Radzików dwóch. Jeden strzela, drugi broni. Obaj w czołówce

2020-11-02 12:52:18(ost. akt: 2020-11-02 14:05:33)

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański/Kamil Kierzkowski

FUTBOL || Ligową batalię prowadzą już tylko dwie drużyny z powiatu: Znicz i Śniardwy. Obie nasze ekipy odnotowały w weekend świetne starty. I nic w tym dziwnego, bo każda z nich ma... swojego "Radzika". Pierwsi na bramce, drudzy w ataku.
Najwyżej sklasyfikowany z naszych zespołów, III-ligowy Znicz Biała Piska (8. miejsce w stawce), wyruszył 31 października na wyjazdowy bój z Sokołem Aleksandrów Łódzki. Był to typowy pojedynek z gatunku "o 6 punktów", ponieważ obie strony dysponowały identycznym, 21-punktowym dorobkiem punktowym i sąsiadowały ze sobą w tabeli.

Dla podopiecznych trenera Ryszarda Borkowskiego — teoretycznie — nie był to najbardziej wymagający z rywali. Dużo mniej szans czerwono-zielonym dawano w niedawnym starciu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki, który zaznał pierwszej w sezonie porażki właśnie za sprawą Znicza.

— Teoria teorią, a praktyka praktyką. A ta pokazuje, że z niedocenianym przez wielu Sokołem zawsze mieliśmy "pod górkę". Dotychczas regularnie z nim przegrywaliśmy — dało się słyszeć przed meczem w szeregach Białej Piskiej. Mecz pokazał, że w tych słowach było dużo prawdy. Gospodarze od początku ruszyli odważnie do przodu.

Jednak to czerwono-zieloni stanęli przed pierwszą, prawdziwie dobrą sytuacją do zdobycia bramki. Strzał Bartosza Giełażyna — chyba tylko samemu sobie znanym sposobem — z linii bramkowej wybił nogą golkiper Sokoła. Miejscowi momentalnie postanowili się zrewanżować. Futbolówkę w siatce Znicza, po rzucie rożnym, umieścił Dawid Przezak.

Sokół nie nacieszył się jednak zbyt długo przewagą. W 30. minucie, po strzale Pawła Kossyka sędzia dopatrzył się zagrania ręką u jednego z obrońców gospodarzy. Futbolówkę pod pachę wziął wspomniany Giełazyn i zamienił "jedenastkę" bezlitośnie na wyrównanie. Co ciekawe, po tym golu snajper Znicza plasuje się na szczycie III-ligowej klasyfikacji strzeleckiej.

Nim na dobre opadł kurz po trafieniu na 1:1, arbiter znów wskazał "wapno". Tym razem w polu karnym Znicza.

Luz, mamy Radzika

Gospodarze zaczęli powoli okazywać swą radość. Jakby pewni tego, że kolejny gol jest kwestią sekund. Zapomnieli o jednym. O tym, że stojący między słupkami Adam Radzikowski nie bez przyczyny został okrzyknięty jednym z najlepszych specjalistów od "jedenastek" w III lidze. Golkiper Znicza również i tym razem doskonale rozszyfrował intencje przeciwnika. Ponownie zamiast martwić się niekorzystną zmianą na tablicy wyników, musiał uważać, by nie zostać zmiażdżonym przez uściski swych kolegów z drużyny.

Po zmianie stron Znicz postawił na atak, lecz szybko musiał zweryfikować swoje plany. Sędzia ukarał Andrzeja Kosińskiego żółtą kartką. Niestety — po raz drugi, więc chwilę później obejrzał z bliska i czerwony kartonik.

Sokół "poczuł krew", lecz Znicz — po cofnięciu się głęboko do obrony — zdołał odeprzeć każdy z ataków. Choć w osłabieniu, Biała Piska "dowiozła" remis, który (biorąc poprawkę na wcześniejszy bilans i wydarzenia na murawie) można określić jako "zwycięski".

— Graliśmy 40 minut z silnym przeciwnikiem w dziesięciu, więc remis smakuje dzisiaj jak wygrana — mówi Ryszard Borkowski, trener Znicza. — Może pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu, ale po straconej bramce drużyna pokazała charakter, zdołała wywalczyć rzut karny , a Bartek Giełażyn go perfekcyjnie wykorzystał. (...) Oceniając po przebiegu spotkania, remis oceniam jako sprawiedliwy. Sokół miał okazje do strzelenia gola, ale dobrze się zorganizowaliśmy. Gdybyśmy zachowali się lepiej w dwóch kontrach, to można było pokusić się o jeszcze jedną bramkę — podsumowuje szkoleniowiec, który 7 listopada poprowadzi swój zespół na wyjeździe przeciw Polonii Warszawa.

Prezes do gry! Radzik, ognia!

Powodów do zadowolenia nie brakowało także w drugiej z naszych ekip seniorskich, która nie ogłosiła jeszcze "fajrantu" od rundy jesiennej. Śniardwy Orzysz rozgromiły na wyjeździe (1:4) MKS Jeziorany, czym wskoczyły na 4. lokatę w klasie okręgowej i coraz mocniej dobijają się do podium (3. Rominta Gołdap dysponuje 3 punktami przewagi).

Sobotni triumf zielono-niebieskich ma prawo smakować tym bardziej, że wywalczył go skład "mocno eksperymentalny". Trener Paweł Uszyński musiał borykać się bowiem z poważnymi brakami kadrowymi. Wielu zawodników — podobnie jak sam kierownik drużyny — znalazło się na kwarantannie.

— Sytuacja była napięta do tego stopnia, że w polu musiał zagrać drugi z nominalnych bramkarzy, Dominik Narucki, a w ostatniej chwili do rozgrywek został zgłoszony także... prezes Śniardw, Adam Sztachański — słyszymy w obozie Śniardw. Prezes, popularny "Tulan", w przeszłości był jednym z najlepszych snajperów w okolicy. Bazując głównie na swoim doświadczeniu, mimo długiej przerwy od rozgrywek ligowych, i tak stanowił solidny punkt zespołu.

Zwycięstwo to jednak w znacznej mierze zasługa nieustająco wysokiej skuteczności strzeleckiej Konrada Radzikowskiego (13 goli w sezonie 2020/2021). Drugi z wymienionych w artykule "Radzików" — nie po raz pierwszy — ustrzelił prestiżowego hat-tricka. Czwarte trafienie dorzucił od siebie Patryk Koszycki.

— Zagraliśmy mądrze i był to bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Zwłaszcza biorąc poprawkę na braki kadrowe. Nie ma do czego się przyczepić — mówi Konrad Radzikowski. — W tej rundzie został nam jeszcze jeden mecz i mam nadzieję, że na tych 13 bramkach się nie skończy. Victoria jednak nigdy szczególnie nie "leżała" Śniardwom. Zapowiada się ciekawy mecz. Damy z siebie wszystko, interesują nas tylko 3 punkty — podsumował orzyski snajper.

Kamil Kierzkowski
k.kierzkowski@gazetaolsztynska.pl


Obrazek w tresci


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5