Zaskakujące podejście do pacjenta w powiatowym szpitalu

2008-03-26 00:00:00

Do naszej redakcji zgłosiła się pani Mariola z Bartoszyc. Była bardzo roztrzęsiona. Powodem tego okazał się Ryszard Urbaniak, ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala w Bartoszycach. Pani Mariola była w takim stanie psychicznym, że ciężko było jej mówić. Jednak to, co przydarzyło się jej w szpitalu, opisała w liście, który drukujemy niżej.

Nieraz słyszy się opinie krążące po okolicy na temat lokalnej służby zdrowia. Nigdy nie przywiązywałam do nich wagi, gdyż nie miałam takiej potrzeby. Nie musiałam mieć częstego kontaktu z lekarzami — aż do pewnego momentu. (...) Zaczęłam niedomagać (sprawy kobiece). Lekarz który mnie leczył wykorzystał wszelkie możliwe metody (...). Jednocześnie cały czas przygotowywał mnie, iż jeżeli nie przyniosą one skutku, będzie potrzebna operacja. (...) Wydawałoby się, że jestem przygotowana na taką ewentualność. Niestety, gdy usłyszałam od lekarza, że nadszedł ten moment,(...) spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie miałam zabiegu operacyjnego. Zamknęłam się w domu, wyłączyłam telefony i płakałam. Pomału pozbierałam się, oswoiłam z tą myślą. Na wyznaczony termin (5 marca — red.) zgłosiłam się do szpitala.
(...) Pielęgniarki zaczęły przygotowywać mnie do zabiegu — głodówka, lewatywa, golenie — nie zbyt ładnie to brzmi i nie jest zbyt przyjemne. Z uwagi na mój stan emocjonalny miałam podawane leki uspokajające. (...) I gdy wydawało mi się, że jakoś opanowałam swój niepokój , stało się to, czego w najgorszych snach nie mogłam przewidzieć. (...) Następnego dnia od rana pielęgniarki wykonywały dalsze czynności przygotowujące mnie do zabiegu. Następna lewatywa, cewnikowanie (bardzo nieprzyjemne). Czekałam już tylko na „głupiego Jasia” i … przyszedł PAN ORDYNATOR. Na pół godziny przed operacją poinformował mnie, że zabiegu nie będzie! To był dla mnie szok. Ta informacja całkowicie zburzyła z trudem uzyskany spokój psychiczny. Byłam jak w amoku. Czułam się jak na planie filmowym i miałam nadzieję że to tylko film i zaraz się skończy. Niestety była to prawda. PAN ORDYNATOR ze stoickim spokojem powtórzył, że zabiegu nie będzie i poprosił mnie do gabinetu. Nie chciałam z nim rozmawiać. Oznajmiłam, że wypisuję się ze szpitala na własne żądanie, na co PAN ORDYNATOR odpowiedział, ze wypisze mnie ze szpitala z uwagi na to, że nie zgadzam się na zabieg!
(...) PANIE ORDYNATORZE ! Dlaczego nie liczy się Pan z uczuciami innych. Dlaczego traktuje Pan pacjentów przedmiotowo. Czy takie postępowanie leży w Pana naturze, czy ma Pan to w zakresie swoich obowiązków? „Mój” lekarz leczył mnie przez kilka lat. Wykorzystał wszystkie możliwe metody leczenia. Pan widział mnie tylko raz i zadecydował o dalszym moim losie. (...) Mam traumę. Nigdy więcej nie zdecyduję się na zabieg operacyjny. Chyba będę musiała udać się do psychologa. (...) Moja „bajka” działa się na oddziale ginekologicznym Szpitala Powiatowego w Bartoszycach. Były to tylko dwa dni, ale chciałabym wymazać je z pamięci. Może kiedyś mi się to uda.

Co na to Ryszard Urbaniak, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala w Bartoszycach?
— Na kilkanaście godzin przed planowanym zabiegiem operacyjnym, w poszerzonym wywiadzie lekarskim oraz w rozmowie z mężem pacjentki wystąpiły nowe okoliczności: obciążenie dziedziczne, mogące zagrażać zdrowiu i życiu pacjentki — mówi Ryszard Urbaniak. — Pacjenci z takiej grupy ryzyka wymagają innego przygotowania do zabiegu operacyjnego. W trakcie porannego obchodu zakomunikowałem pacjentce zmianę planu operacyjnego. Pani Mariola zareagowała bardzo "emocjonalnie", nie dając szans na wytłumaczenie, że zabieg po odpowiednim przygotowaniu przesunie się tylko w czasie.
Skoro o nowych okolicznościach choroby wiedział pan kilkanaście godzin przed zabiegiem, dlaczego pani Mariola tak szybko została przygotowana do operacji?
— Są procedury, które przed operacją wykonują położne — odpowiada ordynator.
Czyli położne nie wiedziały, że nie będzie zabiegu w najbliższym czasie?
— Położne nie decydują o tym, kiedy będzie zabieg — mówi Ryszard Urbaniak. — Myślę, wystąpiły tu drobne błędy w synchronizacji prac, które będą wymagały korekty. Podobne sytuacje na pewno się nie powtórzą — przekonuje ordynator.
Irena Kierzkowska, dyrektor szpitala w Bartoszycach, nie chciała rozmawiać ani z panią Mariolą, ani za nami.

Tomasz Miroński










Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
Tagi: szpital
2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B