Podjazdy, zjazdy, kamienie i korzenie

2023-06-03 12:00:00(ost. akt: 2023-06-03 09:51:42)
Gabriela Janowicz

Gabriela Janowicz

Autor zdjęcia: archiwum domowe

KOLARSTWO GÓRSKIE\\\ Miałyśmy do przejechania pięć czterokilometrowych rund, mocno się trzeba było napracować, ale ostatecznie udało mi się zająć szóste miejsce w kategorii do 23 lat - po Pucharze Polski w Jeleniej Górze mówi Gabriela Janowicz.
- W Jeleniej Górze podczas jednego weekendu wzięłaś udział aż w dwóch wymagających imprezach. Co to były za zawody?
- Pierwszego dnia wzięłam udział w drugiej rundzie Pucharu Polski cross country, którą zorganizowano na najtrudniejszej trasie w kraju. Było wiele długich i ciężkich podjazdów oraz strome zjazdy, poza tym trzeba było uważać na kamienie, głazy i korzenie. Mimo to tempo było bardzo wysokie. Miałyśmy do przejechania pięć czterokilometrowych rund, mocno się zatem trzeba było napracować, ale ostatecznie udało mi się zająć szóste miejsce w kategorii do 23 lat.
- Mówisz, że trasa była trudna, a miejscami chyba nawet wręcz niebezpieczna. Miałyście więc czas na zapoznanie się z nią, czy poznawałyście trasę dopiero na pierwszym okrążeniu zawodów?
- Dzień przed startem przejechałam trasę, by ustalić plan na swój przejazd pucharowy oraz dokładnie poznać przeszkody, które przygotowali organizatorzy. Jeśli jakiś fragment trasy sprawiał mi problemy, wtedy przejeżdżałam go ponownie, by wypracować optymalny tor jazdy. Poza tym oczywiście w poznaniu trasy pomógł mi... internet, bo znalazłam w nim sporo filmów.
- Czyli zaliczyłaś 20 ciężkich kilometrów, a mimo to nazajutrz nie odpoczywałaś.
- Nie, bo wzięłam udział w 56-kilometrowym maratonie. Startowałam tam już w ubiegłym roku, więc wiedziałam, co mnie czeka. Trasa była praktycznie taka sama, dodano tylko jeden podjazd, no i do mety dotarłam na niezłym trzecim miejscu w kategorii pro, w której rywalizowały także zawodniczki z elity.
- Nie były to jednak twoje pierwsze starty w tym sezonie?
- Zaczęłam 16 kwietnia w Barłominie na MTB Pomerania Maraton, gdzie wystartowałam na krótkim dystansie.
- Krótkim, czyli jakim?
- 33 kilometry. Trasę znałam, bo byłam tam już dwa lata temu na Pucharze Polski. Jest to trasa wymagającą, interwałowa, czyli sporo podjazdów i ostre zjazdy. Tuż po starcie zostałam lekko przyblokowana przez rywalki, ale najpierw przebiłam się na czwartą pozycję, a po finiszu metę minęłam ostatecznie na drugim miejscu w open. Tydzień później koło Białegostoku pojechałam w pierwszej eliminacji Pucharu Polski. Niestety, startowałam z ostatniej linii, więc musiałam gonić zawodniczki.
- Dlaczego ustawili cię na ostatniej linii?
- Z racji braku punktów UCI (Międzynarodowa Unia Kolarska - red.). Nie miałam ich, bo wcześniej nie startowałam w imprezach międzynarodowych. Powoli jednak przebijałam się do przodu, by ostatecznie zająć czwarte miejsce w swojej kategorii U-23. Jak na razie jest to mój najlepszy rezultat w Pucharze Polski.
- Czy poza Pucharem Polski masz jeszcze inne plany na ten rok?
- Pod koniec czerwca będę się ścigać w górskiej czterodniówce w Szklarskiej Porębie. Każdy z czterech etapów będzie miał około 60 kilometrów, a dzienne przewyższenia wyniosą około 2000 metrów. Planuję też wziąć udział w wrześniowych mistrzostwach Polski w Wiśle, a poza tym będą jeszcze Puchary Polski w maratonie.
- Sporo tego...
- Tak się złożyło (śmiech).
- Mieszkasz w Bartoszycach, które z gór raczej nie słyną, skąd więc fascynacja kolarstwem górskim?
- Zacznę od tego, że zawsze lubiłam jeździć na rowerze, więc w pewnym momencie trafiłam do bartoszyckiej Przyjaźni, gdzie jeździłam na szosie. Jednak ostatecznie bardziej spodobało mi się MTB, więc przeniosłam się do Rantu. A gdy pojechałam na pierwsze zgrupowanie do Wisły, wybór ostatecznie został przesądzony.
- Teraz jednak jeździsz w barwach Kwidzyńskiego Klubu Kolarskiego.
- Dostałam propozycję, więc z niej skorzystałam. Trenują tam zawodnicy w moim wieku, a poza tym zaproponowano mi zdecydowanie lepsze warunki. Klub pomaga mi finansowo, poza tym zapewnia m.in. stroje.
- Twoje sportowe marzenia to...
- ...udział w Pucharze Świata oraz dostanie się do kadry narodowej. A gdzieś tam daleko na pewno jest start na igrzyskach olimpijskich.
ARTUR DRYHYNYCZ


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5