Mieszkańcy Bartoszyc będą zadowoleni z inwestycji na bartoszyckich „Działkach” — twierdzi burmistrz [WIDEO]
2022-10-26 10:45:53(ost. akt: 2022-10-27 20:55:16)
FELIETON /// W środę 26 października skontaktowałem z burmistrzem Piotrem Petrykowskim, w sprawie prac realizowanych na bartoszyckich „Działkach”. Niestety, odpowiedzi na pytanie nie otrzymałem, zostałem przy tym oskarżony o ośmieszenie inwestycji.
Prace na bartoszyckich „Działkach” zmierzają ku końcowi. Od 10 października próbuję dowiedzieć się, co tam powstaje, by następnie poinformować o tym mieszkańców Bartoszyc. Bezskutecznie. Kilkukrotnie odsyłano mnie osobiście do burmistrza Piotra Petrykowskiego, co okazało się przysłowiową ślepą uliczką.
W środę 26 października zjawiłem się na miejscu tajemniczej inwestycji. Zgromadzono tam kostkę brukową, krawężniki, tzw. podsypkę, na miejscu jest koparka oraz oczywiście pracownicy. Otrzymałem informację, że za chwilę na miejscu będzie osoba, która w Urzędzie Miasta Bartoszyce zajmuje się zielenią. Kiedy tak się stało, zadałem pytanie, co w tym miejscu powstaje. W odpowiedzi usłyszałem, że pracownik nie musi ze mną rozmawiać. Argument słuszny: Każdy, zgodnie z zasadą wolności słowa i prawem do krytyki, może udzielać informacji prasie, ale robić tego nie musi.
Po chwili na trawniku pomiędzy ulicami Zamkową i Nowowiejskiego pojawił się burmistrz Piotr Petrykowski. Na pytanie, co w tym miejscu powstaje usłyszałem, że to, co widzę, a sprawę już pięknie ośmieszyłem. Jednak, jak zapewniał Piotr Petrykowski, po zakończeniu prac mieszkańcy będą zadowoleni.
W środę 26 października zjawiłem się na miejscu tajemniczej inwestycji. Zgromadzono tam kostkę brukową, krawężniki, tzw. podsypkę, na miejscu jest koparka oraz oczywiście pracownicy. Otrzymałem informację, że za chwilę na miejscu będzie osoba, która w Urzędzie Miasta Bartoszyce zajmuje się zielenią. Kiedy tak się stało, zadałem pytanie, co w tym miejscu powstaje. W odpowiedzi usłyszałem, że pracownik nie musi ze mną rozmawiać. Argument słuszny: Każdy, zgodnie z zasadą wolności słowa i prawem do krytyki, może udzielać informacji prasie, ale robić tego nie musi.
Po chwili na trawniku pomiędzy ulicami Zamkową i Nowowiejskiego pojawił się burmistrz Piotr Petrykowski. Na pytanie, co w tym miejscu powstaje usłyszałem, że to, co widzę, a sprawę już pięknie ośmieszyłem. Jednak, jak zapewniał Piotr Petrykowski, po zakończeniu prac mieszkańcy będą zadowoleni.
O ile pracownicy urzędu nie muszą odpowiadać na pytania dziennikarza (nie wolno narażać pracownika na uszczerbek lub zarzut z powodu udzielenia informacji prasie, to obowiązek prawny ma kierujący urzędem, czyli burmistrz Piotr Petrykowski, jego zastępcy lub inne upoważnione osoby, w granicach obowiązków powierzonych im w tym zakresie.
Jak więc się okazało, „odesłanie” mnie do burmistrza Piotra Petrykowskiego jest zbliżone do potocznego powiedzenia „Pisz pan na Berdyczów”. Odpowiedzi udzieli burmistrz, który jej… nie udzieli, a dzięki temu nie poznają jej również mieszkańcy Bartoszyc. O cel inwestycji zapytałem również w ramach informacji publicznej, lecz po 14 dniach na odpowiedź prawdopodobnie rzeczywiście zobaczymy już, co w tym miejscu powstaje.
Jednak w tym miejscu muszę zgodzić się z Piotrem Petrykowskim. Temat prac na działkach może rzeczywiście ośmieszać. Pozostaje pytaniem otwartym, czy ośmiesza samą inwestycję, czy też konsekwentną realizację deklaracji „Ja z dziennikarzami Gońca Bartoszyckiego” nie rozmawiam”? W mojej ocenie jest to klasyczny przykład naruszania obowiązku udzielania informacji prasie przez kierowników jednostek organizacyjnych. I jeśli można byłoby mówić o jakimkolwiek bohaterze cyklu artykułów, to nie jest nim sam fakt prac, ale konsekwentna odmowa udzielania informacji. Jednak trzeba to chcieć zauważyć.
Z opinii, którą otrzymałem z Centrum Monitorowania Wolności Pracy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich jasno wynika, że praktyka polegająca na tym, iż urząd administracji publicznej uzurpuje sobie możliwość zdecydowanie o tym, którymi dziennikarzami będzie współpracował, a którym tego prawa odmawia, nie mieści się w europejskich standardach wolności słowa.
Swoją drogą powiedzenie o tym, że urząd w tej sprawie nabrał wody w usta w zestawieniu z możliwą fontanną jest przynajmniej dwuznaczne...
Darek Dopierała
Jak więc się okazało, „odesłanie” mnie do burmistrza Piotra Petrykowskiego jest zbliżone do potocznego powiedzenia „Pisz pan na Berdyczów”. Odpowiedzi udzieli burmistrz, który jej… nie udzieli, a dzięki temu nie poznają jej również mieszkańcy Bartoszyc. O cel inwestycji zapytałem również w ramach informacji publicznej, lecz po 14 dniach na odpowiedź prawdopodobnie rzeczywiście zobaczymy już, co w tym miejscu powstaje.
Jednak w tym miejscu muszę zgodzić się z Piotrem Petrykowskim. Temat prac na działkach może rzeczywiście ośmieszać. Pozostaje pytaniem otwartym, czy ośmiesza samą inwestycję, czy też konsekwentną realizację deklaracji „Ja z dziennikarzami Gońca Bartoszyckiego” nie rozmawiam”? W mojej ocenie jest to klasyczny przykład naruszania obowiązku udzielania informacji prasie przez kierowników jednostek organizacyjnych. I jeśli można byłoby mówić o jakimkolwiek bohaterze cyklu artykułów, to nie jest nim sam fakt prac, ale konsekwentna odmowa udzielania informacji. Jednak trzeba to chcieć zauważyć.
Z opinii, którą otrzymałem z Centrum Monitorowania Wolności Pracy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich jasno wynika, że praktyka polegająca na tym, iż urząd administracji publicznej uzurpuje sobie możliwość zdecydowanie o tym, którymi dziennikarzami będzie współpracował, a którym tego prawa odmawia, nie mieści się w europejskich standardach wolności słowa.
Swoją drogą powiedzenie o tym, że urząd w tej sprawie nabrał wody w usta w zestawieniu z możliwą fontanną jest przynajmniej dwuznaczne...
Darek Dopierała
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez