące, że są ludzie, którzy cały czas poszukują i chętnie dzielą się swoimi odkryciami z innymi. Serdecznie pozdrawiam

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

  2. aha #806893 | 88.220.*.* 8 wrz 2012 20:12

    pewnie pochowani są tam xd

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Nick't #806838 | 83.20.*.* 8 wrz 2012 18:52

      Nie znam Łukasza, ale jego też należy w osobnej lektyce nosić. Któż by wiedział o tym, gdyby nie oni dwaj. Żal tylko, że tej czwartej części nie dało sie odtworzyć.

      Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz

    2. Nick't #806836 | 83.20.*.* 8 wrz 2012 18:49

      Zaprawdę, zaprawdę powiadam Wam wszystkim, którzy czerpać chcą jakiekolwiek przychody z turystyki w Bisztynku i okolicach. Już dawno powinniście Grabowskiego nosić w lektyce!!!

      Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5