Bardzo silni siłacze Siły
2022-10-27 14:00:00(ost. akt: 2022-10-27 11:41:20)
SPORTY SIŁOWE\\\ W słowackiej Trnawie odbyły się mistrzostwa świata w trójboju siłowym Federacji GPC. W imprezie znakomicie zaprezentowali się Marek Makarewicz i Krzysztof Mandziak z Siły Bartoszyce, bowiem obaj zdobyli srebrne medale!
Cztery lata temu Marek Makarewicz zajął ósme miejsce w Plebiscycie na 10 Najpopularniejszych Sportowców Województwa. Czytelnicy „Gazety Olsztyńskiej” docenili w ten sposób zdobyty przez zawodnika Siły tytuł mistrza świata w trójboju siłowym (przysiad, wyciskanie i martwy ciąg). Tym razem Makarewicz z powodów zdrowotnych rywalizował jedynie w wyciskaniu sztangi leżąc. - Byłem po kontuzji, więc nie miałem czasu na odpowiednie przygotowanie - wyjaśnia siłacz - nomen omen - Siły. - Ale za rok ponownie powalczę w trójboju.
W Trnawie 43-letni Makarewicz rywalizował w mastersach (40-45 lat) w kategorii wagowej do 140 kg. Udział w zawodach zaczął od udanej próby na 200 kg, ale potem zaczęły się schody. - W drugiej próbie wszystko zrobiłem źle, tak jakbym po raz pierwszy sztangę wyciskał - samokrytycznie przyznaje zawodnik z Bartoszyc. - Nie byłem skupiony, a może za bardzo chciałem, efekt był taki, że 210 kg nie wycisnąłem. Nieudana próba skomplikowała moje plany, bo celowałem w 217-220 kilogramów, a w tej sytuacji w ostatnim podejściu musiałem powtórzyć 210 kg. Tym razem próba była udana, ale do złota zabrakło mi jedynie 2,5 kilograma - przyznaje z żalem Marek Markiewicz, który rzeczywiście ma czego żałować, bowiem jego rekord życiowy wynosi 240 kg (na treningu) i 230 kg (na zawodach)!
Warto jednak wiedzieć, że warunki, w których wicemistrz świata się przygotowywał, dalekie były od cieplarnianych, bo obecnie ciężko pracuje za granicą.
W Trnawie 43-letni Makarewicz rywalizował w mastersach (40-45 lat) w kategorii wagowej do 140 kg. Udział w zawodach zaczął od udanej próby na 200 kg, ale potem zaczęły się schody. - W drugiej próbie wszystko zrobiłem źle, tak jakbym po raz pierwszy sztangę wyciskał - samokrytycznie przyznaje zawodnik z Bartoszyc. - Nie byłem skupiony, a może za bardzo chciałem, efekt był taki, że 210 kg nie wycisnąłem. Nieudana próba skomplikowała moje plany, bo celowałem w 217-220 kilogramów, a w tej sytuacji w ostatnim podejściu musiałem powtórzyć 210 kg. Tym razem próba była udana, ale do złota zabrakło mi jedynie 2,5 kilograma - przyznaje z żalem Marek Markiewicz, który rzeczywiście ma czego żałować, bowiem jego rekord życiowy wynosi 240 kg (na treningu) i 230 kg (na zawodach)!
Warto jednak wiedzieć, że warunki, w których wicemistrz świata się przygotowywał, dalekie były od cieplarnianych, bo obecnie ciężko pracuje za granicą.
- 11-godzinna dniówka, do tego kolejna godzina na dojazd, a potem jeszcze siłownia, w której podczas każdego treningu musiałem przerzucić ładnych kilka ton żelastwa - wyjaśnia Marek Makarewicz. - W rezultacie nie miałem takiej formy, o jakiej myślałem, ale za rok powinno być lepiej - kończy bartoszyczanin, który 19 listopada weźmie jeszcze udział w otwartych mistrzostwach Szwecji, gdzie powalczy w wyciskaniu i martwym ciągu.
Drugim zawodnikiem Siły, który na Słowacji stanął na podium mistrzostw świata, był Krzysztof Mandziak. Polak rywalizował wśród seniorów w kategorii 90 kg open. Był to jego debiut na arenie międzynarodowej, bo do tej pory jego największym sukcesem było tegoroczne mistrzostwo Polski w wyciskaniu sztangi leżąc. No i był to debiut bardzo udany, bowiem Mandziak niespodziewanie wywalczył - tak jak Makarewicz - tytuł wicemistrzowski!
Drugim zawodnikiem Siły, który na Słowacji stanął na podium mistrzostw świata, był Krzysztof Mandziak. Polak rywalizował wśród seniorów w kategorii 90 kg open. Był to jego debiut na arenie międzynarodowej, bo do tej pory jego największym sukcesem było tegoroczne mistrzostwo Polski w wyciskaniu sztangi leżąc. No i był to debiut bardzo udany, bowiem Mandziak niespodziewanie wywalczył - tak jak Makarewicz - tytuł wicemistrzowski!
- Przed startem liczyłem na czołową piątkę, ale po wstępnej weryfikacji rywali pojawiła się szansa walki o podium - wyjaśnia Krzysztof Mandziak.
Pierwszą próbę na 200 kg bartoszyczanin - tak jak Makarewicz - zaliczył bez problemów, ale w drugiej - tak jak u Makarewicza - zaczęły się schody. Miał się zmierzyć z 210 kg, co byłoby jego rekordem życiowym, tymczasem zamiast z ciężarem musiał się zmagać ze... skurczem. A do rozpoczęcia boju zostało zaledwie 25 sekund! Polak nerwowo masował się i rozciągał, dzięki czemu ostatecznie zmieścił się w limicie czasowym i przystąpił do próby, jednak niespodziewane problemy odbiły się na wyniku. - Może popełniłem jakiś błąd podczas rozgrzewki, a może przyjąłem jakąś nie do końca dobrą pozycję, fakt był taki, że dostałem skurczu mięśnia pośladkowego - wyjaśnia Krzysztof Mandziak. - Ciężar jak najbardziej był do zrobienia, niestety, nie udało się.
W tej sytuacji bartoszyczanin miał jeszcze jedno podejście na 210 kg, jednak sędziowie dopatrzyli się błędu technicznego i podejście zostało uznane za spalone. Z jednej strony żal, ale srebrny medal znakomicie wpłynął na poprawę humoru. W listopadzie Krzysztof Mandziak weźmie jeszcze udział w Pucharze Świata federacji XPC w Siedlcach.
* Zawodnikom Siły w przygotowaniach do mistrzostw świata pomogły m.in. Mozaika Sępopol, Karma i Pasze Samolubie, Al-Med, Stowarzyszenie Mali Wielcy Ratownicy, Hola Drink Bar Giżycko, Hillman Buda Bartoszyce, Suplementy, dżywki i akcesoria sportowe U Szczepana.
ARTUR DRYHYNYCZ
Pierwszą próbę na 200 kg bartoszyczanin - tak jak Makarewicz - zaliczył bez problemów, ale w drugiej - tak jak u Makarewicza - zaczęły się schody. Miał się zmierzyć z 210 kg, co byłoby jego rekordem życiowym, tymczasem zamiast z ciężarem musiał się zmagać ze... skurczem. A do rozpoczęcia boju zostało zaledwie 25 sekund! Polak nerwowo masował się i rozciągał, dzięki czemu ostatecznie zmieścił się w limicie czasowym i przystąpił do próby, jednak niespodziewane problemy odbiły się na wyniku. - Może popełniłem jakiś błąd podczas rozgrzewki, a może przyjąłem jakąś nie do końca dobrą pozycję, fakt był taki, że dostałem skurczu mięśnia pośladkowego - wyjaśnia Krzysztof Mandziak. - Ciężar jak najbardziej był do zrobienia, niestety, nie udało się.
W tej sytuacji bartoszyczanin miał jeszcze jedno podejście na 210 kg, jednak sędziowie dopatrzyli się błędu technicznego i podejście zostało uznane za spalone. Z jednej strony żal, ale srebrny medal znakomicie wpłynął na poprawę humoru. W listopadzie Krzysztof Mandziak weźmie jeszcze udział w Pucharze Świata federacji XPC w Siedlcach.
* Zawodnikom Siły w przygotowaniach do mistrzostw świata pomogły m.in. Mozaika Sępopol, Karma i Pasze Samolubie, Al-Med, Stowarzyszenie Mali Wielcy Ratownicy, Hola Drink Bar Giżycko, Hillman Buda Bartoszyce, Suplementy, dżywki i akcesoria sportowe U Szczepana.
ARTUR DRYHYNYCZ
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez