W piaskowej burzy jazda się dłuży
2023-05-16 13:00:00(ost. akt: 2023-05-15 22:01:21)
SPORTY MOTOROWE\\\ Rajd Baja Borne Sulinowo, druga runda Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych, zgodnie z przewidywaniami zakończył się zdecydowanym zwycięstwem załogi Krzysztof Hołowczyc-Łukasz Kurzeja, która nie dała rywalom żadnych szans.
Rajd składał się z czterech odcinków specjalnych o łącznej długości blisko 200 kilometrów. Pierwszego dnia zawodnicy mierzyli się z trzykilometrowym prologiem, natomiast drugiego dnia załogi trzykrotnie pokonywały ten sam niespełna 70-kilometrowy odcinek. „Hołek” i Kurzeja byli bezkonkurencyjni w efekcie załoga FosfoPower miała prawie dziesięć minut przewagi nad Włodzimierzem Grajkiem pilotowanym przez Dominika Jazica. Trzecią pozycję wywalczył Michał Małuszyński z Julitą Małuszyńską w Fordzie F150 T1 Plus.
- Był to trudny technicznie rajd - ocenia Krzysztof Hołowczyc. - Narzuciliśmy wysokie tempo i pokazaliśmy, jak szybko potrafimy podróżować po odcinkach specjalnych. Nie obyło się bez drobnych przygód – na pierwszym odcinku straciliśmy turbodoładowanie, jednak młody zespół mechaników świetnie dał sobie z tym radę. Z zawodów wróciliśmy zatem zadowoleni i z długą listą pozytywnych wniosków. Mechanicy sprawdzili się doskonale, za co chciałbym im serdecznie podziękować. Nasz samochód (BMW X3 CC - red.) był bardzo dobrze przygotowany i jak widać nadal jest konkurencyjny. Dla mnie i Łukasza było to także bardzo dobre przygotowanie do kolejnego rajdu zaliczanego do Pucharu Europy FIA – Rally Greece Offroad, w którym wystartujemy już 14 czerwca. Wielokrotnie powtarzałem, że naszym celem jest Dakar, dlatego dzięki bardzo silnej grupie naszych partnerów startujemy aż w trzech cyklach, które dają nam możliwość przygotowania i spędzenia ogromnej ilości czasu w samochodzie rajdowym - kończy olsztyński mistrz kierownicy.
Krzysztof Hołowczyc z Łukaszem Kurzeją są liderami Mistrzostw Polski, zapisując na swoim koncie zwycięstwa w pierwszej i drugiej rundzie.
Krzysztof Hołowczyc z Łukaszem Kurzeją są liderami Mistrzostw Polski, zapisując na swoim koncie zwycięstwa w pierwszej i drugiej rundzie.
Powody do zadowolenia ma także Adam Binięda, bartoszycki pilot Mirosława Tokarczyka, bowiem obaj zajęli szóste miejsce w klasie T4, a więc wśród aut UTV. Co ciekawe Binięda pojawił się na starcie dosłownie w ostatniej chwili, ponieważ pierwotnie w tym terminie miał zaplanowany udział w szutrowy rajdzie na Litwie - razem z Grzegorzem Grzybem. Był to element przygotowań do Rajdu Polski. Jednak ostatecznie Binięda na Litwę nie dojechał... - Dosłownie tuż przed granicą dostałem wiadomość, że nie dotrą na czas nasze auta rajdowe, które są w drodze z... Wysp Kanaryjskich. Z tego powodu wróciłem do domu, zamieniłem kombinezon i pojechałem w drugą stronę Polski - wyjaśnia pilot z Bartoszyc. - Generalnie był to trudny rajd. Wiedziałem, że problemem będzie nawierzchnia, a więc leśne drogi z dużymi koleinami i licznymi podbiciami. Poza tym na trasie czekało parę pułapek nawigacyjnych. Po pierwszym przejeździe wprowadziliśmy jednak parę poprawek do nawigacji, dzięki czemu z każdym kolejnym przejazdem unikaliśmy pomyłek i zwiększaliśmy tempo.
Przed ostatnim oesem zajmowaliśmy siódme miejsce w swojej klasie, z czego byliśmy bardzo zadowoleni. Chcieliśmy je utrzymać, ale podczas ostatniego przejazdu zdołaliśmy dogonić jedną z załóg. Niestety, tumany kurzu sprawiały, że ciężko było zbliżyć się do niej bliżej niż na parę metrów. Jechaliśmy więc przez parę kilometrów w małej burzy piaskowej, po czym za nami pojawiła się kolejna załoga, która widziała jeszcze mniej, bo jechała w burzy piaskowej do kwadratu. No i uderzyła w nas z tyłu, co porządnie odczuliśmy na naszych kręgosłupach. Na szczęście zniszczenia w aucie nie były na tyle duże, więc po kilku kolejnych kilometrach wreszcie uporaliśmy się z rywalami, dzięki czemu awansowaliśmy z siódmego na szóste miejsce. Uznajemy to za sukces, bo był to przecież nasz drugi start w aucie klasy UTV - przypomina na koniec Adam Binięda.
Przed ostatnim oesem zajmowaliśmy siódme miejsce w swojej klasie, z czego byliśmy bardzo zadowoleni. Chcieliśmy je utrzymać, ale podczas ostatniego przejazdu zdołaliśmy dogonić jedną z załóg. Niestety, tumany kurzu sprawiały, że ciężko było zbliżyć się do niej bliżej niż na parę metrów. Jechaliśmy więc przez parę kilometrów w małej burzy piaskowej, po czym za nami pojawiła się kolejna załoga, która widziała jeszcze mniej, bo jechała w burzy piaskowej do kwadratu. No i uderzyła w nas z tyłu, co porządnie odczuliśmy na naszych kręgosłupach. Na szczęście zniszczenia w aucie nie były na tyle duże, więc po kilku kolejnych kilometrach wreszcie uporaliśmy się z rywalami, dzięki czemu awansowaliśmy z siódmego na szóste miejsce. Uznajemy to za sukces, bo był to przecież nasz drugi start w aucie klasy UTV - przypomina na koniec Adam Binięda.
Podczas rajdu rywale Krzysztofa Hołowczyca oglądali jedynie taki widok
Fot. archiwum teamu
Fot. archiwum teamu
Załoga Mirosław Tokarczyk-Adam Binięda wciąż obłaskawia auto klasy UTV
Fot. Grzegorz Kozera
Fot. Grzegorz Kozera
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez