Dajcie seniorom możliwość wyboru - apeluje Danuta Krysińska z Bartoszyc
2022-11-12 12:00:00(ost. akt: 2022-11-10 20:59:21)
Danuta Krysińska jest seniorką, od wielu lat pracującą jako logopeda w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Bartoszycach. Choć osiągnęła już wiek emerytalny, nadal jest aktywna zawodowo i od zawsze działa społecznie, również w stowarzyszeniach.
Panią Danusię można spotkać na wydarzeniach Stowarzyszenia Projekt Kobieta, zajęciach Zespołu Tańca Ludowego Perła w Lidzbarku Warmińskim, chóru BUTW „Canzona”, spotkaniach „Dyskusyjnego Klubu Książki”, Klubu Podróżnika i Spotkaniach z Makramą. Nie jest jej też obcy sport, gdyż działa w nieformalnej grupie rowerowej „Rowersi” oraz uprawia nornic walking.
— Należy pani do tych, którzy pomimo wieku emerytalnego dalej pracują i są aktywni. Co zachęca panią do działania?
— Wewnętrzna potrzeba. Zawsze lubiłam kontakty z ludźmi i każde wyjście z domu i wchodzenie w grupę daje mi dużo radości. Dzięki temu poznaję też dużo ludzi, uczę się nowych relacji. To wszystko staje się moją siłą napędową. Nigdy nie należałam do ludzi, którzy siedzą w domu i czekają, aż ktoś zadzwoni, przyjdzie. Lubiłam wyjść poza pewne ramy i szukałam takich możliwości. Zawsze byłam aktywna, co być może wynika z charakteru pracy, ponieważ jestem nauczycielem. Ten zawód rozwinął we mnie potrzebę działań społecznych. Przez lata działałam w Stowarzyszeniu Jesteś – my, działającym przy SOSW w Bartoszycach. Zawsze też chodziłam na aerobik, czy nornic walking. Jeśli ktoś chce, to zawsze coś dla siebie znajdzie, czasem jednak potrzebna jest odrobina szczęścia, aby spotkać na swojej drodze odpowiednie osoby. Nie byłoby rajdów rowerowych, gdyby nie moje wspaniałe koleżanki i koledzy, Mireczka Król zaproponowała mi przystąpienie do Stowarzyszenia Projekt Kobieta z Bartoszyc. Przy okazji, poza aktywnością sportową i kulturalną, rozwijają się też fajne kontakty i relacje międzyludzkie. Miałam też możliwość spróbować swoich sił jako recytatorka i aktorka.
— Pani aktywność zmieniła się po osiągnięciu wieku emerytalnego?
— Właściwie to była kontynuacja tego, co robiłam wcześniej. I tak np. dalej ćwiczę taniec ludowy w zespole Perła w Lidzbarku Warmińskim. Jestem jedyną seniorką w zespole.
— Należy pani do tych, którzy pomimo wieku emerytalnego dalej pracują i są aktywni. Co zachęca panią do działania?
— Wewnętrzna potrzeba. Zawsze lubiłam kontakty z ludźmi i każde wyjście z domu i wchodzenie w grupę daje mi dużo radości. Dzięki temu poznaję też dużo ludzi, uczę się nowych relacji. To wszystko staje się moją siłą napędową. Nigdy nie należałam do ludzi, którzy siedzą w domu i czekają, aż ktoś zadzwoni, przyjdzie. Lubiłam wyjść poza pewne ramy i szukałam takich możliwości. Zawsze byłam aktywna, co być może wynika z charakteru pracy, ponieważ jestem nauczycielem. Ten zawód rozwinął we mnie potrzebę działań społecznych. Przez lata działałam w Stowarzyszeniu Jesteś – my, działającym przy SOSW w Bartoszycach. Zawsze też chodziłam na aerobik, czy nornic walking. Jeśli ktoś chce, to zawsze coś dla siebie znajdzie, czasem jednak potrzebna jest odrobina szczęścia, aby spotkać na swojej drodze odpowiednie osoby. Nie byłoby rajdów rowerowych, gdyby nie moje wspaniałe koleżanki i koledzy, Mireczka Król zaproponowała mi przystąpienie do Stowarzyszenia Projekt Kobieta z Bartoszyc. Przy okazji, poza aktywnością sportową i kulturalną, rozwijają się też fajne kontakty i relacje międzyludzkie. Miałam też możliwość spróbować swoich sił jako recytatorka i aktorka.
— Pani aktywność zmieniła się po osiągnięciu wieku emerytalnego?
— Właściwie to była kontynuacja tego, co robiłam wcześniej. I tak np. dalej ćwiczę taniec ludowy w zespole Perła w Lidzbarku Warmińskim. Jestem jedyną seniorką w zespole.
— Czyli wiek emerytalny nic nie zmienia?
— Oczywiście, że nie. Seniorki, które poznałam jeszcze zanim osiągnęłam wiek emerytalny, zaraziły mnie swoją aktywnością i żywotnością. Pomyślałam, że chciałabym być taka jak one. Koleżanki namówiły mnie do uczestnictwa w tańcach country. Ponieważ chciałam śpiewać oczywiste było, że wstąpiłam do Uniwersytetu Trzeciego Wieku, w którego strukturze działa chór Canzona. Chodzi o to, by spędzać miło czas ze sobą przy okazji bawiąc się i poznając coś nowego. To nas rozwija i nie pozwala skostnieć. Nawiązując nowe relacje cenię też wielopokoleniowość różnych grup. Tak jest w Perle, Projekcie Kobieta. Czasami z jednej działalności wynikają inne i dodatkowe, dlatego brałam udział w warsztatach szycia czepca i chusty warmińskiej.
— Niektórzy mówią, że osiągnięcie wieku emerytalnego pewne drzwi zamyka, o kolejne otwiera.
— Drzwi zamykają się po to, aby otworzyły się inne. W momencie przekroczenia metrykalnego wieku emerytalnego mentalnie nie byłam gotowa, by odejść z pracy. Dlatego moje przejście było płynne. Wychodzę z założenia, że nie można odkładać planów na potem, bo życie jest nieprzewidywalne. Trzeba cieszyć się nim dzisiaj, a nie jutro. Trzeba myśleć o tym co jest dzisiaj, a nie za jakiś czas. Dlatego różne rzeczy, którą mogłabym robić będąc na emeryturze zaczęłam robić już wcześniej. Nie było i nie ma w mojej głowie myśli: teraz, po przejściu na emeryturę wezmę się za siebie. Łatwiej jest przejść na emeryturę będąc aktywnym.
— Czy jako seniorka napotyka pani bariery?
— Najwięcej przeszkód mamy w głowie. Kiedy rozmawiam z koleżankami, słyszę pytanie: Jak sobie dajesz radę z Uniwersytetem Trzeciego Wieku, przecież jesteś na to za młoda, jeszcze pracujesz?" A dlaczego mam się ograniczać już teraz? Często wydaje się nam, że pewne rzeczy są dla młodszych, a inne dla starszych. Nie odkładam planów na potem, jeśli mogę je zrealizować dzisiaj. Szukam aktywności, które można wykonać już teraz. Jeśli tylko mam czas i chęć, biorę w tym udział. Patrząc na koncerty, które odbywały się na starówce w Bartoszycach można pomyśleć, że koncerty są dla osób starszych. Jednak one są dla mieszkańców i uważam, że warto brać w nich udział. Choćby dlatego, że później można nie mieć już takiej okazji. Tak samo jest chodzi ze spotkaniami „Klubu Podróżnika" w Bartoszycach. Udział w tego typu spotkaniach daje mi dużo, ale jest też okazaniem szacunku osobom, które spotkania przygotowują.
— Jaką ma pani receptę na życie seniorki?
— Dużo z nas, seniorów boi się zaszufladkowania. Nie są nam potrzebne skanseny, wtłaczanie seniorów w pewne schematy. Fajnie, że na wsi działają Koła Gospodyń Wiejskich, w miastach są Uniwersytety Trzeciego Wieku, Koła Emerytów i Rencistów, działają różne stowarzyszenia. Senior, jeśli chce wyjść z domu, to zrobi to. Ważne, aby miał wybór. Na pewno jednym z miejsc dla seniorów są różnego typu warsztaty pielęgnujące tradycje. Sama korzystam z energii młodszych. Mając kontakt z młodymi ludźmi, umysłem stajemy się dużo młodsi. To odmładza i uczy. A to w życiu seniora jest najważniejsze.
— Bardzo dziękuję za rozmowę.
— Oczywiście, że nie. Seniorki, które poznałam jeszcze zanim osiągnęłam wiek emerytalny, zaraziły mnie swoją aktywnością i żywotnością. Pomyślałam, że chciałabym być taka jak one. Koleżanki namówiły mnie do uczestnictwa w tańcach country. Ponieważ chciałam śpiewać oczywiste było, że wstąpiłam do Uniwersytetu Trzeciego Wieku, w którego strukturze działa chór Canzona. Chodzi o to, by spędzać miło czas ze sobą przy okazji bawiąc się i poznając coś nowego. To nas rozwija i nie pozwala skostnieć. Nawiązując nowe relacje cenię też wielopokoleniowość różnych grup. Tak jest w Perle, Projekcie Kobieta. Czasami z jednej działalności wynikają inne i dodatkowe, dlatego brałam udział w warsztatach szycia czepca i chusty warmińskiej.
— Niektórzy mówią, że osiągnięcie wieku emerytalnego pewne drzwi zamyka, o kolejne otwiera.
— Drzwi zamykają się po to, aby otworzyły się inne. W momencie przekroczenia metrykalnego wieku emerytalnego mentalnie nie byłam gotowa, by odejść z pracy. Dlatego moje przejście było płynne. Wychodzę z założenia, że nie można odkładać planów na potem, bo życie jest nieprzewidywalne. Trzeba cieszyć się nim dzisiaj, a nie jutro. Trzeba myśleć o tym co jest dzisiaj, a nie za jakiś czas. Dlatego różne rzeczy, którą mogłabym robić będąc na emeryturze zaczęłam robić już wcześniej. Nie było i nie ma w mojej głowie myśli: teraz, po przejściu na emeryturę wezmę się za siebie. Łatwiej jest przejść na emeryturę będąc aktywnym.
— Czy jako seniorka napotyka pani bariery?
— Najwięcej przeszkód mamy w głowie. Kiedy rozmawiam z koleżankami, słyszę pytanie: Jak sobie dajesz radę z Uniwersytetem Trzeciego Wieku, przecież jesteś na to za młoda, jeszcze pracujesz?" A dlaczego mam się ograniczać już teraz? Często wydaje się nam, że pewne rzeczy są dla młodszych, a inne dla starszych. Nie odkładam planów na potem, jeśli mogę je zrealizować dzisiaj. Szukam aktywności, które można wykonać już teraz. Jeśli tylko mam czas i chęć, biorę w tym udział. Patrząc na koncerty, które odbywały się na starówce w Bartoszycach można pomyśleć, że koncerty są dla osób starszych. Jednak one są dla mieszkańców i uważam, że warto brać w nich udział. Choćby dlatego, że później można nie mieć już takiej okazji. Tak samo jest chodzi ze spotkaniami „Klubu Podróżnika" w Bartoszycach. Udział w tego typu spotkaniach daje mi dużo, ale jest też okazaniem szacunku osobom, które spotkania przygotowują.
— Jaką ma pani receptę na życie seniorki?
— Dużo z nas, seniorów boi się zaszufladkowania. Nie są nam potrzebne skanseny, wtłaczanie seniorów w pewne schematy. Fajnie, że na wsi działają Koła Gospodyń Wiejskich, w miastach są Uniwersytety Trzeciego Wieku, Koła Emerytów i Rencistów, działają różne stowarzyszenia. Senior, jeśli chce wyjść z domu, to zrobi to. Ważne, aby miał wybór. Na pewno jednym z miejsc dla seniorów są różnego typu warsztaty pielęgnujące tradycje. Sama korzystam z energii młodszych. Mając kontakt z młodymi ludźmi, umysłem stajemy się dużo młodsi. To odmładza i uczy. A to w życiu seniora jest najważniejsze.
— Bardzo dziękuję za rozmowę.
Darek Dopierała
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez