W Bartoszycach są dwa składy opału. W obu jest jeszcze węgiel ze starej dostawy, ale wkrótce się skończy. - Tego zapasu na długo nie starczy - mówi Anna Guba, księgowa ze składu Godlewski.

A nowy będzie znacznie droższy. Za tonę węgla ze starej dostawy klienci płacą teraz 560 zł, po podwyżce będą musieli wyjąć z portfela co najmniej 30 zł więcej. - Trudno mi teraz podać dokładną cenę, bo zdarza się, że naliczamy mniejszą marżę, żeby cena opału była niższa - tłumaczy Guba.

Podobnie jest w składzie Henryka Krysia. Tutaj cena najpopularniejszego rodzaju węgla, orzecha dwójki, wzrośnie o 11 procent. Znaczy to, że klienci zapłacą za niego o 45 zł więcej. Najmniej podrożeje tzw. kostka. - Średnio klienci za tonę węgla zapłacą 35 zł więcej - mówi Kryś.

Przestraszeni klienci starają się kupić węgiel wcześniej. Nie zawsze jest to jednak możliwe. Na opał ze składu Henryka Krysia trzeba czekać dwa tygodnie. - Dlatego nie przyjmujemy nowych zamówień. W środę dostanę dwa samochody, to będzie jakieś sześćdziesiąt ton węgla, który już dawno sprzedałem - narzeka handlowiec.

Za zaistniałą sytuację wini Katowicki Holding Węglowy, który zmniejszył dostawy aż o 20 procent. - Dlatego jestem w stanie sprzedać jedynie połowę tego, co sprzedałbym, gdybym miał odpowiednią ilość węgla - tłumaczy Kruś.

Niektórym udało się kupić opał wcześniej. Jeszcze inni korzystają z pomocy opieki społecznej, która również w ten sposób pomaga podopiecznym.

- Program zaopatrywania w opał najuboższych mieszkańców Bartoszyc realizujemy od trzech lat - mówi Stefania Michalik-Rosa, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - W tym roku tą formą pomocy zaplanowaliśmy objąć sto siedemdziesiąt rodzin.

Agnieszka Żelazna