Ogniem i Zniczem. Warszawa po(L)egła, trylogia zakończona
2019-10-06 10:54:53(ost. akt: 2019-10-06 11:04:53)
FUTBOL || O piękniejszym finale "Trylogii Warszawskiej" kibice Znicza Biała Piska nawet nie śnili. Po ograniu stołecznej Polonii i Ursusa, wyższość podopiecznych trenera Borkowskiego musieli w sobotę uznać i gracze rezerw Legii. Warszawa! Co? 3:0!
Gdy 21 września czerwono-zieloni pokonali u siebie 2:1 Polonię Warszawa, mówiono: "przyfarcili". Gdy tydzień później w stolicy z naszym III-ligowcem przegrał i Ursus, mówiono: "udało im się". 5 października miało rzekomo sprawdzić się powodzenie "do trzech razy sztuka". Problem przyjezdnych polegał jednak na tym, że w Białej Piskiej Znicz nie zamierzał dopuścić do przerwania zwycięskiej passy. I w trzecim z rzędu meczu z reprezentantami Warszawy przeszedł sam siebie.
Wspierani przez własną publiczność, czerwono-zieloni rozpoczęli bój wyraźnie zmotywowani i głodni triumfu. Niewiele brakowało jednak, a "na dzień dobry" musieliby wyciągać piłkę z własnej siatki. Snajper Legii wyszedł bowiem do sytuacji sam na sam ze stojącym między słupkami Znicza Adamem Radzikowskim. Młody, lecz utalentowany golkiper zdołał odczytać jednak intencje rywala, co kibice nagrodzili głośnymi brawami. Później było już z górki.
Na początku sezonu 2019/2020 przy skuteczności III-ligowca z Białej Piskiej widniał znak zapytania. Po minionej sobocie powinien zostać definitywnie zmazany i zastąpiony... wykrzyknikiem. W 8. minucie prowadzenie gospodarzom dała bramka Marcina Fiedorowicza.
— Odważnie wszedł w pole karne, wdał się w drybling z obrońcami Legii, ale zdołał oddać strzał i umieścił piłkę w siatce — słyszymy w szeregach Znicza, którego pozostali snajperzy również nie próżnowali.
W 32. minucie na 2:0 podwyższył Mateusz Jambrzycki, a następnie przysłowiową bramkę do szatni w 38. minucie wpakował legionistom Mateusz Furman. Po zmianie stron Biała Piska pozostawała w natarciu. Narzucanie rytmu gry przez gospodarzy ewidentnie "nie leżało" jednak gościom z Warszawy, przez co mecz uległ wyraźnemu zaostrzeniu. W 55. minucie Kacper Wełniak - po nie mającym wiele wspólnego z zasadami fair play faulu - obejrzał z bliska czerwony kartonik.
— Napastnik nie cofnął nogi w pojedynku o piłkę z Adamem Radzikowskim. I to na przedpolu, choć "Radzik" miał już futbolówkę w rękach — przekonują zawodnicy Znicza. Niewiele później drugą żółtą (a w efekcie czerwoną) kartkę obejrzał także i Patryk Konik. Legia musiała kończyć grę w dziewiątkę.
I przyszło jej odebrać bolesną lekcję futbolu. W 74. minucie rzut karny bezlitośnie wykorzystał Patryk Gondek, a dzieła zniszczenia ledwie 3 minuty później dopełnił ten, który zaczął strzelaninę - Marcin Fiedorowicz.
— Chcieliśmy zagrać wysoko i agresywnie. Podczas odprawy poświęciliśmy chwilę, żeby przypomnieć o tych naszych atutach. Drużyna ten plan zrealizowała w stu procentach – ocenił Ryszard Borkowski, trener Znicza. — Ustaliliśmy, że nie będziemy kalkulowali, gdy będzie możliwość strzału i tak zdobyliśmy trzy pierwsze bramki. Chłopacy zagrali bardzo odważnie i całkowicie dominowaliśmy przez pełnie 90 minut — podsumowuje szkoleniowiec, który 12 października w Morągu poprowadzi swój zespół przeciw miejscowemu Huraganowi.
Zapowiada się typowy pojedynek "o 6 punktów", ponieważ oba zespoły dysponują 19 "oczkami" i sąsiadują ze sobą w tabeli (5. Znicz, 6. Huragan). Zwycięstwo daje teoretyczną możliwość wskoczenia na podium III ligi.
Dwa szczeble ligowe niżej, Śniardwy Orzysz uległy na wyjeździe Orlętom Reszel (2:0). W klasie A MKS Ruciane-Nida poszalał natomiast w Wydminach, nie dając szans miejscowemu Mazurowi (2:4). Drugi z Mazurów w a-klasowej stawce, ten z Pisza, sensacyjnie rozgromił na wyjeździe lidera - Juranda Barciany (2:4). Ostatnia z seniorskich ekip naszego powiatu, Fortuna Wygryny, przegrała u siebie (1:2) z Roną 03 Ełk.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez